Taki typ bohaterów u Fullera to rzadkość. Daleka wariacja na temat Bonnie & Clyde sprawdza się najlepiej tylko na poziomie wyobraźni, przypuszczeń i naszych własnych dopowiedzeń. Jako love story o bezrobotnych, którzy decydują się na złodziejski wyskok jest rzeczą nieprawdopodobną i naiwną (i tak też w całości wypadła).
Isabelle (Véronique Jannot) i François (Bobby Di Cicco) poznają się w urzędzie pracy. To ma być według Fullera miłość od pierwszego wejrzenia i być może w literackim pierwowzorze zostało to lepiej opisane. Niestety na ekranie nie poczułem chemii za grosz, a oprócz dobrej zabawy i przyjaźni nie uwierzyłem, że łączyła ich miłość, tutaj będąca zaczątkiem głównych wydarzeń. François i Isabelle rzeczywiście pracy szukają, ale z ich wyuczonymi zawodami (wiolonczelista i historyk sztuki) ciężko znaleźć płatne zajęcie. Decydują się na kradzież biorąc na celownik urzędniczy establishment. Po pierwszych sukcesach powija im się noga i to w sposób dramatyczny. Jedna z ofiar wypada przez okno, a główni bohaterowie zostają wyjętymi spod prawa uciekinierami.
Złodzieje nocą ma kilka zalet, a największymi są szybko wpadający w ucho przejmujący motyw muzyczny w wykonaniu maestro Ennio Morricone oraz wyjątkowo długie (aspirujące do istotnej roli) cameo samego Samuela Fullera. Niezły jest też początek filmu, gdy samotny, tajemniczy mężczyzna wchodzi od zaplecza na koncert muzyczny i za kulisami wygrywa melodię szarpiąc w powietrzu nieistniejące struny. W podobnym tonie (i przez to gorzkim) utrzymany jest finał. Niestety sama esencja, czyli melodramat o podłożu kryminalnym jest kompletnie nieangażujący, nierealny i pusty w swoich zamiarach.
Zacząłem od słów, że taki typ bohaterów to u Fullera rzadkość. I rzeczywiście, bo zarówno Isabelle, jak i François to wyjątkowo nie-Fullerowy rodzaj marzycieli, bujających w obłokach ludzi, którzy nie potrafią sobie poradzić pomimo tego, że mają w rękach niezły fach. Nie są też głupi i ta ich niezaradność boli tym bardziej. To zarazem intrygujące, bo być może Fuller nakreślił taki typ postaci, by postawić ich w opozycji do własnego cameo (tutaj z własnymi cechami przeniesionymi na wielki ekran, występując jako bezkompromisowy twardziel).
Rzadko cytowany, wspominany, omawiany, ciekawy w kilku miejscach, zdecydowanie jeden z nieudanych filmów mistrza.
Film obejrzałem w ramach wyzwania „Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Samuela Fullera”.
Czas trwania: 98 min
Gatunek: dramat, kryminał
Reżyseria: Samuel Fuller
Scenariusz: Samuel Fuller, Olivier Beer (powieść)
Obsada: Véronique Jannot, Samuel Fuller, Bobby Di Cicco, Victor Lanoux
Zdjęcia: Philippe Rousselot
Muzyka: Ennio Morricone