Trzeba trochę filmów nakręcić, by ogarnąć taki zdjęciowy plan jak w Detroit. 43 zabitych, 467 rannych, 2000 spalonych budynków, jedne z najbardziej krwawych zamieszek w historii USA. Kto jest za to odpowiedzialny? Oczywiście, że wszyscy po trochu. Bigelow zaczyna od tej kropli, która przelała czarę goryczy, czyli nalotu policji na nielegalnie działający bar 23 lipca 1967 roku. O ile sam nalot i zatrzymania przebiegały w miarę sprawnie, to sfrustrowana i spora liczba gapiów nie zamierzała tej nocy stać bezczynnie i patrzeć jak policja wykonuje swoją pracę (impreza w barze przeciągnęła się do późnych godzin, bo sąsiedztwo oblewało powrót dwóch żołnierzy z Wietnamu).
Najdłuższym i głównym wątkiem, dla którego zamieszki w Detroit stanowią filmowe tło jest incydent w Algiers Motel oraz proces policjantów, głównych oskarżonych w sprawie. Kathryn Bigelow jako reżyserka zanurzała swoje ręce w niejednym krwawym epizodzie swojego kraju i zawsze wychodziła z tego obronną ręką. Również i tutaj dostajemy (przede wszystkim) fantastyczną, techniczną robotę wspartą doskonałym montażem (zaprawiony w bojach William Goldenberg nagradzany za Zero Dark Thirty, Argo i inne, który debiutował jako montażysta w 1993 roku wspaniałą robotą w Alive, dramat w Andach i Harry Yoon, młodsza krew, pomagał na montażowym stole Goldenbergowi przy Zero Dark Thirty) i grą aktorską. Napięcie na ulicy czuć w każdym momencie, a eskalacja przemocy wybrzmiewa po obu stronach konfliktu. Jakich stronach? Bigelow ani razu nie wskazuje winnych (na ulicy!) piętnując jedynie swoim dokumentalnym okiem zachowania skrajne, przekraczające niejednokrotnie granice dopuszczalnych norm społecznych (o zabójstwach nie wspominając, bo to stanowi inny kaliber). Są więc obrazki osób plądrujących sklepy w niemych aktach nienawiści, by zabrać coś dla siebie, jednak nieraz, by po prostu puścić z dymem okolicę. Są również stróże prawa, ci rzeczywiście prawi, ale i ci, którzy mogą przez tych kilka nocy również się wyszaleć. Jest również gros jednostek nieprzygotowanych do starć w aglomeracji miejskiej, jak regularne wojsko, które z hummerów otwiera ciągły ogień w kierunku okien. I ciężko za takie przypadki kogoś winić, bo żołnierz, który jeszcze wczoraj obrywał z wyrzutni z takich okien na froncie, nie przestawi się w jeden dzień, a reaguje automatycznie według szkoleń wojskowych. Kathryn Bigelow portretuje, przybliża w momencie, gdy sprawcy kolejnych niecnych czynów z pewnością by sobie tego nie życzyli i nigdy nie komentuje. Nie komentuje postaciami, fabułą, narracją. Każdy widz zinterpretuje całość na swój sposób. Detroit to zapiski niezwykle krwawych zamieszek, które mają w sobie sporo emocji. Tymczasem ja nabrałem szacunku do kilku tlących się (jeszcze) niemrawym blaskiem aktorskich gwiazd. Fenomenalny Will „baby face” Poulter, świetny John Boyega, Anthony Mackie, wszyscy oni oraz wielu innych doskonale zagrało rozżalenie, wściekłość, naiwność, butę, krnąbrność czy nawet najprostsze ludzkie rozżalenie, ale głównie strach.
Detroit staje się niewygodny w momencie przejścia do głównego wątku (to praktycznie film w filmie), wspomnianego Algiers Motel i „przesłuchania” na korytarzu. Z dwu i pół godzinnego seansu policyjna orka trwa tutaj 40 minut. To sporo. Bigelow nie pozwala nam czuć się swobodnie, wierci w brzuchu i robi wszystko, by poczuć zagrożenie życia, tak jak to czuła grupka spędzająca noc w motelu. I rzeczywiście w pewnym momencie miałem już dość i chciałem, żeby ktoś to przerwał. Ile można? Jak długo typ z bronią, który już dawno stracił kontrolę nad „swoją zabawą” ogarnie bajzel, który sam rozpoczął. Z minuty na minutę jest coraz gorzej i groźniej. Aż do rozlewu krwi, jak zwykle.
Pięciodniowe zamieszki przyniosły wiele łez, krwi i bólu. Życie tracili dorośli, dzieciaki, kobiety i mężczyźni. To oczywiście nie powinno się stać, ale nie ma tu ostatecznie zrzucania winy, czy chociażby podziału. Kathryn Bigelow (zestawienie filmografii) chciała głównie pokazać ludzi, którzy przegięli pałę w tą i tamtą stronę i wykorzystali sytuację do zgaszenia swojej frustracji oraz wykorzystania władzy, zaprezentowania swojej pełnej i okazałej rasistowskiej mordy.