Słowo gliny (1985)

"Słowo gliny" (1985), reż. José Pinheiro. Recenzja filmu.To ten przykład kina, gdy siedzisz z bananem na ustach nie mogąc uwierzyć ile dobra na Ciebie spływa. Niestety, momenty pełne radosnego kinobrania mieszają się z zagraniami infantylnymi, absolutnie nie pasującymi do powagi danej sytuacji. 

Oto poznajemy byłego gliniarza, Daniela Pratta (Alain Delon), który postanowił spędzić resztę życia na czarnym lądzie. We Francji wkurzyli go już wszyscy i przestał wierzyć w wymiar sprawiedliwości. Teraz prowadzi knajpę i zaskarbił sobie szacunek lokalsów. Ba! Kochają go tu. Widz przez pierwszy kwadrans obserwuje jak dobrze Daniel się tu czuje. Chociaż… jako potomek kolonizatorów czuć się tu powinien dobrze 🙂

 

Z błogiego stanu rzeczy wyrywa go telefon z ojczyzny. Otóż jego córka została zastrzelona podczas próby kradzieży. Porachunki gangów? Stare grzechy ojca? Żadnej możliwości nie można wykluczyć. Daniel przylatuje na pogrzeb, ale wylecieć już nie zamierza tak szybko. Okazuje się bowiem, że córka gliny to tylko jedna z wielu, która dostała się pod kule tajemniczej grupy, która za cel postawiła sobie „oczyszczanie miasta”.

Słowo gliny to kino zemsty i doskonały przykład co znaczy termin „one man army”. To właśnie nasz były gliniarz Alain Delon, jako 50-letni wówczas aktor zaskakuje formą. Aktorsko jest wciąż świetnie, a jego krzepkość powala. Tak po ludzku zazdrościłem mu tężyzny w tym wieku. Facet wygląda jak z magazynu fitness i  nie raz musiał się tym chwalić przed operatorem.

"Słowo gliny" (1985), reż. José Pinheiro. Recenzja filmu.

Film jest prowadzony bardzo nierówno. Zacząłem go zachwalać już w trakcie oglądania, a później tego wychwalania pod niebiosa trochę żałowałem. Nie chwal dnia przed… No właśnie. Słowo gliny to film brutalny i poważny, a jednocześnie bardzo naiwny. Nie raz można zakrzyknąć: „Ha! Woow”, by zaraz potem zakryć twarz rękoma i mruknąć: „Co to do ch… jest?”. Jednak tych kilka (naście) kozackich scen rekompensuje kuriozalne momenty. Odnosząc się do konkretu, by pokazać jaki rozstrzał w powadze opowieści potrafi tu wyeksponować scenarzysta, podam przykład: zakapturzony gang właśnie rozstrzelał grupę kolorowych z przedmieść. Na tym nie skończyli. Wrzucili koktajl Mołotowa do dziupli bezdomnych, a gdy ci chcieli się ratować ucieczką przez małe okienka, wykończyli wszystkich z automatu. Zaraz po tym Alain Delon w rytm skocznego europejskiego disco z lat 80. prowadzi flirt z policjantką. Taka to sinusoida. Ma to swoje uroki, ale…

"Słowo gliny" (1985), reż. José Pinheiro. Recenzja filmu.

Niektóre sceny są po prostu durne przez swoje rozwiązania realizacyjne. Gość trzyma zapaloną wiązkę dynamitu z długim lontem z zakładnikiem, a wokół niego setka gliniarzy. I co? I ucieka. Nieraz trzeba tu przymknąć oko.

"Słowo gliny" (1985), reż. José Pinheiro. Recenzja filmu.

Nie narzekam jednak. Akcja zapieprza jak dobrze naoliwiony rollercoaster. Alain Delon ma teksty lepsze niż ten cały James Bond. A Francja była tak wspaniale francuska w latach 80. No i temat, gdyby się w niego mocno wgryźć aktualny jak diabli.

Polecam.

7/10 - dobry

Czas trwania: 93 min
Gatunek: Akcja, Kryminał
Reżyseria: José Pinheiro
Scenariusz: Alain Delon, Frédéric Fajardie, José Pinheiro, Philippe Setbon
Obsada: Alain Delon, Jacques Perrin
Zdjęcia: Richard Andry, Jean-Jacques Tarbès
Muzyka: Pino Marchese