Jurrasic World (2015)

Jurrasic World - 2015Jurrasic Park był niewątpliwie kamieniem milowym jeżeli chodzi o wykorzystanie cgi. Scena, gdy gallimimusy biegną przez równinę jest znana nawet tym, którzy nie widzieli filmu. No cóż… było, minęło. Spielberg i studio zarobili krocie i jasnym się stało, że serię trzeba kontynuować. Nie było mnie przy tym. Powróciłem na wyspę w ten weekend i muszę na wstępie napisać, że bawiłem się… hmm. No właśnie, czy ja się w ogóle bawiłem? Było kilka niezłych scen, kilka odgryzionych kończyn i kilka momentów, o które bym nie podejrzewał Spielberga (tak, jego cień był widoczny nawet pomimo tego, że reżyseria była powierzona komuś innemu).




Ponownie trafiamy na wyspę i nie jest żadną tajemnicą na czym będzie polegała główna oś fabuły. Dinozaury wymkną się spod kontroli i zadaniem ludzi będzie je okiełznać. By akcji nadać odpowiednie tempo i pokusić się nawet o dramatyczne zwroty w scenariuszu, uwzględniono kilka grup postaci dążących do swoich celów. Zrobiono to niestety w sztampowy sposób i każdy z bohaterów ma z góry określony priorytet. Nawet jeżeli są to niecne zamiary, to na nic się zdaje ukrycie ich przed widzem. Z twarzy bohaterów Jurrasic World w reżyserii Colina Trevorrowa (to jego drugi pełnometrażowy film. Drugi po świetnym Na własne ryzyko – niskobudżetowym, niezależnym sci-fi – polecam!) można czytać jak z elementarza dla szkół podstawowych.

Jurrasic World - 2015
Są zatem bracia Gray (Ty Simpkins) i Zach (Nick Robinson – gwiazda filmu Królowie Lata. Swoją drogą Nick coraz bardziej przypomina Coreya Feldmana z lat 80-tych). Dostali się do Parku na zaproszenie cioci zostawiając wszystkie problemy na kontynencie (wiadomo – rozwód rodziców). To właśnie oni mają skupić na sobie emocje widzów. No, bo wiecie – są dzieciakami, dinozaury są wielkie. Dzieciaki głośno krzyczą, nieporadnie uciekają itd.

Jurrasic World - 2015
Ciocia o której wspomniałem, czyli manager Parku, Claire (Bryce Dallas Howard) – poślubiona korporacji jest jedną z osi stanowiącej przyczółek dla wątku romantycznego. To właśnie ta Claire z kampanii promującej rodzicielstwo. Ta sama, która ma wszystko, ale nie zdążyła mieć dzieci. Szpilki, skrojony na miarę uniform, nienaganna fryzura i próba utrzymania porządku na najwyższym poziomie. Przeciwległym biegunem dla ułożonej Claire jest gwiazda wszystkich okolicznych blocbkusterów, czyli Chris Pratt. Gra tutaj byłego marines, obecnie pracującego jako poskramiacz dinozaurów. Najbliżej mu w zachowaniu do Paula Hogana z Krokodyla Dundee. Nieobyty, trochę szorstki, męski i odważny. Jako że przeciwności (tym bardziej filmowe) się przyciągają, wątek romantyczny gotowy. Pratt nie zawodzi, chociaż muszę przyznać, że jest coś co mnie niepokoi, a jego może w pewnym momencie ograniczyć w rozwoju kariery. Otóż Pratt swoim emploi pokazuje ciągle tego samego Pratta. To znaczy, że mógłby wejść do szafy i wyjść z drugiej strony z szopem na ramieniu i zagrać w Guardians of the Galaxy. Pomimo prób ograniczania jego naturalnych ciągot w kierunku komedii, to i tak nie dało się ukryć całkowicie pana śmieszka. Nie było na to szans. W przypadku Jurrasic World to dobrze, jednak w przyszłości odbije się to czkawką. No i są ci źli (wojskowi rzecz jasna). Chcą wykorzystać dobre dinozaury w walce z wrogiem na prawdziwym polu walki.

Jurrasic World - 2015
„-Ah.. Gdybyśmy mieli kilka takich maluchów w Afganistanie…” – wzdycha Hoskins (Vincent D’Onofrio – przeżywający ostatnio rozkwit swojej kariery na drugim planie. Wszakże w kinowych produkcjach na pierwszym rzadko bywał) patrząc pełnym nadziei wzrokiem na spętane (jeszcze!) raptory.

Dominus Rex

Byłbym zapomniał o najważniejszym, czyli prawie sequelu. Jest to też trochę męczące, gdyż twórcy w swojej autoironii stają się w pewnym momencie coraz mniej szczerzy. W 22 Jump Street Ice Cube rozwodzi się, że teraz musi być głośniej, mocniej, szybciej, whatever. No i w Jurrasic World genetycy również posiłkując się tłumaczeniem nawiązującym do prawa sequelu, wyjaśniają czemu stworzyli Dominusa Rexa… Przecież widzowie, czytaj turyści odwiedzający nowy Park muszą w końcu dostać coś „nowego”. Stary Park, ten z 1993 roku, też jest w filmie. Swoją drogą nie wiem czemu miał służyć ten zabieg z „odwiedzinami” na starych śmieciach. Nie chciałbym, żeby to źle zabrzmiało, ale pachnie mi tu wazeliną w kierunku Spielberga. No, więc przyszedł czas na Jurrassic World i stworzonego w laboratorium Dominusa Rexa – odpowiedzialnego za cały ten zamęt na wyspie. Mutant, bo tak go trzeba nazwać, jest większy, bardziej inteligentny i ma dwie sprawne rączki (nie to co ten T-Rex, któremu nigdy nie było dane zaklaskać).

Jurrasic World - 2015
Na szczęście dla końcowej oceny akcja pędzi bez żadnych przestojów (i naprawdę nie ma tu chwili na zbędne dialogi), by w finale uraczyć nas potyczką na szczycie łańcucha pokarmowego. Nie napiszę słowa o efektach, bo jak dla mnie wszystkie filmowe efekty przy takim budżecie wyglądają podobnie i po prostu dobrze. Dwie godziny mijają w sympatycznej atmosferze, niestety na tyle sympatycznej, że widać po kilku minutach kto dla producentów będzie głównym odbiorcą filmu, czyli nastolatek z rozdziawioną gębą. Na szczęście ten sam roześmiany nastolatek, wciąż jarający się dinozaurami, kilka razy przetrze oczy ze zdumienia po bardziej drapieżnych wyskokach dinozaurów. Całość oceniam jako niezłą z duuuużym minusem.

6/10 - niezły

Czas trwania: 124 min
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Reżyseria: Colin Trevorrow
Scenariusz: Rick Jaffa, Amanda Silver, Colin Trevorrow, Derek Connolly
Obsada: Chris Pratt, Bryce Dallas Howard, Vincent D’Onofrio, Ty Simpkins, Irrfan Khan
Zdjęcia: John Schwartzman
Muzyka: Michael Giacchino