Filmowe referencje, odniesienia, porównania, to jedna z przyjemniejszych rzeczy, którym się oddaję w przypadku analizy obrazu lub samej analizy filmu jako takiego. To w pewnym sensie rodzaj zabawy, ale wiem, że mając załadowaną w pamięci (własnej) całkiem sporą ilość filmów, nie raz skłaniam się do zestawienia całych filmowych fragmentów.
Przypadek Stranger Things 2 (recenzja drugiego sezonu tutaj) nie jest odosobniony, a same tropy wcale nietrudne do odgadnięcia. Wszak to czysta nostalgia za kinem lat 80. Są tu komedie, sci-fi, horrory, jest tego całkiem sporo. Poza oczywistościami, gdzie twórcy odwołują się w sposób jawny (E.T., Ghostbusters, Terminator na kinowych szyldach, reklamach w telewizji. Przyjdzie na to pora w osobnym poście), są przekazy ukryte, podprogowe, być może naciągane. Nawet jeżeli użyte w montażu nieświadomie, to podoba mi się teoria, że jednak świadomie, bo przecież i tam i tu jest sporo filmowych wariatów lubujących się w ciągłej implementacji arcydzieł na grunt teraźniejszy.
Stranger things 2: Decydujące starcie wcale decydującym nie jest, bo przecież przed nami kolejne serie. Ale również i w przypadku potyczek z Xenomorphami inaczej być nie mogło. A zresztą to niefortunne „Decydujące starcie” to tylko kolejny polski przykład, jak można wpaść w pułapkę translatorską.
Niemniej, zaczynając od pierwszych tropów i pierwszych znalezisk, skojarzenia z wybitnym filmem Jamesa Camerona (sylwetka i zestawienie filmografii Camerona) przychodzą bardzo szybko.
Po pierwszym kontakcie i odkryciu miłej, sympatycznej kijanki, okazuje się, że ta przepoczwarza się w mniej sympatycznego Xeno, przepraszam – Demogorgona. Tutaj pamięć ruszyła do pracy zaraz po charakterystycznych konwulsjach. Naciągane? Być może, ale ja nie potrafię na to patrzeć inaczej.
Jest i akcja. Nieudana, tragiczna w swoich konsekwencjach. Burke i Dr. Owens (a w obu rolach ten sam aktor – Paul Reiser) przyglądają się z bezpiecznej odległości nie będąc świadomymi w jakie gówno wdepnęli.
W końcu finał i dorosły z bezbronnym dzieckiem, w przypadku ST2 trochę mniej bezbronnym, gdzie rola heroiny przypadła właśnie nastolatce. I chociaż gros obrazów jest bardzo odległych w każdym wizualnym elemencie to jednak usytuowane są blisko tematycznie, zważywszy na samo zamknięcie. Natomiast niepokojące kształty czegoś ogromnego, za delikatną czerwoną powłoką muszą przecież wam coś przypominać.