Bronson (2008)

"Bronson" (2008), reż. Nicolas Winding Refn. Recenzja filmu.Pomimo że nie widziałem wszystkich filmów z tym angielskim aktorem, to mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić – Bronson to wizytówka Toma Hardy’ego. Nie sposób nie zacząć od reżysera Nicolasa Winding Refna. To przecież przemoc i agresja stanowi tło większości obrazów nakręconych przez Duńczyka. Traf chciał, że twórczy rozkwit Refna i zbrodniczy okres działalności Michaela Gordona Petersona (głównego bohatera filmu) idealnie splotły się w czasie. Gdy reżyser trafił na tak „znamienitą” postać wpisującą się jak ulał w jego uniwersum, musiał działać szybko.





Bronson to nic innego jak wycinek z więziennego życia głównego bohatera. Kim zaś jest główny bohater? Hmm. Znacie ten moment w filmach sensacyjnych, gdy kamera skierowana jest na licznik tykającej bomby? 5… 4… 3… 2… 1… Główny bohater jest właśnie tą jedynką, niejednokrotnie zresztą wybuchającą. Urodził się jako Michael Peterson, jednak szybko zdał sobie sprawę, że jeżeli chce naprawdę namieszać w historii tego świata, musi przywdziać bojową ksywkę. Padło na Charlesa Bronsona.

"Bronson" (2008), reż. Nicolas Winding Refn. Recenzja filmu.
Cały film to pokaz kolejnych eksplozji mniejszych i większych (te przeważają) Bronsona. Zamknięty w 1974 roku za rabunkowy napad z wyrokiem 7 lat odbywa karę pozbawienia wolności do dnia dzisiejszego. Nikogo nie zabił. Przenoszono go pomiędzy miejscem osadzenia 120 razy. Aktualnie (od 2014 roku) siedzi w HM Prison Wakefield (jeżeli ktoś chciałby go odwiedzić i sprawdzić się na sali widzeń).

"Bronson" (2008), reż. Nicolas Winding Refn. Recenzja filmu.
Jak bardzo wciągający może być film o typie, który non stop prowokuje i stacza niezliczoną ilość bójek na więziennych deptakach, w celach, w izolatkach etc.? Cały myk polega na tym, że Nicolas Winding Refn wie, jak zauroczyć przemocą na ekranie. Wespół z Tomem Hardym stworzyli agresywne widowisko z mężczyzną na pierwszym planie, któremu NIKT i NIC nie jest w stanie przemówić do rozsądku. Zresztą… rozsądek to z pewnością słowo obce dla Bronsona. Hardy bryluje w każdej scenie. Oczywiście, gdy trzeba wykazać się nadekspresją Hardy wręcz wyskakuje z ekranu. Gdy zaś trzeba być tą wspomnianą ostatnią sekundą przed wybuchem, czekamy nerwowo komu pierwszemu się dostanie. Nie jest to jednak wizualnie obraz na wzór Bleedera, czy trylogii Pusher. Operator Larry Smith stworzył wiele wysmakowanych kadrów kontrastujących nieco z treścią. Co ciekawe, jeżeli już chcielibyśmy szukać porównań do kopenhaskich surowych miejscówek, to odnajdziemy je w scenach „na wolności” (nie było ich dużo w dorosłym życiu Bronsona). Więzienne ujęcia to przeważnie mocne kolory, dużo zatopionego w czerwieni slow-motion przy bójkach z klawiszami i odważne ujęcia roznegliżowanego Hardy’ego (Bronson miał widocznie jakiś fetysz, bo gdy przygotowywał się do starć ze strażnikami, to był na to gotowy tak, jak go stworzyła natura).

"Bronson" (2008), reż. Nicolas Winding Refn. Recenzja filmu.
To świetny film, który dodatkowo zmusza nas do zadania sobie pytania po seansie: jak można być niepokornym, by skazywać siebie na taki los? Bronson przebywał 30 lat w izolatce, na 34 lata odsiadki – są to dane do czasu filmowej premiery. To zaprawdę ciężki przypadek człowieka, z którym tak naprawdę nie wiadomo co zrobić. Zdążyłem się zorientować, że działają aktywnie organizacje domagające się uwolnienia Bronsona, jednak… Nie chciałbym być tym, który podpisze akt uwolnienia tykającej bomby. Wierzę, że reżyser przedstawił naturę tego człowieka w miarę wiarygodnie. Jeżeli jest choćby w połowie tak jak na filmowej kliszy, to wybaczcie, ale facet nie nadaje się do życia na wolności.

Film polecam

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania: 92 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Nicolas Winding Refn
Scenariusz: Brock Norman Brock, Nicolas Winding Refn
Obsada: Tom Hardy
Zdjęcia: Larry Smith
Muzyka: Johnny Jewel