Obywatel roku (2014)

Recenzja filmu "Obywatel roku" (2014), reż. Hans Petter MolandNils Dickman (Stellan Skarsgård), operator gigantycznego śnieżnego pługa (siedem ton wagi, wyrzut śniegu na 35 metrów), zdobywca tytułu obywatela roku w lokalnej społeczności, człowiek spokojny, wręcz flegmatyczny zamienia się w niemniej flegmatycznego mściciela. Syn Nilsa został przypadkową ofiarą gangu uwikłanego w wiele nielegalnych interesów. W tym przypadku chodziło o narkotyki. Śmierć pierworodnego rozkręca spiralę przemocy, która zatrzyma się dopiero na napisach końcowych.

Nils po nitce do kłębka zaczynając od dilerów, przez większe ryby dotrze w końcu do Hrabiego (Pål Sverre Valheim Hagen). Główny bohater w swoim zachowaniu nie zmienia się ani o jotę. Do końca pozostanie spokojny, wyważony. W działaniach pomaga mu upór i iskra zabójcy, którą wykrzesał z nieznanych mu dotąd obszarów. Ta sama iskra roznieci pożar, który po drodze ogarnie nie tylko norweski syndykat, ale również serbską mafię. Ta zaś, sprawy honorowe traktuje z należytym szacunkiem. Słowa „syn za syna” stanowią ostatecznie główną wykładnię w morderczym tańcu.

Recenzja filmu "Obywatel roku" (2014), reż. Hans Petter Moland

Hans Petter Moland nakręcił prosty film o zemście. Tu nie ma za wielu zawiłości, fabuła jest klarowna, a kolejne mordy są wyznaczane pojawiającymi się planszami z imionami ofiar razem z symbolem wyznawanej przez nią wiary (co ma być odniesieniem do prawidłowości, że lecąca kula nie zatrzyma się przed żadnym Bogiem). Odtwórca głównej roli – Stellan Skarsgård to siła spokoju. Beznamiętny ojciec, który nie ma już nic do stracenia. Żałuje straconego czasu, żałuje wszystkich chwil, w których mógł rozmawiać z synem. Jego spokój i determinacja bardzo szybko udziela się widzom. Jesteśmy przekonani, że karząca ręka dosięgnie każdego uwikłanego w zbrodnię. Jednak nie tylko o zemstę chciał zahaczyć tutaj norweski filmowiec. Obywatel roku to także satyra, a nawet przytyk do Norwegii jako państwa opiekuńczego. I nie piszę tutaj tylko o socjalu, ale o „represjach”, na które mogą liczyć przestępcy. Dwóch bandytów z rozrzewnieniem rozmawia o zakładach karnych w Norwegii: „Nawet zęby mi tam wyleczyli”. Dla kryminalistów taka odsiadka jest w zasadzie długo oczekiwanym urlopem. Przerwą w zabijaniu.

Wydaje się więc, że kroczący ścieżką przemocy Nils Dickman jest w oczach reżysera lekiem na całe zło. Mściciel, który wymierza sprawiedliwość, sprząta po sobie i idzie po kolejnego kryminalistę, powinien nosić z dumą plakietkę „obywatela roku”. Sprawnie zrealizowany film w egzotycznym skądinąd norweskim klimacie nie jest niczym nowym w segmencie kina zemsty, a jednak ogląda się go z niesłabnącym zainteresowaniem do końca. Polecam.

Film możecie obejrzeć tutaj. Za seans ślę podziękowania dla

vod

7/10 - dobry

Czas trwania: 119 min
Gatunek: Sensacyjny
Reżyseria: Hans Petter Moland
Scenariusz: Kim Fupz Aakeson
Obsada: Stellan Skarsgård, Bruno Ganz, Pål Sverre Valheim Hagen
Zdjęcia: Philip Øgaard
Muzyka: Brian Batz, Kaspar Kaae, Kåre Vestrheim