Dzisiaj „Niedocenione” przedstawię ja, czyli twórca tego bloga.
Melodia śmierci (1987), reż. Donald Cammell
Przedmieścia Arizony, pustynny klimat i mała, zamknięta społeczność Wśród tej społeczności zakotwiczyła na dobre rodzina państwa White – Paul (David Keith) i Joan (Cathy Moriarty). Paul jest szanowanym specjalistą od nagłośnienia i instaluje w sąsiedztwie sprzęt audio z wysokiej półki. Wśród błogiej ciszy rozpoczyna się seans… Ach, cóż za otwarcie ma ten film. Morderstwo w stylistyce giallo, sporo Lyncha, dużo halucynogennego klimatu. Chociaż rozpoczyna się klasyczne śledztwo z podejrzliwym gliniarzem na czele, to klasycznie bynajmniej nie jest. Poznajemy co najmniej dziwną genezę zapoznania się Paula z Joan i rozpoczynamy podróż przez historię choroby jednego człowieka. Senny klimat, mocne zrywy, chaotyczne parcie naprzód przez gwałtowne sceny i w końcu wybuchowy, wyrywający z butów finał. Nonszalancki w swojej strukturze i mocno odurzający film to jedno z moich największych blogowych odkryć (cała recenzja tutaj). Mocno niedoceniony tytuł. A David Keith to ekranowa bestia.
Cherry model 2000 (1987). reż. Steve De Jamatt
Darzę ogromnym sentymentem to cudownie kiczowate miejscami post-apo. Sentyment zaś wynika z co najmniej kilku powodów. Pierwszy prozaiczny to plakat, który wisiał na wejściu do wypożyczalni kaset video. Mocna heroina, która w latach 80. jeszcze heroiną w mojej świadomości nie była, a po prostu źródłem nastoletnich podniet. Pragnąłem mieć ten plakat u siebie. Te kolory, sylwetka głównej bohaterki, giwery, samochody, wybuchy! Drugi powód to już sam film i temat przewodni, czyli wspomniane post-apo. Po arcydziele w postaci filmu
Mad Max mało filmów dorównywało obrazowi Millera.
Cherry Model 2000 zbliżył się nieznacznie i to wystarczyło. Sceny otwierające, tak sensualne, seksualne i wilgotne. No i w końcu Melanie Griffith, ech. Okazuje się, że to rzeczywiście film w sam raz dla nabuzowanego nastolatka! Ale przy kryzysie wieku średniego też sprawdza się niezgorzej. Oglądajcie, bo to perła. Tytuł pojawił się już w cyklu „Niedocenione” (
o tu), więc o czymś to świadczy!
Ukryty (1987), reż. Jack Sholder
To była petarda na VHS, I nawet nie w wypożyczalni, bo szczerze mówiąc nie przypominam sobie Ukrytego na półce (u mnie nie było). Film o którym przy wspominaniu tego pięknego filmowego okresu mówi się zdecydowanie za mało. Trochę science-fiction, trochę horror. Wciągający jak diabli, z perfekcyjnie napisanym scenariuszem o obcym, przechodzącym z ciała do ciała. Z ulicy, na salony, po najwyższe szczeble władzy. Obca forma życia przejmuje całkowicie kontrolę nad kolejnymi osobnikami (zwierzę, człowiek, whatever). Tropem drapieżnika (notabene tytuł Drapieżnik funkcjonował w drugim obiegu) rusza policjant z dokooptowanym do pomocy agentem Lloydem Gallagherem (Kyle MacLachlan!). Film ma zajebiste otwarcie – pościg za czerwonym ferrari z dziewczyną za kółkiem, w której aktualnie przebywa intruz. Policja oczywiście nie zdaje sobie z tego sprawy. Uciekająca piękność to Claudia Christian, modelka i jeden z apetycznych wabików tego tytułu. Oglądajcie Ukrytego, To świetny scenariusz, masa rozrywki, ejtisy i detektyw Cooper (który jeszcze nie wiedział o istnieniu Twin Peaks) na ulicach Los Angeles! Dodatkowo trzeba wspomnieć, że Ukryty to męskie i brutalne kino.
Samoloty, pociągi i samochody (1987), reż. John HughesJohn Hughes, to przede wszystkim scenarzysta. Mówiąc o nim „reżyser”, wymienia się jednym tchem
Klub winowajców,
Szesnaście świeczek,
Wolny dzień pana Ferrisa Buellera. Natomiast
Samoloty, pociągi i samochody już rzadziej :(. Komedia Johna Hughesa nakręcona od początku do końca na pełnych obrotach z inteligentnym, czasem gorzkim, zawsze szczerym dowcipem. Kino drogi z dwoma moimi ulubieńcami z kina spod znaku tego lżejszego z lat 80.
Steve Martin jako spięty, spieszący się na Święto Dziękczynienia Neal i irytujący Neala i widzów Del (
John Candy). Obaj panowie o dwóch różnych charakterach, obaj będący na dwóch różnych życiowych biegunach są na siebie skazani w drodze przez Stany Zjednoczone do domu. Wzruszające kino drogi, z humorem, który bawi mnie po dziś dzień. John Hughes w swoim najlepszym wydaniu stworzył opowieść, która zmienia Neala i przede wszystkim widza. I rzeczywiście martwi mnie, że na tyle wymienianych pozycji Hughesa, ten wymienia się stosunkowo rzadko.