„Błękit nieba!” *
W wieku 53 lat, 16 maja 1990 roku, twórca Ulicy Sezamkowej umiera w wyniku wstrząsu septycznego. Odszedł marzyciel, twórca, mistrz i niepoprawny optymista. Śmierć przyszła za szybko i w najgłupszy z możliwych sposobów.
Henson nie chciał przygnębiającej uroczystości pogrzebowej. W liście do swoich dzieci pisał „Byłoby uroczo, gdyby ludzie, którzy dobrze śpiewają, wykonali jedną czy dwie radosne piosenki […] chciałbym, aby podczas uroczystości grał zespół dixielandowy, a na koniec wykonał porywającą wersję Saints. […] Pamiętajcie jednak, żeby nie marnować pieniędzy na jakieś drogie trumny i tego typu pierdoły”**.
Zgodnie z życzeniem, w poniedziałek, 21 maja katedrę Świętego Jana w Nowym Jorku, przyozdobiono jasnymi kwiatami i zdjęciami. Przybywający goście otrzymywali zamocowane na długich drążkach piankowe motyle. Katedra mieszcząca prawie pięć tysięcy ludzi, wypełniona była po brzegi. Uroczystość rozpoczął motyw przewodni z Ulicy Sezamkowej, a potem przez dwie i pół godziny wspominano, śpiewano, odczytywano listy od wielbicieli. Tłumy dorosłych i dzieci ściskających w rękach lalki Erniego czy Wielkiego Ptaka. Rodzina, przyjaciele, współpracownicy zadbali o odpowiednią oprawę ostatniego show, dla człowieka którego nazywano Królem Midasem show biznesu.
Nie było w tym jakiejkolwiek przesady. Najbardziej znany z produkcji Muppet Show zaczynał karierę w czasach, gdy można było użyć utworu innego artysty za słowo „dziękuję” i uścisk ręki. Jednak do Muppet Show droga była daleka. Od prostych kukiełek, produkcję reklam kawy, reklam dla IBM, cudowną Ulicę Sezamkową, fantasmagoryczny Labirynt z Dawidem Bowiem, niedoceniony Ciemny Kryształ, telewizyjne Fraglesy i nowatorski formułą (jak na tamte czasy) telewizyjny serial Bajarz. Dodatkowo mający „nosa” do telewizji jako przemysłu, Henson w odpowiedniej chwili zdecydował się na współpracę z niszową na początku lat 80. ubiegłego wieku kablową telewizją HBO. Dla obu stron współpraca okazała się wysoce rentowna. Fraglesy były pierwszym oryginalnym serialem HBO. W branży telewizyjnej Henson jest innowatorem i menadżerem tej klasy jakim w kinie jest George Lucas. Drogi obu panów zejdą się kilka razy, głównie przy produkcjach filmowych, będą nawzajem pomagać sobie w swoich projektach (ekipie Hensona twórca Gwiezdnych Wojen, a szczególnie lalkarzowi – Frankowi Oz (Oznowicz), zawdzięcza doskonale odegraną postać Mistrza Yody). Dla niektórych ludzi kina, między innymi dla Johna Landisa, Tima Burtona, czy Heleny Bohnam Carter późniejsza praca dla Jima Hensona to często początek drogi zawodowej.
Mimo mocnego powiązania z telewizją, Henson dobrze czuł inne medium: kino. Nie zdobywa na tym polu wielkiego uznania, jednak w jego realizacjach widać ogrom fantazji, niesamowitych pomysłów. Pod względem komercyjnym nie wszystkie projekty były udane, z kolei inne były zbyt nowatorskie jak na swoje czasy (na przykład intrygujący The Cube z 1969 roku, protoplasta filmu Cube który powstał 30 lat później), czy krótkometrażowy debiut Time Piece***, który fabularnie i realizacyjnie oraz dzięki frapującej piosence nie zestarzał się do tej pory.
Kariera Hensona w pewnym sensie zaczyna się już w 1950 roku, gdy jako miłośnik kina, radia a przede wszystkim nowego medium jakim jest telewizja, wymusza na swoich rodzicach zakup odbiornika telewizyjnego. Czternastoletni wówczas Henson z namaszczeniem ogląda program za programem, analizuje techniczne rozwiązania, konwencje i formuły. Jako siedemnastolatek, w 1954 roku, po raz pierwszy występuje w telewizji z własnym przedstawieniem i w tym samym roku rozpoczyna studia – kierunek scenografia. Często pojawia się ze swoimi programami w telewizji, świetnie wykorzystując wszystkie możliwości jakie daje nowe medium. Ciężka praca owocuje sukcesami i na rozdanie dyplomów w 1960 roku Henson przyjeżdża używanym, ale kupionym za własne pieniądze Rolls-Roycem. Całe następne 30 lat założone przez niego przedsiębiorstwo kukiełkowe będzie kurą znoszącą złote jajka.
Powyższa recenzja nie wyczerpuje tematów podjętych w siedemnastu rozdziałach biografii. Autor, Brian Jay Jones, na blisko pięciuset stronach przytacza z ogromną swobodą życie i dokonania Jima Hensona. Wielką zaletą książki, mimo ogromnej ilości wydarzeń, dat i nazwisk jest lekkość przekazu i bardzo sympatycznie przedstawienie postaci Hensona. W tak dużej publikacji zaskakującą jest minimalna wręcz ilość zdjęć. Można też dyskutować o „sztuce” pisania biografii, jakkolwiek na to patrzeć Brian Jay Jones potrafi wywiązać się z niełatwego zadania. Napisana później, także przez Jonesa, biografia Georga Lucasa skupia się bardziej na karierze Lucasa, z dużym pominięciem życia prywatnego, które w przypadku Taty Muppetów często jest w książce pierwszoplanowym tematem. W dodatku na bardzo przyzwoitym, nie plotkarskim poziomie.
Jim Henson. Tata Muppetów to książka dla wszystkich. Tych, którzy lubią biografię znanych ludzi oraz tych, którzy zainteresowani są kinem i telewizją. I mimo, że jesteście bardzo dorośli, zgodnie z założeniem Jima Hensona, opowieść o kukiełkach przypomni Wam jakimi jesteście dziećmi.
(Dzisiejszą recenzję sponsorują literki “J” i “H”).
* „Błękit Nieba” – hasło oznaczające, że na planie Ulicy Sezamkowej pojawia się dziecko i ekipa w studiu ma zachowywać się porządnie, w tym absolutnie nie może przeklinać.
*** Time Piece można obejrzeć w serwisie YouTube, o tutaj.
Tomasz Szypulski
szypulskit@gmail.com