Where the sidewalk ends (1950)

"Where the sidewalk ends" (1950), reż. Otto PremingerDetektyw Mark Dixon to ciężki materiał dla przełożonych. Mógłby stać w jednym szeregu z Harrym Callahanem, Axelem Foleyem czy Davem Brownem (Woody Harrelson z filmu Rampart). To nie jest zły gliniarz. Wręcz przeciwnie. Zawsze dopina swego. Niestety jego metody zdecydowanie wymykają się z ram, które są opisane w policyjnych podręcznikach. Innymi słowy Dixon nie zwykł pytać dwa razy. Używa przemocy, demoluje, nienawidzi przestępców. Jest ością w gardle dla szefów, ponieważ takie zachowanie musi się odbić na public relations.

Prowadzenie fabuły jest zdeterminowane niejako przez sam tytuł. Where the sidewalk ends (znane u nas jako Na krawędzi prawa) wypada lepiej przy analizie treści, gdy skupimy się na dosłownym „Gdzie kończy się chodnik”. To właśnie jest krawędź, którą puszcza biegiem głównego bohatera reżyser filmu Otto Preminger. Moment, w którym decydujesz czy przechylić się w jedną stronę i spokojnie wmieszać się w tłum przechodniów, czy w drugą i skończyć na ulicy jako rzezimieszek. Życie na granicy prawa to życiorys filmowego gliniarza. Dixon za wszelką cenę próbował odciąć się od genów (ojciec kryminalista) i chciał pisać swoją historię w zgodzie z literą prawa. Chciałoby się powiedzieć, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale w tym szczególnym wypadku jabłko nie jest nawet w stanie spaść z gałęzi.

"Where the sidewalk ends" (1950), reż. Otto Preminger

Przez głupi zbieg okoliczności i swoją narwaną naturę, Dixon zsuwa się z tytułowego chodnika i przez cały film będzie próbował na niego wrócić. Zabija głównego oskarżonego w sprawie, w którą zostaje później wplątany ojciec kobiety, z którą mógłby stworzyć udany związek.

W Na granicy prawa, który stanowi noir pełną gębą, brakuje kilku znaczących dla gatunku elementów. Femme fatale wcale nie jest taką fatale. Piękna Morgan Taylor (Gene Tierney) raczej pragnie uczucia i wcale nie myśli o podwójnej grze, tym bardziej zdradzie. Dixon nie pali i nie pije na umór. Chociaż jest kłębkiem nerwów, to stara się je przez cały czas trzymać na wodzy. Wielka w tym zasługa odtwórcy głównej roli – Dana Andrewsa. Widz czuje, że ten człowiek rzeczywiście jest na krawędzi.

"Where the sidewalk ends" (1950), reż. Otto Preminger

Fabuła krąży więc wokół Dixona, któremu zaciska się pętla na szyi. Z jednej strony ciąży nad nim widmo złapania przez policjantów, z drugiej strony pozostaje kwestia typków spod ciemnej gwiazdy i mafiozów, którzy zaczynają podejrzewać jakie są prawdziwe pobudki dziwnego zachowania gliniarza. Rozgrywająca się pod ciągłą osłoną nocy akcja jest nieprzerwanie napędzana przez staczającego się w dół Dixona.

"Where the sidewalk ends" (1950), reż. Otto Preminger

Otto Preminger zestawił w swoim filmie świat tętniący życiem, czyli nocny Manhattan i jego podziemia, czyli nielegalne kasyna, gdzie gracze siedzą przy jednym tylko stoliku. To właśnie tutaj jest niebezpiecznie, a większa wygrana grozi utratą życia. To ponury film, w którym chociaż kibicujemy głównemu bohaterowi, to od początku wiemy, że cała historia nie ma prawa skończyć się dobrze. Pytanie jest tylko jedno: zginie, czy  przeżyje i skończy w więzieniu? Jakakolwiek by była odpowiedź na to pytanie, jedno jest pewne – mrok objął głównego bohatera już dużo wcześniej, przed owymi feralnymi wydarzeniami. Tutaj się po prostu potknął i nie ma szans wyjść z tego bez szwanku.

Polecam.

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania: 95 min
Gatunek: Kryminał
Reżyseria: Otto Preminger
Scenariusz: Ben Hecht, Victor Trivas, Frank P. Rosenberg, Robert E. Kent, William L. Stuart
Obsada: Dana Andrews, Gene Tierney, Gary Merrill
Zdjęcia: Joseph LaShelle
Muzyka: Cyril J. Mockridge