W zatłoczonym metrze młodą kobietę obserwuje dwóch mężczyzn. Nie jest tego świadoma, chociaż wymienia z nimi spojrzenia. Jednak ona, niezwykle atrakcyjna, być może samotna, wymienia spojrzenia z mężczyznami w ogóle. Nie jesteśmy w stanie rozgryźć tej sytuacji, czegokolwiek się domyślić. I jakby tego było mało Fuller wprowadza do gry kolejnego gracza: kieszonkowca, mężczyznę z lepkimi paluchami, dla którego zatłoczony wagon jest idealnym miejscem na zarobek.
Fabularny twist przychodzi już na początku, by zaraz po tym rozwinąć akcję w zatrważająco szybkim tempie. Zakłopotana dziewczyna, zaginiony mikrofilm, komunistyczni szpiedzy, służby wywiadowcze, źle ulokowane uczucia i kieszonkowiec z kłopotliwym fantem, którego ani myśli tanio sprzedać.
Klasyczne w swoich formalnych rozwiązaniach noir w wykonaniu bezkompromisowego Fullera jest kinem bardzo życiowym, miejscami przyziemnym. Opowiada o ciężkim losie ludzi na marginesie społecznym, tych stojących po drugiej stronie prawa. Nie wypada oczywiście pochwalać zajęć, którymi się trudnią, ale Fuller pokazuje, że lekko z pewnością nie mają.
To również jeden z najlepszych filmów Fullera. Bardzo przemyślany scenariusz z bohaterami, których czujesz, a niekoniecznie darzysz sympatią. To film, w którym reżyser z powieściopisarką rzetelnością nakreślił cały świat, miejsca, ulice, mieszkania. I nawet jeżeli na pierwszy rzut oka skwitujesz finał jako „nie-Fullerowski”, to de facto ze swoim rzadko spotykanym w Hollywood brakiem wymaganej pokuty, Fullerowskim powinien być nazwany przede wszystkim.
Wybitne są tu nie tylko dwie główne role (Jean Petera jako Candy, sprytna chociaż nieco pogubiona femme fatale i Richard Widmark – Skip McCoy, antypatyczny, nieufny kocur recydywista). Obie fantastycznie zagrane postaci przyćmiewa swoim warsztatowym blaskiem Thelma Ritter, czyli Moe, informatorka, która zasługuje na pełnoprawny spin-off – handlarz krawatami i nieocenione źródło ulicznej wiedzy. Ritter została za tę rolę nominowana do Oscara (nominacja stanęła obok pięciu innych, a aktorka nigdy nie zdobyła statuetki).
Jak widać Fuller znowu miał sporo szczęścia. I do aktorów, i do czasu tak zwanej czerwonej paniki, czyli strachu przed komunistami, których zakulisowe działania napędzają tu filmowe wydarzenia. Trudno tym samym nie odmówić twórcy tak typowej dla niego maniery, gdy mówił o tym co „niepopularne”. Główna bohaterka Candy sympatyzuje przecież z czerwonymi, ale „świadomie” tylko na polu miłosnym. Jakież to musiało być drażniące w dniu premiery i później, można się tylko domyślać.
Co do finału, to chociaż szanuję takie rozwiązanie intrygi jakie zaproponował Fuller, to odczuwam pewien niedosyt. Może to być jednak niedosyt wynikający z tego, że film się skończył i już nigdy nie spotkam tej odpychającej na swój sposób, ale jakże pociągającej pary kłamców, łotrów, złodziei. Co za film!
Film obejrzałem w ramach wyzwania „Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Samuela Fullera”.
Gatunek: kryminał, noir
Reżyseria: Samuel Fuller
Scenariusz: Samuel Fuller, Dwight Taylor
Obsada: Richard Widmark, Jean Peters, Thelma Ritter, Murvyn Vye, Milburn Stone
Zdjęcia: Joseph MacDonald
Muzyka: Leigh Harline