2017 to będzie wspaniały filmowy rok! Nie ukrywam, że Alien: Covenant, czyli najnowsza odsłona przerażającej sagi o Xenomoporhach to najbardziej wyczekiwany przeze mnie tytuł (na równi z Blade Runner 2049 Denisa Villeneuve’a). Za kamerą ponownie stanął Ridley Scott, który w Alien: Covenant będzie kontynuował opowieść z filmu Prometeusz. Nota bene świetnego Prometeusza, którego cenić trzeba, jeżeli szanuje się całą serię o Obcym, a nie wyrywkowo! Fabuła będzie opowiadać o ekspedycji ze statku Covenant, która eksplorując nową planetę, ma nadzieję, że trafiła na rajski kawałek nowego świata. Niezbadany mrok zamierza pożreć ich złudne nadzieje szybciej niż się spodziewają…
Wszystko zależy od scenariusza. Jeżeli to wypali i historia będzie przejmująca, odpowiednio mocna i co najważniejsze w trakcie oglądania my widzowie będziemy łapać coraz to krótsze oddechy, to o resztę jestem spokojny. Obsada wygląda wyśmienicie. Syntetyczny David, czyli Michael Fassbender jest nam już znany z Prometeusza. Dochodzi ta wariatka Noomi Rapace, którą wszyscy znamy z trylogii Millenium. Kilka nazwisk z obsady jest co najmniej zaskakująca, jeżeli chodzi o taki gatunek. Zarówno James Franco, jak i Danny McBride nigdy mi nie pasowali do hard sci-fi. Jetem jednak bardziej ciekawy niż zaniepokojony ich angażem. Jeżeli chodzi o resztę ekipy, to możemy być najzupełniej spokojni. Operator Dariusz Wolski to pewniak, tak jak nagrodzony dwoma Oscarami Pietro Scalia (między innymi za pracę przy Black Hawk Dawn). I to właśnie wybór Scalii daje nadzieję na finalny wymiar filmu jako kina akcji przede wszystkim.
Wierzę w Ridley’a Scotta i wierzę w Obcego. Ta seria jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Zobaczcie zwiastun…