Uniwersum Nicolasa Winding Refna zostało zamknięte w krwawej orgii, która wydaje się być idealnym domknięciem serii. Tym razem duński reżyser pokazuje nam jeden dzień znanego z pierwszej części Pushera Milo (Zlatko Buric). Pamiętacie może ostatni dzień na wolności Henry’ego Hilla z Chłopców z Ferajny? Ta jazda bez trzymanki pomiędzy gotowaniem, załatwianiem, jeżdżeniem, upychaniem towaru, wizytą u kochanki? Doskonałe 10 minut maksymalnego spinania czasu przez głównego bohatera, aż do zatrzymania przed własnym domem przez kordon policji. Ech… Ile wtedy Henry musiał załatwić.
Refn zdecydował się na podobny zabieg, ale rozciągnął to do pełnego metrażu. Nie, nie jest to dynamiczny i szalony wyścig z operatorem przez kolejne kalejdoskopowe ujęcia. To ciężkie, przytłaczające godziny zmniejszające się do minut, kiedy Milo musi załatwić jedną sprawę za drugą.
Także dzień z ostatniego rozdziału Pushera jest co najmniej intensywny. Spotkania w poradni ds. uzależnień, próba przygotowania wystawnej kolacji dla córki obchodzącej 25 urodziny. Milo gotuje, Milo odbiera przesyłkę z heroiną z Holandii. Zaraz, zaraz, nie ma heroiny są ecstasy. Dobra, wezmę na kredyt i zaraz to spłacę. Co jeszcze? Wszystko się zazębia i wszystko idzie nie tak jak powinno. A pokusa, by doładować baterie jest coraz większa… No i bam! Nicolas Winding Refn wrzuca w pewnym momencie wszystkich do szamba i mówi „radźcie sobie!”. Widz łapie się za głowę, bo z jednej strony kibicujemy Milo w tej nierównej walce, z drugiej strony widzimy coraz mniej szans na szczęśliwy i spokojny sen na koniec dnia…
Czas trwania: 90 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Nicolas Winding Refn
Scenariusz: Nicolas Winding Refn
Obsada: Zlatko Buric, Slavko Labovic
Zdjęcia: Morten Søborg
Muzyka: Peter Peter