Im Bertolucci starszy, tym częściej zabiera się za filmy o zawiłościach wszelakich związanych z wchodzeniem w wiek dorosły. Tym razem te perturbacje, niezmiernie ważne z punktu widzenia młodego człowieka, pozbawione są jakichkolwiek naleciałości związanych z tłem historycznym – patrz Marzyciele (2003). Jest przede wszystkim szczerze i intymnie.
Bertolucci nakręcił jak nie Bertolucci. Gdybym nie wiedział czyj to obraz, stawiałbym na jednego z wielu utalentowanych reżyserów kina niezależnego. Proste formy przekazu, szczera opowieść, akcja rozgrywająca się w kilku pomieszczeniach. Jasne, że Bertolucci już tak kręcił. Rzymska Opowieść (1998) też nie porywała wizualnymi rozwiązaniami. Jednak w Ja i ty Bertolucci poszedł jeszcze dalej, jeżeli chodzi o minimalne zaangażowanie środków artystycznych, które przecież wiemy, że potrafi użyć. Ten powszechnie słabo oceniany film ja mogę polecić. Solidne kino obyczajowe i chociaż temat był już przerobiony na wszystkie sposoby, to miło zobaczyć jak radzą sobie z nim najwięksi w tej branży. Solidne 7/10

Czas trwania: 103 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Bernardo Bertolucci
Scenariusz: Niccolò Ammaniti (powieść), Niccolò Ammaniti, Umberto Contarello, Francesca Marciano, Bernardo Bertolucci
Obsada: Tea Falco, Jacopo Olmo Antinori
Zdjęcia: Fabio Cianchetti
Muzyka: Franco Piersanti