W malowniczej Kotlinie Kłodzkiej dochodzi do zbrodni. Nie jednej. Na początku ginie sąsiad głównej bohaterki. Zły człowiek, kłusownik, dla którego zwierzęta istnieją tylko po to, by je ćwiartować i obdzierać ze skór. Dla najbliższych sąsiadów zamordowanego – pani Duszejko (Agnieszka Mandat) i Matogi (Wiktor Zborowski) to dopiero początek kryminalnych zagadek.
Adaptując na duży ekran powieść Olgi Tokarczyk Prowadź swój pług przez kości umarłych (pod czujnym okiem autorki, tutaj jako współscenarzystki) Agnieszka Holland niestety zbyt ostentacyjnie prowadziła przez cały seans swoją krucjatę. I chociaż moje osobiste poglądy można zrównać na wielu poziomach z poglądami pani Agnieszki, to język filmowy uproszczeń nie znosi, a tych było tu aż nadto. Sama kryminalna zagadka prowadzona jest tym samym tropem co w powieści, delikatnie tylko miksując bohaterów i zmieniając ciąg wydarzeń, po to tylko, by wyjść z ciągłej książkowej pierwszoosobowej narracji i dać trochę głosu aktorom. Na tym polu Pokot wypada rewelacyjnie, szczególnie w kwestii aktorów doświadczonych. W tym stopniu nawet, że w każdej kwestii Wiktor Zborowski, Agnieszka Mandat i czeski aktor Miroslav Krobot wybijają się dosadnie na tle pozostałych, tak często eksploatowanych jak Borys Szyc, czy Tomasz Kot. Ale to co szczególnie zasługuje na uznanie, to zdjęcia Jolanty Dylewskiej i Rafała Paradowskiego. Przepiękna Kotlina Kłodzka nie potrzebuje żadnych filtrów, efektów, nakładek na obiektyw. To naturalne piękno wymagało tylko sprawnej i doświadczonej ręki operatora. Cudownie wypadają zarówno ujęcia szerszego planu, jak i te zahaczające o makrofotografie. Piękną mamy przyrodę.
Nie udało się do końca przenieść z kart powieści sielskości małego miasteczka. Kamera zdecydowanie za rzadko krąży uliczkami odwiedzając zaledwie kilka wnętrz. Jeżeli chodzi o największy dyskurs, to rzeczywiście pani reżyser wpadła tutaj w pułapkę dosłowności, której w powieści próżno szukać. O ile stanąłbym ramię w ramię przy każdej falandze walczącej z indoktrynacją kościelną, to w Pokocie niektóre wymierzone ciosy mogą się odbić czkawką. Trzeba być sprytniejszym, a nie pokazywać dzieciaka w komunijnymi stroiku katowanego w domowym katolskim zaciszu (no i wódka, wiadomo). Dosłowność idzie dalej, już pozostawiając w tyle walkę z katolickim zakłamaniem. Sceny z Dobrą Nowiną (Patrycja Volny) i Wnętrzakiem (Borys Szyc) są zupełnie niepotrzebne. Niepotrzebne i nie pasujące do reżyserki takiego formatu.
Nie straciło na szczęście nic na autentyczności najważniejsze przesłanie Pokotu. To, które tak leżało na sercu Olgi Tokarczuk, Agnieszki Holland i przede wszystkim pani Duszejko. Kult myśliwego, okrutne praktyki wobec zwierząt, wybijanie, wyżynanie i obdzieranie. Uciekające przed strzałami całe leśne rodziny, msze ze św. Hubertem w tle, przekazywanie „tradycji”, wszystko celnie i w punkt.
Film porusza wiele kwestii, które od lat zaprzątają głowę pani Holland (w tym i moją). Już podczas czytania książki obawiałem się jednak, że przy realizacji pani Agnieszka może uderzyć w nutę zbyt osobistą. Tak też się stało i stracił na tym głównie scenariusz. To, co ostatecznie ratuje Pokot, to sprawna reżyseria, dzięki której opowieść żwawo biegnie do przodu, wspomniane zdjęcie i kreacje aktorów. Dołączyłbym również finał, który ością w gardle stanie co niektórym odbiorcom.
Za seans dziękuję sieci kin.
Czas trwania: 128 min
Gatunek: Dramat, Kryminał
Reżyseria: Agnieszka Holland
Scenariusz: Agnieszka Holland, Olga Tokarczuk
Obsada: Agnieszka Mandat, Wiktor Zborowski, Jakub Gierszał, Patrycja Volny, Miroslav Krobot, Borys Szyc, Andrzej Grabowski, Andrzej Konopka
Zdjęcia: Jolanta Dylewska, Rafał Paradowski
Muzyka: Antoni Łazarkiewicz