„Otrząśnij się, stara zdziro!”. Tymi słowami współzałożyciel artystycznej grupy Totart Zbigniew Sajnóg rozpoczyna odczyt kolejnego manifestu przed zgromadzonymi. Kolejny performance, występ. Jak zwał, tak zwał. Celem Totartu było pokazanie czegoś tak ekspresyjnego, by zwrócić uwagę ludzi. By wykopać ich (dosłownie) z marazmu, który narzucała władza. Palili, krzyczeli, śpiewali, obrzucali się kałem, improwizowali. Całe 80 minut wypełnione jest po brzegi materiałami archiwalnymi przeplatanymi wywiadami z tymi, którzy to przeżyli i to tworzyli.
Dodatkowo film jest zrealizowany w taki sposób, że większość odpowiedzi jest sugerowanych, a nie o to chodzi w dokumencie. Bardzo lubię Konja, Tymona, Dariusza Brzóskę Brzóskiewicza i kogo tam jeszcze wydały na świat trójmiejskie uczelnie. Późniejszy ich telewizyjny twór Lalamido nagrywałem, oglądałem, puszczałem kumplom i… jakiś tam mały kult wokół tych programów pamiętam. Summa summarum winię trochę twórców, że sugerując schizofrenię, czy pokazując epizod z wstąpieniem do sekty Niebo, reżyser i scenarzysta zarazem poszedł na skróty. To, co się działo wokół przeżyć osobistych, powinno zostać z nimi, z ludźmi Totartu. Ja chciałem zobaczyć więcej sztuki.
Film będzie można obejrzeć na 55-tym Krakowskim Festiwalu Filmowym
Kino Pod Baranami – Sala Niebieska | 1 czerwca | 11:00