To nawet nie jest obskura. To wyrwana taśma z odtwarzacza video, przemielona i wsadzona raz jeszcze w magnetowid. W swojej stylistyce przypomina bardzo perłę B-klasowej kinematografii Deadly Prey (1987). Ostrzegam, że w tym momencie nie można traktować oceny jako zwykłego odpowiednika do klasyfikacji filmu jako dobry / średni / niezły / zły. Parole Violators jest świetne na półtora litra wódki na dwóch. Moja ocena, to „nieeezły” wypowiadane z dużym uśmiechem.
Zaczęło się od zwiastuna i już po nim wiedziałem, że muszę to obejrzeć. Niestety, jestem też trochę zawiedziony. Zwiastun to absolutne maksimum plus minus 20 minut, które można z tego filmu wyciągnąć do oglądania. Kaskaderskie patenty i sceny, które z powodzeniem mogłyby być kopiowane do blockbusterów (z należytym wkładem finansowym) wypełniają te niespełna pół godziny seansu. Reszta? Reszta jest świetna po wspomnianej wódce..
Całość jest strasznie amatorska, jeżeli chodzi o grę aktorską (jakby inne elementy były profesjonalne :). Nie mam pretensji do odtwórcy roli głównej. Widać, że Donahue wypowiadane z patosem formułki w miarę opanował. Jednak drugi plan, a w szczególności partnerka naszego bohatera, woła o pomstę do nieba. Córka w śpiączce? Co tam, lecimy na rozpierdol. Naprawdę, mało brakowało, by spojrzała w kamerę.

Czas trwania: 90 min
Gatunek: Akcja
Reżyseria: Patrick G. Donahue
Scenariusz: Patrick G. Donahue
Obsada: Sean P. Donahue
Zdjęcia: Mike Pierce
Muzyka: Lawrence Arden Buck