Gandahar fascynował mnie od pierwszego z nim kontaktu. Pamiętam jak dziś rzucającą się w oczy okładkę VHS. Miałem wówczas lat kilkanaście, a Gandahar poruszał moją wyobraźnię na kilku segmentach. Przede wszystkim był animacją „dla dorosłych”. Jednak już jako nastolatek szybko zdałem sobie sprawę, że atuty filmu to nie tylko tych kilkanaście odsłoniętych biustów.
René Laloux, twórca animacji i reżyser stworzył swoje dzieło na podstawie powieści Jean-Pierre’a Andrevona Les hommes-machines contre Gandahar. Przedstawiona w nim tytułowa kraina Gandahar to kraina szczęśliwości, poniekąd utopijna, z piękną władczynią, z systemem monarchistycznym, która staje się celem ataku metalowych ludzi – Ferroidów. Bezlitośni i bezduszni idą nieprzerwanie do przodu niszcząc wszystko na swojej drodze. Wydają się być jednak kierowani przez byt o dużo bardziej rozwiniętej inteligencji. Przeciwko najeźdźcom zostaje wysłany najlepszy gandahariański strażnik – Sylvain. Nie ma to być jednak misja samobójcza skierowana na atak frontalny. Sylvain ma odkryć pochodzenie Ferroidów, ich słabe strony i genezę ich pochodzenia.
Siła Gandaharu tkwi w poruszającym i ponadczasowym przesłaniu. Swoją światłość i zewnętrzny blask kraina zawdzięcza między innymi temu, że na obrzeża państwa wyrzuciła pomioty swoich genetycznych eksperymentów. Zrzucone do podziemia Transformery, które wyglądają jak popromienne mutanty, mają za złe władcom tego świata ich działania. Stają się jednak ważną siłą w zbliżającej się wojnie. Twórcy kreślą ponadto cały zarys problemów współczesnego świata zaczynając od społecznych wykluczeń, po problemy z przynależnością kulturową i rasową. Atakujące Ferroidy to beznamiętny głos próbujący wyplenić wszelkie przejawy emocji na planecie. Kierują się pokrętną logiką „wyczyszczenia” świata, gdyż tylko wtedy może zapanować idealna harmonia.
René Laloux, który uzyskał wielką popularność po swojej Dzikiej Planecie z 1973 roku, stworzył i tym razem opowieść uniwersalną. Jednak treść (niezwykle ważna i trafiająca za każdym razem w punkt) mogłaby przejść bez echa, gdyby nie jakość wykonanej animacji. Ten świat aż kipi od pełnego i wielowymiarowego science fiction. Mnogość gatunków flory i fauny, oryginalna kolorystyka i wykonanie bohaterów, to wszystko sprawia, że fani sci-fi muszą zobaczyć Gandahar. I co chwilę można wypatrzeć tu coś nowego! Jakiś nowy kreatywny pomysł twórcy. Największe wrażenie robi animacja postaci w zbliżeniu. Rysownik zwrócił uwagę nawet na to, by odpowiednio pokazać światłocień, który pracuje podczas obracającej się twarzy.
Gandahar miał wiele szczęścia na naszym rodzimym rynku. Nieczęsto się bowiem zdarzało się w owym czasie, na początku lat 90., by tak poważna animacja pozyskała tak świetny polski dubbing! Przecież głównym odbiorcą „bajek” mają być dzieci, więc po co inwestować w dubbing animacji dla dorosłych? W rolach głównych wystąpili między innymi Jerzy Tkaczyk czy Adam Ferency. W wersji amerykańskiej można usłyszeć Glenn Close, Christophera Plummera i kilku innych znamienitych aktorów. W odpowiednim zaadaptowaniu filmu na rynek amerykański brał udział sam Isaac Asimov.
Gorąco polecam.