Kryptonim U.N.C.L.E. (2015)

"Kryptonim U.N.C.L.E." (2015), reż. Guy Ritchie. Recenzja filmu.

W pewnym momencie mojej przygody z kinem firmowanym przez Guy’a Ritchiego zacząłem mieć z nim problem. Otóż, gdy prześledzę wszystkie filmy przez niego wyreżyserowane, nie potrafię o nich opowiedzieć. Z notatek wynika, że oceniałem je wysoko, ale teraz, po kilku latach pamiętam tylko pojedyncze kadry. Fabuła istnieje tylko jako iluzoryczna mgiełka zawieszona gdzieś tam w obłokach. przyglądając się obrazkom niczym z teledysku potraktowanym karkołomnym montażem. I im więcej mija czasu, tym mniejszą mam ochotę na powtórkę jakiegokolwiek ze starszych tytułów. Obawiam się, że i z najnowszym filmem Guy’a Ritchiego będzie podobnie.





Gdy sprawy dotyczą zagrożenia międzynarodowego i godzą w bezpieczeństwo zarówno ZSRR, jak i USA, oba kraje muszą przedsięwziąć odpowiednie środki, by zagrożeniu się przeciwstawić. KGB i CIA jednoczy siły (naprawdę?) i wykorzystując swoich najlepszych agentów – Solo (Henry Cavill) i Illya (Armie Hammer) – próbują ocalić świat. To oczywiście wielce nieprawdopodobne, by tak się stało, chociaż nastraja bardzo optymistycznie. Zawsze żywiłem przekonanie, że jak dojdzie do naprawdę poważnych problemów związanych z bezpieczeństwem świata, mocarstwa będą potrafiły się dogadać ponad podziałami.

"Kryptonim U.N.C.L.E." (2015), reż. Guy Ritchie. Recenzja filmu.

Muszę przyznać, że pierwsza część seansu przedstawiła mi po trosze innego Ritchiego. Akcja była przyjemna i przede wszystkim jasna. Sceny na początku filmu, a w szczególności pościg, zrealizowane zostały spektakularnie z zabiegiem montażowym jak przy składaniu stron w komiksach (podzielony ekran na sekcje). Przyznaję, że film miał szansę sprawdzić się jako kino kumpelskie. Antagonizmy wynikające z pochodzenia, różnego szkolenia, czy zasad wpojonych w przygotowanie do służby (Illya prezentuje żołnierską dyscyplinę, Solo raczej nonszalanckie podejście do obowiązków) mogły przyczynić się do zbudowania solidnych filarów ciekawych relacji. Oboje są oczywiście profesjonalistami i co rusz próbują zaskoczyć partnera. To plus, gdyż daje nam to podstawę do twórczej kooperacji wynikającej z chęci zaimponowania drugiej osobie. Niestety, za tym stoi coś, co wedle konceptu realizacyjnego musi zostać pokazane, „żeby było po równo”. I tak: najpierw Solo ratuje Illyę i na odwrót. Illya prezentuje gadżet do rozcinania płotów, chwilę później w ramach rewanżu Solo otwiera drzwi jak sprawny włamywacz. Sztampa.

"Kryptonim U.N.C.L.E." (2015), reż. Guy Ritchie. Recenzja filmu.
Kryptonim U.N.C.L.E. nakręcony na podstawie serialu produkcji brytyjskiej z lat 60-tych miał być w swoim założeniu szpiegowską komedią, gdzie większość humoru oparta jest na schemacie buddy-movie. Być może w serialu zdawało to egzamin. Przez kolejne odcinki można było przecież uwypuklić różnice pomiędzy agentami dwóch mocarstw. Na plus idzie odwzorowanie lat 60-tych (w których rozgrywa się akcja filmu) oraz muzyka. I to zarówno podkładu muzycznego, jak i dobranych piosenek, które słychać gdzieniegdzie w trakcie seansu.

"Kryptonim U.N.C.L.E." (2015), reż. Guy Ritchie. Recenzja filmu.
Dochodząc do konsensusu powinienem napisać, że całość ogląda się przyjemnie i bezboleśnie… do czasu. To chyba było silniejsze od Ritchiego, bo przez ostatnie 30 minut mamy kilka typowych dla Guya zabiegów z „flashami” pokazującymi „jak było naprawdę”. Automatycznie zjeżyłem się, ponieważ poczułem się oszukany. Myślałem, że do finału będzie klasycznie, sensacyjnie i komediowo. Całość oceniam jako niezły.

6/10 - niezły

Czas trwania: 116 min
Gatunek: Komedia sensacyjna
Reżyseria: Guy Ritchie
Scenariusz: Guy Ritchie, Lionel Wigram, Sam Rolfe (na podstawie serialu)
Obsada: Henry Cavill, Armie Hammer, Alicia Vikander, Hugh Grant
Zdjęcia: John Mathieson
Muzyka: Daniel Pemberton

Za wydanie DVD filmu Kryptonim U.N.C.L.E. dziękuję portalowi Rzecz Gustu

Rzecz Gustu