Nieczęsto tu goszczą steampunkowe klimaty, bo o ile staram się być na bieżąco z całą popkulturą, to muszę przyznać, że nigdy nie spotkałem silnego ośrodka związanego z tym stylem. Miałem do czynienia z kilkoma grami i widziałem kilka filmów (niestety, te, które widziałem oceniam bardzo słabo, np.: Ligę niezwykłych dżentelmenów, czy Bardzo Dziki Zachód Barry’ego Sonnenfelda). Jednak to wszystko, to wciąż za mało, by dostatecznie mocno wgryźć się w temat i pozostać w nim na dłużej. Nie ukrywam, że zabrakło mi kontaktu z książkami, gdzie nurt jest chyba rozwinięty najbardziej. Z drugiej strony, steampunk jest na tyle specyficzny, że ciężko nim się ot tak „zarazić”. To trzeba po prostu czuć. I taki właśnie świat oparty na mechanice, głęboko zakorzeniony w „wieku pary” przedstawiają nam twórcy w swoim Niesamowitym świecie April.
Akcja (oparta na komiksie Jacquesa Tardiego) rozgrywa się w ponuro przedstawionym Paryżu w 1941 roku. Rodzice April, naukowcy, pracują nad miksturą nieśmiertelności. Jednak czasy są mroczne i wszyscy muszą ukrywać swoje naukowe aspiracje. Mamy tu bowiem do czynienia z historią alternatywną. I chociaż wciąż trwa wojna, to konflikt wygląda zgoła inaczej niż znany nam z kart historii. Nie ma elektryczności i nigdy nie było. Świat jest tu zatopiony w odcieniach szarości, a wszystko wciąż pokrywa się sadzą, która już na zawsze ma towarzyszyć bohaterom tego świata. Znikają najważniejsi naukowcy i umysłowe potęgi świata, w Paryżu chmur sięgają dwie wieże Eiffla, po ulicach krążą szpiedzy robo-szczury. Chaos? Być może i nie ukrywam, że wzrok cały czas ucieka, by z ów chaosu wyłapać kolejne pomysły rysowników.
Jednak jest coś jeszcze! Tajemnicze siły, które pojawiają się wraz z wyładowaniami atmosferycznymi i porywają rodziców April. Osierocona dziewczynka razem z kotem Darwinem (trzeba dodać, że kot po kilku nieudanych / udanych eksperymentach mówi) próbuje jakoś ułożyć swoje życie kontynuując badania rodziców nad tajemniczą miksturą.
Niesamowity świat April urzeka. Twórcy animacji co rusz wykazują się oryginalnością i przedstawiają kolejne kreatywne pomysły nawiązując do steampunkowego nurtu. Fabuła jest prowadzona w sposób bardzo tajemniczy i tak naprawdę ostatnie 30 minut przynosi zwrot akcji. Ale co to jest za zwrot! Pomysł na finał i zarazem cały zamysł fabularny to jak odniesienie do najlepszego retro sci-fi. Pisząc cokolwiek, to i tak będzie za wiele przy takim scenariuszu. Zdaję sobie sprawę, że koncept na rozwiązanie całości może podzielić widzów na: „Co za głupotki” i „Wow, co za odjechany, fantastyczny pomysł”. Należę do tych drugich. Czy taka retro animacja 2D ma szansę odnieść sukces? Chciałbym. Twórcy już przy swojej wcześniejszej animacji Persepolis (2007) udowodnili, że najważniejszy jest klimat i teraz idąc z podobnym gorzko-słodkim przesłaniem tworzą ponownie nieszablonową historię z oryginalnym scenariuszem. Polecam.
Premiera VOD z polskim dubbingiem: 5 sierpnia
Za możliwość obejrzenia filmu dziękuję
Gatunek: Sci-Fi
Reżyseria: Christian Desmares, Franck Ekinci
Scenariusz: Franck Ekinci, Benjamin Legrand, Jacques Tardi
Obsada: Marion Cotillard