Prolog (*1)
„Czy pańskim zdaniem – spytał [ Ernst ] Seeger [główny cenzor] – ten film może zaszkodzić zdrowiu zwykłych widzów?
[profesor Urzędu Zdrowia Rzeszy – Reichsgesundheitsamt] Zeiss: Po pierwsze – powiedział – muszę wiedzieć, czy firma chcąca sprzedać ten film jest niemiecka, czy amerykańska. Seeger odparł, że to firma niemiecka. Zeiss wybuchnął gniewem.
Jestem wstrząśnięty i zdumiony – krzyknął – że niemiecka firma śmie zabiegać o zgodę dystrybucji filmu, który na pewno zaszkodzi zdrowiu widzów. Wyświetlanie takiego filmu jest nie tylko niezrozumiałe, ale wręcz impertynenckie, gdyż TO PRAWDZIWY ATAK NA NERWY NIEMCÓW! […] Pokazywanie blondynki o germańskiej urodzie w łapach małpy działa na nasze instynkty rasowe. […] Dla Niemców ten film jest nie do zniesienia.”
Posiedzenie Oberprüfstelle (rady cenzorskiej) było wyjątkowo burzliwe. Dyskusja nad filmem przeciągnęła się na kilka tygodni i sięgnęła najwyższych szczebli władz Trzeciej Rzeszy. Ostatecznie uzyskano porozumienie i między innymi usunięto sceny zbliżeń trzymanej w dłoni krzyczącej kobiety, scenę wykolejenia pociągu kolei dojazdowej (mogła „zachwiać zaufaniem ludności do tego ważnego środka komunikacji publicznej”). Pierwszego grudnia 1933, w trzydziestu kinach w całych Niemczech zaczęto wyświetlać „Baśń o King Kongu. Amerykański film trikowo-sensacyjny”(*2). W gazetach film zebrał mieszane recenzje, Niemcy wbrew obawom cenzury nie oszaleli, natomiast tragiczna historia wielkiej małpy urzekła Hitlera „Często o niej mówił i nakazywał projekcję”.
Obsesja.
Joseph Goebbels podarował Hitlerowi zbiór filmów Disneya. W swoim dzienniku Goebbels zapisał „Führer jest bardzo szczęśliwy i mam nadzieje, że ten skarb przyniesie mu mnóstwo radości i wytchnienia”. Przywódca Trzeciej Rzeszy uwielbiał Myszkę Miki, a Królewnę Snieżkę uważał za jeden z najważniejszych filmów w historii kina. Przez cały rok, w każdy wieczór, niezależnie od toczących się wydarzeń Hitler oglądał jakiś film. W czasie kolacji nieustannie dyskutował, mówił, dyktował, w momencie włączenia projektora milkł. Odzywał się dopiero po filmie, a adiutanci notowali opinie. Dzieliły one filmy na trzy kategorie: dobry, zły, wyłączony. Zdarzało się, że oprócz czysto krytycznych czy technicznych uwag, obejrzane filmy stawały się dla Hitlera inspiracją do zupełnie innego rodzaju działań. Na przykład do ustanowienia nowych przepisów prawnych. Oprócz czysto rozrywkowych wartości filmu Hitler doskonale zauważał jego wielkie możliwości propagandowe. W tej kwestii (propagandy) podobne poglądy miał Goebbels, tyle że ten widział szerzej od swojego wodza możliwości kina jako narzędzia sterującego masami. Poprzez odpowiedni dobór scenariuszy, montażu i prowadzenia fabuły ( obecnie określa się to jako „placement”), można sterować narodem. Sterować myślą, czynami, lub wyobraźnią. Natomiast Hitler w tym przypadku stawiał na odpowiednio zmontowane i skomentowane kroniki filmowe (namiastka współczesnych wiadomości telewizyjnych), oraz na filmy dokumentalne w stylu „Tryumfu Woli”.
Kino, jako narzędzie w rękach władzy, stawiał Hitler wyżej niż prasę czy książki. „Obraz we wszystkich formach łącznie z filmem daje większe możliwości. W tym przypadku człowiek w jeszcze mniejszym stopniu musi korzystać z rozumu; wystarczy, że patrzy, a co najwyżej przeczyta bardzo krótki tekst […] rzekłbym wręcz, że w mgnieniu oka, przyniesie im oświecenie, które w przypadku słowa pisanego uzyskaliby tylko po mozolnej lekturze”. „Chłonność mas jest bardzo ograniczona, ich inteligencja niewielka, za to zdolność zapominania ogromna” (A.Hitler – Mein Kampf)*.
Dobry. Zły. Wyłączony.
Rok 1930: bojkot filmu Na Zachodzie bez zmian (uznanego przez niemiecką cenzurę za wybitnie szkalujący). Sprawa filmu Aniołowie piekieł Howarda Hughesa (*3). Rok 1933: rozwiązanie Reichstagu i sytuacja Niemiec zestawiona z zaskakującą fabułą zapomnianego filmu Gabriel nad Białym Domem. 1934: Człowiek małpa, film o Tarzanie, zakazany „kłóci się z zapatrywaniami narodowego socjalizmu […]”. 1935: Bengali, film Paramountu zalecany do obejrzenia każdemu członkowi Hitlerjugend i tak dalej.
Zaczyna się wręcz groteskowym opisem zebrania cenzorów w sprawie filmu King Kong. Dobry początek frapującej książki. Dalej jest jeszcze lepiej, ale lepiej nie znaczy wesoło. Z planów filmowych, autor przenosi nas do zamkniętych sal projekcyjnych, narad producentów i cenzorów, biur polityków, urzędników i scenarzystów. W maszynie produkcji, a przede wszystkim biznesu, życie samo pisze scenariusz historii, momentami sensacyjnej, momentami dramatycznej. Siłami napędowymi opisanych sytuacji był pieniądz (zysk) lub światopogląd (polityczny). Autor z dużą wprawą przeprowadza czytelnika przez ogromną ilość wydarzeń, tytułów, nazwisk, czasami pozornie małych spraw, które w ostateczności są kulisami wielkiej historii.
Przedstawiciele III Rzeszy w Hollywood – brzmi niewiarygodnie jak scenariusz fantastycznego filmu – ale tak było naprawdę, mieli za zadanie kontrolować produkcję filmów, w taki sposób aby przypadkiem III Rzesza nie została przedstawiona w złym świetle, albo żeby (produkowany w USA) film nie wpłynął negatywnie na niemieckich obywateli. Formuła „szkodliwe dla Niemiec” pozwalała wyrzucać z filmów całe sceny, albo blokować produkcję lub dystrybucję danego tytułu. Ingerencja Niemców w amerykańską produkcję rozpoczęła się z początkiem lat trzydziestych i z każdym rokiem stawała się większa. Do tego stopnia, że jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej Niemcy zażądały od amerykańskich producentów zakazu pracy dla filmowców pochodzenia żydowskiego. Amerykańskie studia bez protestu dostosowały się do tych żądań. I tak postało do chwili ataku na Pearl Harbor.
Epilog
Zakończenie książki może przyprawić o ból głowy. Szczególnie powojenne podsumowanie sytuacji w produkcji filmowej. Pozycja przeznaczona dla wielbicieli X muzy, robi woltę w stronę solidnego historycznego opracowania, będącego mocnym oskarżeniem właśnie o kolaborację Hollywood z III Rzeszą. Kolaboracja ogromnych koncernów przemysłowych z hitlerowcami jest ogólnie znana. Natomiast typ filmowej „współpracy” (Zusammenarbeit) na pierwszy rzut oka wydaje się być marginalny i mało istotny, a już w połowie książki Ben Urwand pokazuje że tak nie jest. Poza uzmysłowieniem ogromnej roli cenzury na etapie produkcji i dużymi możliwościami sterowania reakcjami publiczności, autor udowadnia że pozornie błahe rozmowy i decyzje mogą mieć przełożenie na los wielu ludzi. Co więcej, nie są to decyzje ludzi nieświadomych ich konsekwencji. Dlaczego Louis B. Mayer, szef MGM, bracia Jack i Harry – Warner Bros, William Fox – założyciel studia Fox, Adolph Zukor – szef Paramountu, szef Columbii – Harry Cohn, szef Universalu – Carl Laemmle (większość z wymienionych była żydowskiego pochodzenia), tak łatwo przyjmowali wytyczne w sprawie produkowany przez siebie filmów wprost od przedstawiciel III Rzeszy? I co jest najtrudniejszym pytaniem zawartym w treści – czy na zachodzie opinia publiczna zdawała sobie sprawę co dzieje się w III Rzeszy i Europie staczającej się ku wielkiej wojnie? Po odpowiedzi odsyłam do książki Kolaboracja. Pakt Hollywood z Hitlerem.
(*1) cytaty oraz śródtytuły za książką.
(*2) jeden z Twórców King Konga – Merian C. Cooper – niezwykle barwna postać świata filmu, ma też w swojej biografii ogromny polski akcent (Hollywood ogólnie ma bardzo polskie korzenie). W 1919 roku wyruszył z akcją pomocy humanitarnej do Polski i jego wyprawa zakończyła się otrzymaniem orderu Virtuti Militari. Prywatnie był ojcem wybitnego polskiego tłumacza i pisarza – Macieja Słomczyńskiego.
(*3) Aviator Martina Scorsese, to biograficzny film o życiu Howarda Hughesa, miliardera, konstruktora, pilota i producenta filmowego. Wybitny umysł, niebywale utalentowany człowiek, ale także tragiczna historia umysłu zniszczonego przez chorobę psychiczną . W tematyce filmowej wprowadził pionierskie rozwiązania scen batalistycznych, z których korzystali później między innymi twórcy Gwiezdnych Wojen.