Pamiętam to wyjście do kina. Rok 2000 i seans Blair Witch Project. Bardzo świeże, przerażające, oryginalne. Eduardo Sánchez i Daniel Myrick przy budżecie 60 000 dolarów zrobili dwie rzeczy: nakręcili film, który wszedł na stałe do kanonu gatunku i tym samym wyznaczyli pewien poziom, którego jak się okazuje nie da się przeskoczyć. Horror found footage zrealizowany na podstawach legendy i sprytnych posunięć marketingowych zadziałał. To właśnie druga rzecz, która twórcom się udała. Zarobili (przy tak małym wkładzie) krocie. Zarobili tyle, że nawet właścicielom Amber Gold zrobiłoby się głupio. To z pewnością do dzisiaj wzór, który stawiają sobie producenci w tym przemyśle. Hej! Wkładasz 60 000 dolarów, a wyciągasz 250 milionów? Zrób takie coś cwaniaku! Oprócz tego Blair Witch Project był po prostu świetnym horrorem. Atmosfera udzielała się widzom długo po seansie (w tym i mnie), a jak się okazuje tytuł postawił taką poprzeczkę, której do tej pory nikt nie jest w stanie przeskoczyć.
Bardzo lubię Adama Wingarda. Przecież jego The Guest znalazł się w moich zestawieniu 30 najlepszych filmów XXI wieku. Wydawało mi się, że Wingard uniesie temat. Kto, jak nie on? Młody (wciąż) filmowiec rozkochany w makabrze (horror to jego główny gatunek) wydawał się idealnym wyborem. Tutaj dochodzimy od razu do głównej konkluzji. Blair Witch Project to ciągle (powtarzając do znudzenia) najlepszy horror found footage z bieganiem po lesie. Natomiast Blair Witch chociaż powiela wiele świetnych elementów, nie potrafił zbudować takiej atmosfery i (jak podejrzewam) Wingard przeczuwał, że legenda nie wystarczy, dlatego nerwowo poupychał kilka elementów, które do wiedźmy nie pasują.
Zamysł nie był najgorszy. Ktoś znalazł taśmę i brat Heather (tej samej Heather z pierwszej odsłony serii) postanawia pójść tym tropem i odnaleźć jakikolwiek ślad po zaginionej siostrze. Jedzie więc z grupką przyjaciół (pierwsze potencjalne ofiary), po drodze zgarniają znalazcę taśmy z dziewczyną (kolejne potencjalne ofiary) i rozbijają obóz w lesie Black Hills. Według legendy, kto będzie nocował w lesie, już nigdy stamtąd nie wróci. No i zaczyna się, czyli pobudka o 14, z nastawionymi budzikami na 9. Noc zamiast dnia, krążenie w kółko, pierwsza ranna osoba i dużo biegania z włączonymi latarkami.
Spodziewałem się takiego schematu i tak naprawdę to nie chciałem dostać więcej niż porządne, nawet kręcone na modłę pierwszej części found footage. I nie wiem dlaczego Windgard, który już parę filmów nakręcił, postanowił wcisnąć tu elementy z przysłowiowej czapy (nawet jeżeli dobrze nakręcone to pasujące jak pięść do oka). Scena z nogą jest całkiem spoko, ale to nie ten film! Zjawiska paranormalne i wyciąganie delikwenta w powietrze „przez coś” spowodowało, że miałem obawy, iż zaraz zobaczę trolla z Troll Hunter André Øvredala (który był cudownym filmem, żeby nie było!). Na dodatek było kilka scen co najmniej irytujących, na przykład czarnoskóry bohater, który miał jedno zadanie w filmie: dopieprzać się do jednego z obozowiczów (chociaż scena z flagą konfederacji nawet niczego sobie). I stało się coś co absolutnie nie powinno się zdarzyć w tym filmie – fragment, gdy po przebudzeniu się wokół obozowiska rozwieszone są gigantyczne totemy wiedźmy. To wyglądało jakby ktoś nakręcił parodię w stylu Nagiej broni… „Co one takie, kurde, duże?” – pomyślałem sobie. Na dodatek jedna z bohaterek zahaczyła o jedno ustrojstwo tyłkiem i zawyła z przerażenia, a ja już w tym momencie chichotałem. Nie powinienem, bo to przecież film o wiedźmie z Blair… I przez to w zupełnym kontraście do niepasujących elementów wypadły te, które powinny się znaleźć w udanym sequelu. Akcja w domku, bieganie po korytarzach i uchylanie drzwi wyszły wzorowo. Tak samo jak element klaustrofobiczny, czyli czołganie się w tunelu przez jedną z bohaterek. To były udane momenty. Do tego dołożyłbym samo miejsce akcji, czyli las Black Hills – masa świetnych miejscówek.
Nie udało się jednak zbudować klimatu. Nie było żadnej tajemnicy. Najlepszy found footage z nocnym cwałem po lesie, czyli Blair Witch Project pozostaje niezagrożony…
Czas trwania: 89 min
Gatunek: Horror
Reżyseria: Adam Wingard
Scenariusz: Simon Barrett
Obsada: James Allen McCune, Callie Hernandez, Corbin Reid, Brandon Scott
Zdjęcia: Robby Baumgartner
Muzyka: Adam Wingard