Czy reklama może być uznawana jako część filmowej sztuki? Jeżeli za kręcenie spotu dla dużej marki bierze się fachowiec, a w tym przypadku Spike Jonze można być pewnym, że rzecz będzie co najmniej dobra. Wszyscy znamy pracę reżysera na polu kinematografii. Jego Her (2013), Gdzie mieszkają dzikie stwory (2009), Adaptacja (2002) czy Być jak John Malkovich (1999) należą do mojej czołówki ulubionych tytułów. Jonze to również muzyka i teledyski do niej. Tego by można wymieniać sporo. Od Björk i The Chemical Brothers przez Fatboy Slim aż po Beastie Boys. Tym razem z usług filmowca skorzystała marka KENZO, a dokładniej KENZO Parfums. Do roli operatora został zaangażowany Hoyte van Hoytema (Her, Interstellar i nadchodząca Dunkierka Christophera Nolana). W roli głównej wystąpiła tutaj Margaret Qualley. Piękną i utalentowaną córkę Andie MacDowell gościłem już na blogu przy okazji recenzji filmu The Nice Guys. W reklamie KENZO Margaret wychodzi z dystyngowanego przyjęcia. Gdy już jest sama na korytarzu, włącza się muzyka i… Qualley zaczyna dziki taniec. To tylko trzy minuty, a jednak Jonze w tych trzech minutach uchwycił całą gamę ludzkich emocji. Czyste szaleństwo na twarzy.