Początek lat 80. był najlepszym okresem dla slasherów, a fani horrorów mogli w nich przebierać jak w ulęgałkach. Chociaż większość powstających w tym okresie tytułów należną sławę zdobywało po czasie (vide Piątek trzynastego Cunninghama), to droga do serc miłośników horrorów była otwarta na oścież. Powstawały również i gorsze obrazy filmowe, jak wpisujący się w ten nurt Nie chodź do lasu Jamesa Bryana. Na szczęście znakomity Tuż przed świtem ustawił poprzeczkę bardzo wysoko. Krwisto czerwony wschód słońca nad Silver Falls State Park w stanie Oregon jasno definiuje klimat całej produkcji. Reżyser Jeff Lieberman osiągnął idealny nastrój dzięki kilku ważnym elementom: na początku słyszymy muzykę, która już od scen otwierających uderza grozą (gwizdanie, trochę elektroniki), później wkraczamy w przepiękne plenery razem z piątką bohaterów. Scenarzyści (w tym i Lieberman) zastosowali prosty schemat, który nigdy nie zawodzi – młodzi jadą do lasu, by zasmakować natury, pobiwakować, a ostatecznie dojechać do posiadłości, którą jeden z nich otrzymał w spadku. Na miejscu czeka już na nich On i jego maczeta. Więcej do szczęścia widzowi nie potrzeba.
Odświeżyłem sobie film po latach i z całym przekonaniem stwierdzam, że twórca nakręcił obraz o wiele ciekawszy, niż konkurencyjne produkcje z tamtego okresu. To co wybija się na tle innych to (jakkolwiek to zabrzmi) poważne podejście do tematu. Lieberman od początku wskazywał Uwolnienie Johna Boormana jako rzecz, do której w główne mierze się odnosił.
To przede wszystkim slasher, ale o mocno survivalowym zacięciu. No i te przepiękne miejscówki! Na dodatek twórcy doskonale je wykorzystali kręcąc w nich najbardziej smakowite sceny (niekoniecznie te najmocniejsze), na przykład wyłaniający się zza wodospadu napastnik. Poprawna gra aktorów z wybijającą się na ich tle główną bohaterką to kolejny atut Tuż przed świtem. Jednak totalne zaskoczenie przychodzi na początku (pierwsze morderstwo) i w finale (scena, która nie znalazła się w oryginalnym scenariuszu, a po której rozdziawiasz japę i szepczesz WHAT THE FUCK?!). I pamiętajcie – przeciągłe, tajemnicze gwizdanie w gęstym lesie to pewna śmierć!
Czas trwania: 90 min
Gatunek: Horror
Reżyseria: Jeff Lieberman
Scenariusz: Mark Arywitz, Jeff Lieberman, Jonas Middleton
Obsada: George Kennedy, Deborah Benson, Chris Lemmon
Zdjęcia: Dean King, Joel King
Muzyka: Brad Fiedel