Akcja Chińskiej bramy rozgrywa się w czasie pierwszej wojny indochińskiej. Grupa francuskich najemników pod dowództwem sierżanta Brocka (Gene Barry) ma przejść przez granicę z Chinami i zniszczyć składy amunicji, których pilnuje „Liga na rzecz Niepodległości Wietnamu”, w skrócie Việt Minh. Przez niegościnne tereny może przeprowadzić ich tylko szmuglerka 'Lucky Legs’, była żona Brocka, Euroazjatka, która żyje za pan brat z każdą stroną konfliktu. W tej roli niezastąpiona Angie Dickinson.
Innymi słowy China Gate odwołuje się do historii z Indochinami Francuskimi i próbą uniezależnienia Wietnamu od samej Francji. Fuller jak zwykle pokazuje bez ściemy do czego doprowadziła polityka kolonialna i już w scenach otwierających mamy obraz miasta w ruinie, w którym ludzie z głodem w oczach szukają czegokolwiek do strawienia (scena, gdy maluch chowa za pazuchą psa, którego wcześniej upatrzył sobie wychudzony starzec to nie pierwszy i nie ostatni poruszający element w filmie). W tych samych scenach Fuller zgrabnie połączył obraz filmowy z materiałami archiwalnymi i chociaż różnice dostrzeże każdy w mgnieniu oka, to dodaje to tylko powagi sytuacji i umiejscawia produkcję w należnej, bo historycznej pozycji.
W Fullerze musiało bezustannie coś się tlić i raz za razem dawał temu upust w kolejnych filmach. To co się w nim tliło, to przemożna niechęć do wszelkiej ludzkiej niegodziwości i niezrozumienie choćby krzty ludzkiej nietolerancji, uprzedzeń rasowych etc. Fuller ze swoim moralizatorskim tonem będzie tutaj odebrany najlepiej tylko przez prawdziwych fanów swojej twórczości. Nie zagrało bowiem to, że mój ulubiony ostatnio nonkonformista przesadził z wciśnięciem w fabułę wszystkich swoich żalów skierowanych w kierunku ludzkiego rodzaju.
Wojna i jej okrucieństwo to jedna sprawa, ale na jej tle została pokazana w nieco infantylny sposób historia miłosna Brocka z 'Lucky Legs’. To na tym tle również zostały pokazane rasistowskie uprzedzenia. Beck uciekł od żony, gdy okazało się, że jej azjatyckie geny były dominujące i zdecydowały o rasie dziecka. Nikczemność – mówi Fuller. Brock zostaje napiętnowany przez kolegów z oddziału (to najemnicy z każdego zakątka świata, co stanowi dodatkowy atut filmu, gdyż dostajemy w kilku miejscach odniesienie do danej przynależności kulturowej).
Przytoczone infantylne love-story uderza wyjątkowo mocno, gdy po zdobyciu jednej ze strażnic, Brock i 'Lucky Legs’ oddają się wspomnieniom (i załatwieniu spraw rasowych, podczas gdy reszta oddziału czeka w krzakach). Moralizatorskim głosom Fullera nie ma tu końca.
Pomimo natarczywego, uświadamiającego tonu reżysera, film obejrzeć trzeba. China Gate został zakazany we Francji, gdyż zdaniem francuskich władz niesprawiedliwie pokazywał konflikt w Indochinach (i jego rezultaty). Kolejny plus? W jednej z ról wystąpił Nat 'King’ Cole, na którego w tamtym okresie Fullera stać nie było (jego gaża przekraczała kilkukrotnie budżet filmu), ale Nat zdecydował się zagrać, gdyż miał być w filmie czarnoskórym kozakiem, który przeciwstawia się uprzedzeniom na tle rasowym. Wziął więc za udział drobniaki, a w pakiecie zaśpiewał jeszcze fajną piosenkę tytułową China Gate. Ale największym wabikiem może być świetny epizod Lee Van Cleefa, który gra dowódcę wrogich oddziałów. Kiedyś nienawidził komunistów, teraz żyje u nich jak pączek w maśle. Żenująca postawa konformisty, który układa sobie życie bez względu na swoje przekonania, a w zasadzie przekonań nie posiadający, bo za cel stawiający sobie własną wygodę, nawet kosztem ludzkiej krzywdy.
China Gate to niezły film i rzeczywiście nieco niedoceniony.
Film obejrzałem w ramach wyzwania „Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Samuela Fullera”.
Gatunek: Wojenny
Reżyseria: Samuel Fuller
Scenariusz: Samuel Fuller
Obsada: Gene Barry, Angie Dickinson, Nat 'King’ Cole, Lee Van Cleef
Zdjęcia: Joseph F. Biroc
Muzyka: Max Steiner, Victor Young, Howard Jackson