Biały Bóg (2014)

Recenzja filmu "Biały Bóg" (2015), reż. Kornél MundruczóIleż ten seans dostarcza emocji! Nastolatka przerzucana z matki na ojca, z ojca na matkę, trafia tym razem na miesiąc do taty. Ten, zajęty swoimi sprawami, nie jest tym faktem szczególnie uradowany, tym bardziej, że w pakiecie dostaje tego okropnego, śmierdzącego kundla. Prawo węgierskie nakłada opłatę na nierasowe psy. Przepychanki z córką w małym mieszkanku, nieżyczliwi sąsiedzi, donos o ugryzieniu, którego nie było, kolejne kłótnie i pies ląduje pod mostem. Drzwi samochodu się zamykają, dziewczyna topi swoją złość w niemym krzyku za szybą odjeżdżającego pojazdu. Pies nie traci nadziei i biegnie co sił w łapach za swoją właścicielką. Nie ma szans…

Świat w Białym Bogu jest okrutny, bo okrutni są ludzie. Ciągle wściekli, źli, smutni, rozgoryczeni. Czepianie się małolaty to jedno, dochodzi ogólna atmosfera wkurzania się na wszystko i wszystkich. Hagen po swojej bezdomnej tułaczce trafia z deszczu pod rynnę, a mianowicie na arenę walk psów, ale zemsta to suka, która ostatecznie doskoczy do gardła oprawcy. Przyjdzie czas na rewolucję.

Recenzja filmu "Biały Bóg" (2015), reż. Kornél Mundruczó

Jak na skromny w zasadzie film, tytuł oferuje całkiem sporo. Animal attack, dramat familijny i aktualne przesłanie polityczne (z dnia na dzień coraz bardziej aktualne). Na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwe, by z wdziękiem zespolić kilka tematów, a jednak dzięki fantastycznym psim aktorom udało się to znakomicie. Kornél Mundruczó, węgierski reżyser sprawnie poruszając się po filmowej materii miesza ze sobą kilka konwencji. Jego kino wkurza, irytuje, sprawia, że zaciskasz pięści i kibicujesz tym małym, brudnym zaniedbanym mieszańcom i najchętniej sam poprowadziłbyś watahę przeciwko hyclom wszelkiej maści.

Recenzja filmu "Biały Bóg" (2015), reż. Kornél Mundruczó

Emocje potęguje  muzyka i cwane zdjęcia, które sprawnie łapią w kadr hordy psów i wystraszonych ludzi. Odniesienie do sytuacji społecznej współczesnej Europy jest nader jasne i również sami twórcy dość szybko umiejscawiają samych siebie po konkretnej stronie barykady. Przez to sam obraz może być uznany za stronniczy, niesprawiedliwy, nieoczywisty. A jednak w finale okazuje się, że obie zwaśnione strony potrzebują w krytycznym momencie mediatora, głosu spokoju, rozsądku. To mądre, chociaż obawiam się, że iluzoryczne przesłanie.

Film możecie obejrzeć tutaj. Za seans ślę podziękowania dla

vod

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania: 121 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Kornél Mundruczó
Scenariusz: Kornél Mundruczó, Viktória Petrányi, Kata Wéber
Obsada: Zsófia Psotta
Zdjęcia: Marcell Rév
Muzyka: Asher Goldschmidt