Azuma (Takeshi Kitano) to gliniarz starej daty. Tak starej, że wie, iż bez mocnego chlapacza nie warto zaczynać rozmowy z podejrzanym. Jest małomówny, gburowaty, porusza się jakby miał się zaraz przewrócić. Na nic zdają się przy nim tytuły i stopnie. Nie uznaje żadnych reguł. Do pracy przychodzi, żeby spuścić łomot kolejnej ulicznej patologii. To nawet nie pies policyjny, a pitbull. Uczucie strachu jest mu obce. Już dawno nauczył się, że gdy groza podejdzie wystarczająco blisko, należy wcisnąć jej spluwę w ryj i nacisnąć spust.
Filmowa opowieść, wycinek z życia naszego gliniarza będzie dotyczyć śledztwa w sprawie morderstwa narkotykowego dilera. Wydaje się, że ktoś w okolicy działa według zasad brutalnego gliny.
Pod względem formalnym debiut Kitano ma wiele wspólnego z dwoma kultowymi zjawiskami kinematografii amerykańskiej. Bohater w Brutalnym glinie to z zachowania brudny Harry z serii o detektywie Callahanie. Jednak u Kitano gliniarz to nie tylko twardy i bezkompromisowy zawodnik. To również zwierciadło nihilistycznych ludzkich zachowań. Upiór, dno, wyrzutek społeczny z odznaką. Gdyby nie blacha, byłby menelem, gangsterem, który nie miałby szans na bycie żołnierzem yakuzy, gdyż jego anarchistyczna natura, niechlujny sposób prezencji i zachowania nie pozwoliłby mu na akceptację klanowych rozporządzeń. Drugim odniesieniem jest debiut Tarantino – Wściekłe psy. I chociaż oba filmy, japoński i amerykański różnią na każdym poziomie fabuły, to łączy je szereg cech, które zmuszają mnie do postawienia tych dwóch tytułów obok siebie. W obu obrazach widać wielkie serce reżysera debiutanta, który nie cofnie się przed niczym, by pokazać całe spektrum swojej wizji. Zarówno Wściekłe Psy jak i Brutalny glina to żywy zapalnik, Bohater zbiorowy, czyli gangsterzy u Tarantino działają tak samo blisko krawędzi życia i śmierci jak bohater Brutalnego gliny. Podobne zachowania, nieustępliwość, zniwelowana do niskiego poziomu empatia, wypalenie, antypatyczność (w ogólnym społecznym wymiarze gros widzów ich polubi, w tym i ja). To ludzie cienie, którym chyba lepiej będzie po drugiej stronie.
Kitano w swoim debiucie odciął się grubą kreską od klasycznych rozwiązań i od razu dał do zrozumienia widzom, że to konkretne kino będzie „jego” kinem. Rozwiązania techniczne w scenach pościgu, gdy słyszymy spokojną muzykę, to wyraźny kontrast i odzwierciedlenie natury twórcy – gwałtowne sceny będą często rozgrywać się w spokojnej aurze. W Brutalnym glinie idealne zagrało wszystko. Stracony bohater, smutna opowieść, zło, które nie zatrzyma się przed słowami „błagam”. Bardzo brutalny, bardzo bezkompromisowy obraz o gliniarzu i jego spluwie. Wypalony detektyw Azuma nieuznający autorytetów, robiący z policyjnej szatni miejsce kaźni po przesłuchaniu powinien być zasadniczo po drugiej stronie barykady. Z drugiej strony ludzie, z którymi ma do czynienia do innych środków niż rękoczyny się nie nadają…
Kitano pokazał konkretny ściek, jego film jest dołujący i przejmujący. Nie wiem czy zatrudniony pierwotnie do projektu Kinji Fukasaku (plany pokrzyżowała choroby twórcy kultowego Battle Royale) dałby wyraz takiej reżyserskiej agresji na ekranie.
Film obejrzałem w ramach wyzwania „Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Takeshiego Kitano”.
Czas trwania: 125 min
Gatunek: Dramat, Sensacyjny
Reżyseria: Takeshi Kitano
Scenariusz: Takeshi Kitano, Hisashi Nozawa
Obsada: Takeshi Kitano
Zdjęcia: Yasushi Sasakibara
Muzyka: Daisaku Kume