Mateusz R. Orzech, wielki popularyzator kinematografii japońskiej. Ogromny fan kina science-fiction i kina akcji. Nie obce jest mu giallo i noir. Długo by wymieniać, gdzie Mateusza „przeczytacie” w sieci. Koniecznie musicie odwiedzić jego dwa autorskie blogi, czyli Odyseję Filmową oraz Kino-Akcja. Mateusz należy również do zespołu redakcyjnego Kinomisji, na którą również odsyłam. W ramach świeżego wciąż cyklu, autor zachęci do dwóch niedocenionych według niego tytułów z roku 1927.
Mateusz R. Orzech i jego Niedocenione ’27
Romance of the Western Chamber / Xixiang ji (1927), reż. Hou Yao
Romance of the Western Chamber, choć nie zachował się w pełni (z 10 rolek filmu przetrwała połowa, pochodząca z wersji zmontowanej do pokazów we Francji), oferuje niezwykle cenny wgląd w rozwój kina 'wuxia’ i, szerzej, kina sztuk walki w ogóle. Zwykło się przyjmować, że w chińskim kinie od 1926/27 roku istniała tendencja scalania kilku gatunków w jeden. Historycznie istotna produkcja Yao stanowi połączenie 'guzhuang’, 'yuanyang hudie’ oraz 'wuxia’. Kino 'guzhuang’, czyli chiński odpowiednik kina historycznego, było bardzo popularne w latach 1926-27, głównie dzięki produkcjom ze studia Tianyi. 'Yuanyang hudie’, czyli kino romantyczne, przeniosło się z literatury do kina w latach 20. dzięki studiu Mingxing. Dość szybko przeszło ewolucję, wynoszącą ją poza ramy klasycznych romansów, w których biedny uczony i piękna kobieta muszą pokonywać trudności stojące na drodze ich miłości, i gatunek zaczął obejmować także elementy kojarzone z kinem wuxia czy detektywistycznym. 'Wuxia’ to oczywiście najpopularniejszy gatunek z Chin, czyli opowieści o szermierzach walczących zwykle w służbie dobra w historycznym anturażu.
Romance of the Western Chamber, zrealizowany na podstawie dramatu Wanga Shifu z 1300 roku, opowiada historię młodego, biednego uczonego, który zatrzymuje się w świątyni. Tam też przebywa bogata piękność. Nie trzeba długo czekać nim zakwitnie między nimi uczucie. Niestety w okolicy znajduje się także grupa złych wojowników, których dowódca porywa kobietę dla okupu. Następnie następuje proces jej uratowania, którym zajmują się praworządni żołnierze wezwani na pomoc. Dzięki szybkiej narracji i emocjonującym wydarzeniom nieskomplikowana produkcja zaciekawia widza wpierw klasycznymi tropami romantycznymi osadzonymi w czasach dynastii Tang, po czym prowadzi go do scen walk.
Ciekawym aspektem są następujące po nich sekwencje senne, które są klasycznymi scenami kina 'wuxia’ (i 'shenguai’). Produkcja dystansuje się jednak od elementów fantastycznych ograniczając je tylko do scen sennych, acz nie da się ukryć, że to one stanowią jedne z głównych atrakcji Romance of the Western Chamber i, jako takie, wskazują na kierunek rozwoju kina 'wuxia’, potwierdzony już rok później poprzez cieszący się oszałamiającym sukcesem serial kinowy The Burning of the Red Lotus Temple (Huoshao hongliansi (1928-1931), reż. Shichuan Zhang). Choć zdecydowanie archaiczny, Romance of the Western Chamber jest zdecydowanie warty uwagi, szczególnie dla osób zainteresowanych kinem z Chin czy, szerzej, z Azji.
Kot i kanarek / The Cat and the Canary (1927), reż. Paul Leni
Zrealizowany na podstawie sztuki Johna Willarda z 1922 roku film Paula Leniego (reżysera m.in. Człowieka, który się śmieje). Film jest połączeniem kryminału, dreszczowca i (czarnej) komedii; jego akcja rozgrywa się w starym, ponurym domostwie, co w połączeniu ze sprawną reżyserią i doskonałymi scenografiami sprawiło, że produkcja wywarła silny wpływ na późniejsze filmy z mrocznymi domostwami w centrum. Również fabuła urosła do rangi klasycznej i jej wariacje były wielokrotnie wykorzystywane w kolejnych filmach. Kot i kanarek opowiada historię grupy ludzi, którzy mają przeczekać noc w opuszczonej i prawdopodobnie nawiedzonej posiadłości. Wyzwanie to jest konieczne do spełnienia jeśli chcą otrzymać spadek po bogatym właścicielu. Oczywiście nie trzeba długo czekać aż zaczną się tajemnicze morderstwa.
Film jest – przynajmniej w moim odczuciu – interesujący przede wszystkim ze względu na stronę formalną. Leni jako reżyser przybyły do Ameryki z Niemiec korzysta tutaj w pełni z wpływów niemieckiego ekspresjonizmu, przedstawiając całą gamę interesujących gier ze światłem, nakładania na siebie obrazów, nietypowych pozycji kamery, złowieszczych wnętrz, idealnie współgrających z fabułą pełną niepewności, wzmacnianą też przez tajne przejścia porozrzucane po całej posiadłości. Dreszczowiec w rękach Leniego sprawnie również łączy się z komedią, która sprawia, że niektóre ze scen stają się wręcz groteskowe, jednak w przeciwieństwie do licznych ówczesnych produkcji, nie wywołują w widzu zażenowania.
Oczywiście Kot i kanarek nie jest filmem, który rozpoczął ww. trendy w kinie i sam w sobie kontynuuje popularne motywy zapoczątkowane głównie przez D. W. Griffitha – Jedna ekscytująca noc (1922) i kontynuowane przez takich reżyserów, jak choćby Roland West – The Bat (1926); polecam też udźwiękowioną wersję pt. The Bat Whispers z 1930 roku. Kot i kanarek wyróżnia się na ich tle niezwykle pomysłową reżyserią, szczególnie w kontekście scenografii i przedstawienia domostwa, co stanowiło bezpośrednią inspirację dla innego ważnego dla obecności starych, mrocznych domów i nawiedzonych posiadłości filmu Stary mroczny dom (The Old Dark House (1932), reż. James Whale).