„Jestem jednym z nielicznych, którzy widzieli film, który nie powstał” – mówi w jednej ze scen Nicolas Winding Refn. Duński reżyser opowiada o swoim spotkaniu z innym reżyserem, Chilijczykiem z pochodzenia, Alejandrem Jodorowskim. Po kolacji u Jodorowskiego w jego paryskim mieszkaniu Refn miał okazję uczestniczyć w czymś niezwykłym. Razem z niedoszłym reżyserem Diuny zobaczył cały rozrysowany za pomocą kadrów film, który nigdy nie powstał. To było cudowne przeżycie, wspomina Duńczyk. Jodorowsky opowiedział mu całą wizję ekranizacji powieści Herberta. Taką, która nigdy nie ujrzała światła dziennego…
Dokument o Diunie Jodorowskiego ogląda się jak niezły thriller. Co ciekawe, znamy przecież od początku finał. Wiemy, że film nie powstał. Wiemy, kto ostatecznie wyreżyserował materiał i stworzył epickie sci-fi (i od razu napiszę… bardzo cenię i lubię Diunę Lyncha). Przyczyny nie są ot tak po prostu wskazane, ale i tych z łatwością możemy się domyśleć. Dlaczego dokument trzymał mnie w napięciu i ciężko było mi się oderwać? Jodorowsky objawił mi się (a nie miałem styczności z jego filmami, oprócz tego, że widziałem duże fragmenty El Topo i Świętej Góry) jako doskonały gawędziarz, człowiek pełen pasji i jednocześnie pełen goryczy po tym, co go spotkało…
Łapałem się za głowę, gdy dałem się już wciągnąć w tę historię. Nie trzeba pracować w branży filmowej, ale z pewnością trzeba te kilka tysięcy filmów obejrzeć, by wiedzieć, że taki film nie miał prawa powstać. To nie mogło się udać.
Ilu indywidualistów może pracować przy jednym obrazie filmowym? Dwóch, no może trzech. Szalony reżyser, może jakiś aktor pełen ekstrawaganckich zachowań i na deser kompozytor owiany tajemnicą. Tyle być może udźwignęłaby filmowa machina, gdyby ostatecznie ruszyła produkcja.
Mick Jagger, Orson Welles, Salvador Dali, David Carradine, zespół Pink Floyd, rysownik Jean Giraud (Mœbius), artysta H.R. Giger. Wyobraźcie sobie, że Jodorowskiemu udało się ich wszystkich przekonać do pracy przy największym i najważniejszym filmie sci-fi w historii kinematografii. Reżyser opowiada o spotkaniach z artystami. Odwiedzamy razem z nim Paryż, Nowy Jork, Los Angeles, Londyn, cały świat. Rozmowy, szkice, dyskusje o muzyce, sukcesy i porażki menadżera. Codzienne treningi karate syna Alejandra, Brontisa (codziennie po 7 godzin przez 2 lata), po to, by ten przygotował się odpowiednio do roli w Diunie…
W trakcie oglądania, w miarę trwania opowieści liczyłem w głowie kolejne koszty, a przecież sama produkcja nigdy nie miała się rozpocząć! Dwa lata z hakiem dopieszczania każdego elementu filmu. Przygotowany w najdrobniejszych szczegółach storyboard z każdym ujęciem filmowej klatki. I co? I rozbiło się to o ściany filmowych wytwórni, które oczywiście były pod wielkim wrażeniem uruchomionej machiny i przyszłego widowiska, ale…
Wywodzący się z surrealistycznej sceny teatralnej Alejandro Jodorowsky nie dawał żadnej gwarancji na komercyjny sukces obrazu, który miał kosztować 15 milionów dolarów. W latach 70. to był ogromny budżet…
Przejmujący jest cały wydźwięk filmu, jednak porażka całego projektu jest dla mnie absolutnie zrozumiała i powtarzam raz jeszcze – to nie miało prawa się udać. Nawet gdyby wszystkie potrzebne podpisy pod wypłacaniem pierwszych transzy były już w odpowiednich miejscach, to… Diuna Jodorowskiego zatonęłaby szybciej niż Titanic. Podejrzewam, że tego filmu nigdy by nie ukończono, a poszczególne osoby z ekipy i na liście płac zmieniałyby się jak w kalejdoskopie. Ostatni taki miks artystyczny w popkulturze miał miejsce chyba przy okazji piosenki We are the world :). Ale to przecież jedna piosenka… To wszystko nie zmienia faktu, że zapłaciłbym bardzo dużo pieniędzy, by obejrzeć Diunę Jodorowskiego…
Dokument to prawdziwa perełka dla fanów kina jako takiego. Cały proces decyzyjny, pełne pasji wywody twórców związanych z Jodorowskim i latami 70. To piękny hołd dla wszystkich ludzi związanych z filmem, którego nikt nie widział i nigdy nie zobaczy.
Czas trwania: 88 min
Gatunek: Dokument
Reżyseria: Frank Pavich
Obsada: Alejandro Jodorowsky
Zdjęcia: David Cavallo
Muzyka: Kurt Stenzel