Cały czas podświadomie czułem, że byłem coś winien pamięci Christophera Lee. Przecież tak naprawdę nie znam jego najsłynniejszego ekranowego wcielenia, czyli postaci hrabiego Draculi. Musiałem więc zobaczyć Christophera jako Draculę i wybór padł na Horror of Dracula lub po prostu Dracula z 1958 roku z wytwórni Hammer Film. Brytyjskie studio słynące z gotyckich horrorów stało się kultowe właśnie między innymi dzięki Draculi. Wyreżyserowany przez Terenca Fishera był pierwszym filmem otwierającym cały cykl tytułów o księciu ciemności.
W trwającym raptem 80 minut horrorze akcja gna do przodu z prędkością lecącego nietoperza. Już w pierwszych scenach poznajemy Jonathana Harkera (John Van Eyssen), który jest w pełni świadomy z czym przyjdzie mu się zmierzyć. Udaje się do zamku hrabiego Draculi, gdzie podnajął się jako bibliotekarz mający uporządkować jego księgozbiory. To oczywiście tylko zasłona dymna, gdyż Harker ma zgoła inne plany. Chce zgładzić krwiopijcę…
Nie takich śmiałków hrabia rozpracowywał. Szybko demaskuje niedoszłego zamachowca i głodny zemsty postanawia dotrzeć do Lucy – narzeczonej Harkera. Na szczęście w wydarzenia zostaje wplątany doktor Abraham Van Helsing (Peter Cushing).
Co przykuwa uwagę do dzieła z 1958 roku? Tempo akcji, posągowy wręcz Christopher Lee, dekoracje oraz … choć może to zabrzmieć niewłaściwie… uroczy wydźwięk całości. No wiecie… to horror, jednak w 1958 roku nie można było pokazać takiej brutalności na ekranie jak teraz i wszystko zostało podporządkowane wymogom cenzury. To żaden zarzut, jednak na seans mógłbym wysłać różne grupy wiekowe i nie bać się o reakcje jakie wywoła obraz. Całość kolorowa, miejscami wręcz bajkowa nie jest jednak opowieścią o płytkiej treści. Horror Draculi to historia o pożądaniu, a finał to prawdziwa walka dobra ze złem. Walka, w której Van Helsing i Dracula stoczą morderczą potyczkę w zamkowych komnatach.
Christopher Lee jako wampir nie przeraża, a raczej napawa szacunkiem. Jest szarmancki w swojej postawie. Udało się aktorowi wynieść postać wampira na prawdziwie arystokratyczne podium. Elegancki, stonowany, jednak w chwili ataku opętany wręcz żądzą mordu (czerwone oczy i twarz wykrzywiona w morderczym szale). Nie mniejsza pochwała należy się Peterowi Crushingowi – brytyjski dżentelmen w każdym calu zdający sobie jednak sprawę jak bardzo jest poważna i groźna sytuacja, z którą przyjdzie mu się zmierzyć.
Co jeszcze wyróżnia produkcję? Muzyka, która zwiastuje nadchodzące wydarzenia. Tym samym nigdy nie spóźnimy się z reakcją! 🙂 Dźwięki podniosłe – Dracula zaraz przejdzie przez próg. Muzyka przyspiesza -bohater zerwie się do biegu, itd.
Polecam gorąco. Bardzo przyjemny seans, gdzie czas mija niepostrzeżenie, a widz może cieszyć się z obcowania z klasycznym horrorem.
Jeżeli zaś chcecie poczytać trochę więcej o horrorach z wytwórni Hammera, odsyłam tutaj.
Czas trwania: 82 min
Gatunek: Horror
Reżyseria: Terence Fisher
Scenariusz: Jimmy Sangster, Bram Stoker (powieść)
Obsada: Peter Cushing, Christopher Lee
Zdjęcia: Jack Asher
Muzyka: James Bernard