Jako producent, chyba bym się wyłączył w połowie nawijki scenarzysty o rozwoju filmowej akcji ze skryptu do Pasażera. W zasadzie kasę twórcy już dostali, gdy przeczytałem pierwsze nazwisko z obsady i filmowy gatunek. Rzeczywiście zamknięcie zdesperowanego Liama Neesona w samolocie, pociągu, pralce, klatce z lwami kupię zawsze.
Neeson gra faceta, który sprzedaje ubezpieczenia na życie. Teraz, bo kiedyś był gliniarzem. Jest upartym Irlandczykiem, a filmowe otwarcie uświadamia nam jak powtarzalne jest życie człowieka pracy. Od 10 lat wstaje z łóżka, pije kawę i jedzie pociągiem do centrum. Swoją drogą przez niezły montaż poznajemy człowieka, który się nie spóźnia, jest systematycznym, uczciwym, kochającym rodzinę facetem. Swój chłop. I to ten film, w którym wypada uwierzyć w każdy zbieg okoliczności, bo takie w filmach akcji się zdarzają i napędzają fabułę. Później wszystko jest wyjaśnione, ale lepiej odpuśćmy ten temat.
To wygląda jakby do nierównej walki na ringu WWE stanęła Agatha Christie z wszystkimi akcyjniakami od Jaume Collet-Serry. W ostatniej rundzie, kiedy Agatha Christie leżała już na deskach (liczona wielokrotnie) do akcji wkroczył jeszcze Michael Bay (Bay musiał rozrysowywać storyboardy z ostatnią partyturą na pociąg. Musiał). Cały regulamin, zasady, niuanse misternego planu i ogrom przedsięwzięcia nie mieści się w głowie i to nie jest prosty film, kiedy próbujesz go zrozumieć Pod tym względem Pasażer jest kompletną bzdurą, filmem z cyklu: „Ale jak? Dlaczego nie może po prostu…? Jak to się stało, że on/ona byli tutaj?”. Na szczęście to wszystko idzie w odstawkę, gdy do gry wchodzą spece od choreografii walk, kiedy Neeson swoimi sześćdziesięcioletnimi łapami wymierza razy, łamie kości i kręci się na dwóch metrach niczym Tonya Harding na lodowisku. To podnosi ocenę i w sumie stanowi o jedynej atrakcyjności tytułu. Tak, to solidny, standardowy akcyjniak z Neesonem, niepotrzebnie skomplikowany i próbujący udawać coś więcej. Reszta to czyste złoto, hit na weekend w wypożyczalni, kaseta, którą zostawiasz dzień dłużej, bo musisz to obejrzeć raz jeszcze z kumplami na wagarach w poniedziałek.
Średniak z serduszkiem.