Niedługo wzejdzie słońce. Nie dla wszystkich. Zakochana para, która postanowiła spędzić noc na plaży, do świtu będzie już martwa. Wypatrzył ich przez miejską lunetę na ćwierćdolarówki. Warczy i pomrukuje dając tym samym wyraz radości z tego faktu. Przedstawiam państwu maniaka (Joe Spinnel).
Nakręcony w 1980 roku przez WIlliama Lustiga Maniac to prawdziwa slasherowa perła. Jeżeli kochacie ten gatunek, a do tej pory mało Wam było mordercy na ekranie, to chcę Was zapewnić, że maniakowi operator towarzyszy od początku aż do napisów końcowych. Grasuje na ulicach Nowego Jorku, a swoich ofiar poszukuje tylko wśród kobiet. Jest rzeźnikiem bez skrupułów. Więc jeżeli upatrzonej ofierze towarzyszy mężczyzna, to zostaje szybko zlikwidowany. Jest przecież przeszkodą do upragnionego celu. Drapieżca robi to dla trofeów. Skalpuje zamordowaną dziewczynę, a drogocenną zdobyczą upiększa manekiny w swoim mieszkaniu.
Odradzam film tym, którzy są wrażliwi na sceny drastyczne. Zachęcam jednak tych, którzy potrafią docenić kunszt specjalisty od efektów. W tym przypadku Toma Saviniego. Tom zagrał zresztą jedną z ofiar, która kończy swój żywot nagle i brutalnie od strzału ze strzelby, a moment ten należy do jednego z lepiej wykonanych ekranowych mordów przy wykorzystaniu efektów praktycznych.
Film Lustiga jest kapitalnie przyozdobiony industrialną ścieżką dźwiękową z miejskich rynsztoków autorstwa Jay’a Chattaway’a. Jay pracą przy filmie
Maniak rozpoczął swoją trwającą po dziś dzień karierę filmowego kompozytora. Usłyszmy pojedynczą przeciągłą gitarę, uderzenia w perkusję i elektroniczne syntezatory znane z kolejnych dzieł tandemu Lustig & Chattaway, serii
Maniac Cop.
Tytułowego maniaka poznajemy, gdy krąży po tych wszystkich miejscach, w których nie spotkacie dystyngowanego towarzystwa z wyższych sfer. Tanie obskurne motele ze sklejonymi prześcieradłami i telewizją po 5 dolarów za noc (William Lustig zagrał właściciela jednego z takich przybytków). Wielkie blokowiska, gdzie Spike Lee wyłapuje kolejnych dilerów do swoich filmów. No i przede wszystkim noc… dużo nocy.
Dlaczego maniak jest maniakiem? Tu nie ma żadnej tajemnicy. Twórca jak na dłoni pokazuje nam wszystkie ścieżki prowadzące do definicji osoby z zaburzeniem struktury osobowości. Innymi słowy psychopata. Na zło, które w nim wybucha złożyło się oczywiście wiele czynników, zaczynając od domowej przemocy z matką jako tą, która karała od zawsze. Doszły zaburzenia emocjonalne, przedmiotowe traktowanie kobiet, strach przed oznakami czułości od potencjalnych partnerów (jak scena, gdy pospiesznie wyciera policzek po pocałunku).
Jeżeli zaś chodzi o samą drastyczności omawianego obrazu, to chcę zapewnić fanów ekranowej przemocy, że maniak się nie pitoli i zaprawdę ma zacny asortyment. Sprawnie ściąga skalpy, podrzyna gardła, przebija bagnetem i wiele, wiele innych. Odtwórcę tej roli, Joego Spinella, znacie bardzo dobrze. Nie dziwcie się tak, tylko zerknijcie na jego filmografię… Spinell (równocześnie współscenarzysta omawianego obrazu) w swojej roli tytułowego maniaka dał się poznać jako aktor kompletny. Zagranie zwyrola, który lata po mieście i ściąga skalpy, nie jest rzeczą łatwą. Często zamiast postaci przerażających wychodzą z tego role groteskowe. Spinell miał jeszcze trudniej. Oprócz dzikiego wyrazu twarzy musiał podług scenariusza przeistoczyć się w trakcie seansu w kogoś innego. Byłem pod wielkim wrażeniem, gdy zagrał szarmanckiego, schludnego i dobrze ubranego mężczyzną. Musicie zobaczyć sami dlaczego i jak do tego doszło.
Mocny, bezkompromisowy i co najważniejsze dziwnie hipnotyzujący obraz Williama Lustiga stanie bez wątpienia na półce z moimi ulubionymi slasherami.
Czas trwania: 87 min
Gatunek: Horror
Reżyseria: William Lustig
Scenariusz: C.A. Rosenberg, Joe Spinell
Obsada: Joe Spinell, Caroline Munro (jedna z dziewczyn Bonda)
Zdjęcia: Robert Lindsay
Muzyka: Jay Chattaway