Samotna matka – Amelia (Essie Davis) nigdy nie uporała się ze swoją traumą. W wypadku straciła męża, który nie mógł poznać własnego syna Samuela (Noah Wiseman). To chłopak nieznośny, ale nie zły. To chłopak nadpobudliwy, sprawiający wiele problemów, wciąż żyjący w przekonaniu, że po zmroku z szafy wyjdzie potwór. Chorobliwy wręcz lęk powoduje, że każdą noc przesypia w łóżku z matką.
Ten potwór, który ostatecznie się pojawił był potrzebny obojgu. Samuel całe swoje siedmioletnie życie przygotował się do tej bitwy. Konstruował rozmaite dziecięce bronie, skądinąd groźne w sprawnych rękach energicznego dzieciaka. Babadook pojawia się nagle i nie odejdzie, dopóki rodzina ponownie nie stanie się rodziną. I muszę przyznać, że lubię o tym filmie myśleć jako o walce z traumą. Podjętej przede wszystkim przez Amelię, która jednak nie wyszłaby cało z tej psychozy, gdyby nie miłość Samuela. Horror jest i owszem. Objawia się w klasycznych rozwiązaniach, które gatunek zna od lat. Szuranie krzeseł, stukanie za ścianą, tajemnicze głosy, mruczenie, w końcu On. Jegomość czarnym płaszczu, wyjątkowo małomówny i uparty. Wygląda jak koszmar z londyńskich wiktoriańskich ulic, z czarnym kapeluszem, posuwistymi ruchami i szponami, którymi jest gotów poszerzyć każdy uśmiech. Babadook przyszedł, bo został zaproszony. W domu głównych bohaterów pojawiła się książeczka z upiornymi ilustracjami i tekstem, który trzeba wyrecytować. Teraz Babadook już nigdy nie opuści rodziny.
Babadook nie przeprowadził żadnej gatunkowej rewolucji, a jednak dał mi wiele radości. Jako film grozy prezentuje się na tyle oryginalnie, że mógłby stanowić przykład „pierwszego filmowego horroru” dla Twojego dziecka. Coś na kształt ejtisowego filmu Gremliny rozrabiają Joe Dantego. Nie ma tu makabry, gore, nadmiernego epatowania przemocą. Jest tu natomiast wiele scen, po których najlepiej nakryć się kołderką i tam przeczekać co straszniejsze momenty.
Innymi słowy, dla mnie debiut Jennifer Kent jest jak upiorny wierszyk dla dzieci, książeczka ze strasznymi rysunkami, a jednak wciąż dostępna w dziale z literaturą dziecięcą. To rzecz przerażająca w ogólnym wymiarze (zło pod łóżkiem, w szafie, opętana matka), a mimo to zahaczająca w swojej realizacji o horror ejtisowy, pełen dziecięcej werwy i odwagi przy portretowaniu walki ze złem. Same sceny zamykające to już czarny humor, zgrywa tak potrzebna dla całego koszmaru, który przeżyli główni bohaterowie. Babadook to bardzo dobry debiut wskazujący na kinematograficznej mapie horroru kolejnego ciekawego twórcę. A właściwie twórczynię.