Nils Dickman (Stellan Skarsgård), operator gigantycznego śnieżnego pługa (siedem ton wagi, wyrzut śniegu na 35 metrów), zdobywca tytułu obywatela roku w lokalnej społeczności, człowiek spokojny, wręcz flegmatyczny zamienia się w niemniej flegmatycznego mściciela. Syn Nilsa został przypadkową ofiarą gangu uwikłanego w wiele nielegalnych interesów. W tym przypadku chodziło o narkotyki. Śmierć pierworodnego rozkręca spiralę przemocy, która zatrzyma się dopiero na napisach końcowych.
Nils po nitce do kłębka zaczynając od dilerów, przez większe ryby dotrze w końcu do Hrabiego (Pål Sverre Valheim Hagen). Główny bohater w swoim zachowaniu nie zmienia się ani o jotę. Do końca pozostanie spokojny, wyważony. W działaniach pomaga mu upór i iskra zabójcy, którą wykrzesał z nieznanych mu dotąd obszarów. Ta sama iskra roznieci pożar, który po drodze ogarnie nie tylko norweski syndykat, ale również serbską mafię. Ta zaś, sprawy honorowe traktuje z należytym szacunkiem. Słowa „syn za syna” stanowią ostatecznie główną wykładnię w morderczym tańcu.
Hans Petter Moland nakręcił prosty film o zemście. Tu nie ma za wielu zawiłości, fabuła jest klarowna, a kolejne mordy są wyznaczane pojawiającymi się planszami z imionami ofiar razem z symbolem wyznawanej przez nią wiary (co ma być odniesieniem do prawidłowości, że lecąca kula nie zatrzyma się przed żadnym Bogiem). Odtwórca głównej roli – Stellan Skarsgård to siła spokoju. Beznamiętny ojciec, który nie ma już nic do stracenia. Żałuje straconego czasu, żałuje wszystkich chwil, w których mógł rozmawiać z synem. Jego spokój i determinacja bardzo szybko udziela się widzom. Jesteśmy przekonani, że karząca ręka dosięgnie każdego uwikłanego w zbrodnię. Jednak nie tylko o zemstę chciał zahaczyć tutaj norweski filmowiec. Obywatel roku to także satyra, a nawet przytyk do Norwegii jako państwa opiekuńczego. I nie piszę tutaj tylko o socjalu, ale o „represjach”, na które mogą liczyć przestępcy. Dwóch bandytów z rozrzewnieniem rozmawia o zakładach karnych w Norwegii: „Nawet zęby mi tam wyleczyli”. Dla kryminalistów taka odsiadka jest w zasadzie długo oczekiwanym urlopem. Przerwą w zabijaniu.
Wydaje się więc, że kroczący ścieżką przemocy Nils Dickman jest w oczach reżysera lekiem na całe zło. Mściciel, który wymierza sprawiedliwość, sprząta po sobie i idzie po kolejnego kryminalistę, powinien nosić z dumą plakietkę „obywatela roku”. Sprawnie zrealizowany film w egzotycznym skądinąd norweskim klimacie nie jest niczym nowym w segmencie kina zemsty, a jednak ogląda się go z niesłabnącym zainteresowaniem do końca. Polecam.
Czas trwania: 119 min
Gatunek: Sensacyjny
Reżyseria: Hans Petter Moland
Scenariusz: Kim Fupz Aakeson
Obsada: Stellan Skarsgård, Bruno Ganz, Pål Sverre Valheim Hagen
Zdjęcia: Philip Øgaard
Muzyka: Brian Batz, Kaspar Kaae, Kåre Vestrheim