Urodzony 31 maja, Clint Eastwood
Aktor, kompozytor, producent, jednak dzisiaj przede wszystkim reżyser. Właśnie dzisiaj Clint obchodzi 85. urodziny i jest to dzień szczególny. Wyzwanie „Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Clinta Eastwooda” uważam za zakończone, a blogom, które dotrwały do końca serdecznie gratuluję. Kim stał się dla mnie Clint – reżyser podczas eskapady przez wszystkie jego filmy? Najkrócej i najbardziej kolokwialnie jak mogę (a mogę :), to Clint okazał się „spoko gościem”. Takim, który nigdy nie dał ciała i nigdy nie nakręcił niczego wbrew sobie. Tu nie chodzi o to, że taki na przykład Firefox był słaby, bo był. „Poznając” Eastwooda na nowo już wiem, że 60% filmów, które nakręcił, to było spełnianie jego pasji dziecięcych / młodzieńczych / czy też tych, które wynikały z wieku średniego. Reszta filmów to te, które zainteresowały go ze względu na scenariusz.
Zawsze chciałem być specjalnym agentem… Proszę bardzo – Akcja na Eigerze. Przecież mam tyle muzycznych pasji… Proszę bardzo – Jersey Boys, Honkytonk Man, Bird i zapowiedziany A Star is Born. A westerny? No ba, przecież ja kocham Dziki Zachód… I tak dalej…
Nigdy nie nakręcił arcydzieła, lecz otarł się o nie swoim Unforgiven. Tak naprawdę ciężko rozpoznać styl Clinta Eastwooda w wyreżyserowanych przez niego filmach. Zrobił masę porządnych filmów, w większości obsadzając siebie w roli głównej. To tytuły, gdzie stał po obu stronach kamery, definiują jego obrazy jako charakterystyczne. Kręcił dramaty, thrillery, westerny (one najbardziej się wyróżniają, jeżeli chodzi o indywidualny wkład reżysera). Nigdy nie wchodził w gatunki, których po prostu nie czuł, jak horror czy komedia (chyba najbliżej było do komedii Bronco Billemu i miejscami Honkytonk Man).
Clint Eastwood bez wątpienia jest filmową ikoną i ciężko mi będzie wyobrazić sobie czas, gdy go zabraknie. Sam Eastwood też nie dopuszcza do siebie tej możliwości, ani myśląc, by zwolnić mordercze realizacyjne tempo i rokrocznie prezentuje kolejny tytuł.
Przed Wami cała filmografia Clinta Eastwooda. Zachęcam do komentowania i układania swojego TOP34 🙂
MIEJSCE 35
Firefox (1982). Amerykański agent przywrócony na szybko do służby, by wykraść prototyp rosyjskiego myśliwca. Czego tu nie ma… Nie ma emocji, sensu i klimatu. Jest za to amerykański oficer rozmawiający po angielsku w rosyjskim sztabie. Jest myśliwiec nałożony na błękitny nieboskłon. No i znamiona zespołu stresu pourazowego u głównego bohatera (Clint Eastwood), które miały dodać dramaturgii podczas akcji. No wiecie… Oni są za rogiem, a w tym czasie agent zaczyna „odjeżdżać”. Odjechałem i ja, ponieważ męczyłem się w trakcie seansu. Żadnych emocji, zarówno po stronie amerykańskiej, jak i w radzieckim sztabie dowodzenia. Co jednak ciekawe, to im więcej czasu mija od spotkania z tytułem, tym cieplej go wspominam. Oceny jednak nie zmienię.
Recenzja tutaj.
4/10
MIEJSCE 34
The Gauntlet – Wyzwanie (1977). Przychodzi mi jeden tytuł do głowy, który chętnie bym porównał do
Wyzwania –
Życie mniej zwyczajne w reżyserii Dannego Boyle’a. Tak samo głupkowate. Nie do końca zrozumiałem czy
Wyzwanie to pastisz? A może komedia sensacyjna? Ostatecznie wygląda jak ekranizacja gry komputerowej. Eastwood jako gliniarz Ben Shockley eskortuje dziewczynę z Las Vegas do Phoenix. Przeszkodą jest to, że został postawiony zakład na to, iż para nie dojedzie do celu. Całość absurdalna, pozbawiona ikry, chociaż helikopter wybuchł ładnie, a autobus oberwał równie zacnie. Summa summarum męczyłem się. Nie oglądałem tego na VHS, stąd też zapewne nie ogarnęła mnie nostalgia podczas seansu.
Recenzja tutaj.
4/10
Invictus – Niepokonany (2009). Eastwood na sportowo i w politycznych barwach. Epizod z życia Nelsona Mandeli z drużyną rugbystów i chęć przekucia popularności drużyny sportowej na dobre „samopoczucie” narodu. W roli Nelsona wystąpił Morgan Freeman i jest to najjaśniejsza strona całej produkcji. Eastwood niestety ani nie zachęcił, ani nie pokazał należytego, sportowego pazura dyscypliny. Rugby, które jest przecież fantastycznym widowiskiem, zostało przedstawione jako spacer dla emerytów.
Recenzja tutaj.
4/10
MIEJSCE 32
Hereafter – Medium (2010). W zasadzie ciekawa konstrukcyjnie historia legła w gruzach przez… No właśnie przez co? Głównie przez to, że taki scenariusz wyglądał chyba dobrze tylko na papierze. Historia trójki rozrzuconych po świecie ludzi, których decyzje doprowadzają do połączenia się ich życiowych ścieżek. Eastwoodowi chyba bardziej chodziło jednak o wywołanie dyskusji o pośmiertnym życiu, o powrotach ze śmierci klinicznej etc. Tak, to też było, jednak zamiast wysunąć się na plan pierwszy, zostało tylko tłem dla nijakiej historii. A finał, który miał być pewnie niezłym WOW, był jak zakończenie kolejnej telenoweli. Spektakularne rozpoczęcie z tsunami to nie wszystko.
Recenzja tutaj.
5/10
MIEJSCE 31
Breezy (1973). William Holden i Key Lenz w próbie odnalezienia swoich uczuć. Trochę naiwna, jednak nie pozbawiona kilku urokliwych momentów, opowieść o jednym z miliona takich przypadków. On dużo starszy, zmęczony, strapiony myślami o jutrze. Ona, młoda, niepokorna, strapiona myślami o wieczorze. Dwa różne światy, dwie różne postawy. Widzieliśmy to już tyle razy, że ta nieco melancholijna historia w reżyserii Eastwooda nie wnosi nic nowego do kinematografii. Całość ratuje William Holden i sympatyczny, wpadający w ucho soundtrack.
Recenzja tutaj.
5/10
MIEJSCE 30
J. Edgar (2011). Oceniam jako niezły, ale minęło już trochę czasu i tak naprawdę chciałbym obniżyć ocenę o cały jeden punkt. No, ale… niech zostanie. W zasadzie oprócz tego, że film jest historią życia założyciela FBI, niewiele więcej można o nim wspomnieć. Twórcy zapewne chcieliby, bym docenił pracę charakteryzatorów (postarzenie aktorów z czasów schyłku Hoovera). No cóż, akurat ten element mi się nie podobał. Tak samo jak CGI widoczne na ulicach. Na plus kreacja Di Caprio.
Recenzja tutaj.
6/10
MIEJSCE 29
Jersey Boys (2014). To kolejny film o jednej z wielkich miłości Eastwooda – muzyce. Tym razem nie jazz, a muzyka jego młodości, czyli rock’n’roll z charakterystycznym głosem Frankiego Valliego. Chłopaki z zespołu
The Four Seasons kradli serca, wznosili się na szczyty list przebojów, jednak nieodpowiedzialne zachowanie jednego z nich (no i środowisko, z którego wyrastali) doprowadziło do upadku. Historia o realizowanych marzeniach, kilku łzach i tragedii. Świetny Christopher Walken jako „opiekun” ulicy.
Recenzja tutaj.
6/10
MIEJSCE 28
Changeling – Oszukana (2008). Ta oszukana, to Angelina Jolie jako Christine Collins – matka, która po stracie syna, musiała walczyć z systemem o sprawiedliwość. A system posunął się zdecydowanie za daleko. Policja odnalazła dziecko, jednak nie to co trzeba. Nie mogąc sobie pozwolić na kolejną porażkę, policja i reprezentujący ją w filmie kapitan J.J. Jones (świetny Jeffrey Donovan) próbują przedstawić matkę w złym świetle oskarżając ją, że nie poznaje własnego dziecka… Jednak ważniejsze w tym filmie jest to, że Eastwood pozwolił sobie wpleść w dramatyczną historię kilka wątków z gatunku thrillera. Szkoda, że nie pociągnął wątku seryjnego zabójcy. Jednak zdaję sobie sprawę, że poruszanie się w tej materii mogło trochę przestraszyć Clinta, jako twórcę, który nigdy nie był za pan brat z krwawymi opowieściami.
Recenzja tutaj.
6/10
MIEJSCE 27
Space Cowboys – Kosmiczni Kowboje (2000). Clint Eastwood, Tommy Lee Jones, Donald Sutherland i James Garner jako emerytowani piloci, którzy zostają wysłani do naprawy satelity. Nie pamiętam za wiele z mojego pierwszego spotkania z tytułem, chociaż byłem na nim w kinie. Pamiętam, że nosił znamiona komedii i właśnie jako komedia jest określany. Pomimo tego, że historia na pierwszy rzut oka wydaje się infantylna, to w rezultacie jest… urocza. Eastwood chciał po pierwsze odwołać się do westernu i zataczając wielkie koło pokazać kowboi jako astronautów wyruszających w nieznane tereny. Z drugiej strony być może chciał oswoić siebie i kolegów w podeszłym wieku (oraz widzów) ze starością. Pokazać w żartobliwy sposób wszystkie problemy wynikające z dostosowywania się starszej osoby do nowych warunków. 6/10
MIEJSCE 26
Blood Work – Krwawa Profesja (2002). Dosłowne pożegnanie z wizerunkiem twardziela i ostatni pieszy pościg Eastwooda za zbirem. Nieco naciągana opowieść o emerytowanym policjancie (Eastwood), teraz detektywie, który wraca do sprawy sprzed lat. A może to sprawa wraca do niego? Okazuje się, że zarówno seryjny zabójca, jak i detektyw, nie potrafią bez siebie żyć. Wzajemna gra w kotka i myszkę dodaje wigoru ścigającemu i ściganemu. To duży plus tej historii, chociaż finału domyślić się można zdecydowanie za szybko.
Recenzja tutaj.
6/10
MIEJSCE 25
Midnight in the Garden of Good and Evil – Północ w ogrodzie dobra i zła (1997). No, nie powiem, ciekawy film i jakże nie pasujący do Clinta. Otóż mamy miasteczko, dziwnych mieszkańców, męską dziwkę, morderstwo, Kevina Spacey’a jako mitomana i hohsztaplera handlującego artefaktami. Sam Clint w nim nie gra i dobrze, bo nie pasuje zupełnie do tej wesołej skądinąd menażerii. Męska dziwka (Jude Law) ginie, rusza proces i przez resztę filmu obserwujemy zmagania bohaterów w koktajlu z miasteczka Twin Peaks, ale bez lynchowskiego mroku. Film zekranizowano na podstawie powieści Johna Berendta. Fajnie nakręcony, oryginalny, chociaż sam proces i dochodzenie do sedna sprawy nie było aż tak ekscytujące jak poznawanie bohaterów i okolicy 🙂
Recenzja tutaj.
6/10
MIEJSCE 24
Play Misty for Me – Zagraj dla mnie Misty (1971). Reżyserski debiut bohatera tejże notki. Eastwood rozpoczął nieźle swoją długoletnią przygodę po drugiej stronie kamery. Tutaj wcielił się w rolę radiowca nękanego przez psychofankę, która była przez chwilę jego dziewczyną, by znowu powrócić do roli psychofanki. Wprawdzie stalking zyskał swoją karną definicję dopiero pod koniec lat 80-tych, jednak to właśnie
Play Misty for Me jest idealnym przykładem historii nękanego i nękającej.Całość wypadła nieźle, a Eastwood pożegnał swojego niedoszłego oprawcę prawym prostym.
Recenzja tutaj.
6/10
MIEJSCE 23
Bird (1988). Jeżeli Eastwood chce zrealizować film, o którejś ze swoich pasji, to w końcu to zrobi. Jazz i postać Birda, czyli Chrisa Parkera (genialnego saksofonisty), jako historia na film chodziły już długo za reżyserem. Pomimo tego, że Parker był znany ze swojej ciemnej natury, Eastwood postanowił o niej opowiedzieć absolutne minimum. Widzimy wszakże kilka wybuchów i może dwie-trzy jazdy na narkotykowym głodzie (chociaż z drugiej strony ciemna strona mocy wciąż unosi się nad głównym bohaterem). Nie chodzi o to, że Bird jest tutaj wyidealizowany. Niektóre fakty są po prostu nieopowiedziane, albo raczej niedopowiedziane. Przez to wyraźnie widać, że opowieść była zrealizowana z pozycji ultra fana muzyka. To niezły film ze świetną tytułową kreacją Foresta Whitakera (nominacja do Złotego Globu za tę rolę).
Recenzja tutaj.
6/10
MIEJSCE 22
Flags of Our Fathers – Sztandar Chwały (2006). Najsłynniejsza fotografia wojenna i historia jej powstania. Mała wyspa Iwo Jima i walka do ostatniego żołnierza o ten ważny strategicznie przyczółek. Jednak niezłe kino batalistyczne to jedno. Ważniejsze jest, że Eastwood postanowił wyrazić swoje zdanie wobec wartości, którym tak bardzo hołubi. Patriotyzm, bo o nim mowa, jest tutaj na pierwszym miejscu. Clint Eastwood nie godzi się, by weteranów jakiegokolwiek zbrojnego konfliktu traktować jak małpy w klatkach pokazywane podczas słynnych amerykańskich festynów. Sztandar Chwały to opowieść o sześciu marines podtrzymujących ten kawałek flagi na wzgórzu skąpanym we krwi. Lądowanie na wyspie i sceny bitewne wypadają niestety o niebo lepiej, niż część historii na ziemi amerykańskiej… Część, która w założeniu powinna być ważniejsza dla sprawy. 6/10
MIEJSCE 21
Letters from Iwo Jima – Listy z Iwo Jimy (2006). Druga strona medalu i bohaterscy żołnierze walczący po stronie Japonii. No właśnie… Eastwood pokazuje, że patriotyzm jest ważny bez względu na narodowość. Ważne jest byś był patriotą w swoim kraju i był gotowy oddać życie za swój kraj. Japończycy w Listach z Iwo Jimy przygotowują się do odparcia ataku Amerykanów… Chociaż oba filmy, czyli Sztandar i Listy oceniam tak samo, to większą sympatią darzę właśnie tą opowieść. Dlaczego? Głównie za sprawą świetnego Kena Watanabe w roli generała Tadamichiego Kuribayashiego. Charyzma, zaciętość i odwaga wypisana na twarzy. Wielka rola. No i sam fakt, że Eastwood zdecydował się pokazać drugą stronę konfliktu też miała pewnie wpływ na ustawienie obu tytułów na liście. 6/10
MIEJSCE 20
Honkytonk Man (1982). Podejrzewam, że Honkytonk Man ukryty pod płaszczykiem kina drogi jest bardzo osobistym filmem dla Eastwooda. Tytułowy bohater pragnie przecież dojechać do Nashville i wystąpić w słynnej Grand Ole Opry – audycji radiowej nadającej country. Wbrew wielu trudnościom, które najczęściej wynikały po prostu z trudnego charakteru głównego bohatera, w końcu dociera do celu i… Film ma kilka komediowych momentów, kilka przejmujących. W rezultacie dostajemy obraz będący odbiciem muzycznej strony serca Eastwooda. Recenzja tutaj. 6/10
MIEJSCE 19
Bronco Billy (1980). Polubiłem ten film i bardzo mile wspominam seans. Bronco Billy to kowboj, który nigdy nie był prawdziwym kowbojem. Razem ze swoją cyrkową trupą i namiotem, który ciągle trzeba naprawiać i łatać, objeżdża Stany, by przypomnieć o czasach, które minęły. Film pełen tęsknoty za Dzikim Zachodem, za napadami na pociągi i złymi Indianami 🙂 A w tle historia księżniczki, która musi dostosować się do nowych warunków bytu i pokochać nieokrzesanego Bronco Billego.
Recenzja tutaj.
6/10
MIEJSCE 18
Sully (2016). To skromne kino, gdzie gros budżetu było zapewne przesunięte w kierunku jak najlepszego pokazania katastrofy. Ta skromność objawia się już od początku seansu, gdy na ekranie pojawia się spokojna twarz kapitana. Dobrze, że ten film powstał. Ku pokrzepieniu serc, dla pochwały spokoju, normalności i zachowań. I nawet jeżeli rzeczywiście wielką rolę w szczęśliwym zakończeniu niedługiego lotu US Airways Flight 1549 miało doświadczenie pilota, jego ocena sytuacji, to i tak uważam, że przede wszystkim miał po prostu wielkie szczęście.
Recenzja tutaj.
6/10
MIEJSCE 17
American Sniper – Snajper (2014). Wciąż świeżutki film Eastwooda i jednocześnie czarny koń na ceremonii rozdania Oscarów w marcu 2015 roku. Później wielki przegrany. Ale udział też się liczy! Film opowiada prawdziwą historię legendy – Chrisa Kyle’a – amerykańskiego snajpera, w którego rolę wcielił się Bradley Cooper. Niezły i dobrze nakręcony, jednak z kompletnie spłaszczonym, a w rezultacie niepotrzebnym wątkiem „pojedynku” pomiędzy amerykańską legendą, a legendą iracką (był to de facto Syryjczyk). Jednak
Snajpera da się lubić, bo pięknie opowiada o męstwie, obowiązku wobec ojczyzny. Chociaż w finale okazuje się być laurką, to patrzy się na to ze wzruszeniem.
Recenzja tutaj.
6/10
MIEJSCE 16
Absolute Power – Władza Absolutna (1997). Od połowy lat 90-tych Eastwood grał emerytów. Emerytowany detektyw, rewolwerowiec, a teraz złodziej. A raczej nie emerytowany, lecz taki, który by chciał na upragnioną emeryturę przejść. Wykonuje więc ostatni skok i staje się świadkiem incydentu na najwyższych szczeblach politycznych. I pisząc „najwyższych” mam na myśli te naprawdę najwyższe :). Prezydent Stanów Zjednoczonych Alan Richmond (Gene Hackman) ma wiele do ukrycia, a złodziej Luther Whitney (Clint Eastwood) wiele do przekazania mediom. Niestety na początku musi się ukrywać, bo przy takiej władzy, władzy absolutnej ma się też ogromne możliwości. Również jeżeli chodzi o oskarżenie o morderstwo. Wyścig z czasem, z władzą, z policją. Gene Hackman mroczny, Clint nieugięty. Dobry thriller. 7/10
MIEJSCE 15
Heartbreak Ridge – Wzgórze Rozdartych Serc (1986). Clint Eastwood jako sierżant Tom „Gunny” Highway przygotowujący kadetów do walki. To kolejny patriotyczny obrazek jakim uraczył widzów Clint, a w zasadzie… obrazek z przygotowań do patriotyzmu. Może historia jest sztampowa (zły trep, który gnębi oddział tylko po to, by odpowiednio przygotować ich do walki. Oprócz tego nieposłuszny i krnąbrny kadet oraz finał, w którym okazuje się, że słuchanie dobrych rad sierżanta się opłaciło). No i co z tego, że sztampa? Jeżeli jest to kalka, którą ogląda się z przyjemnością, niech i tak będzie. Dodatkowy plus za występ Mario Van Peeblesa, którego bardzo lubię :).
7/10
MIEJSCE 14
True Crime – Prawdziwa Zbrodnia (1999). Bardzo miła niespodzianka. Główny bohater Steve Everett to podstarzały redaktor śledczy, który bardziej skupia się na tym, by złapać do łóżka kolejną znudzoną żonę niż, by znaleźć się ponownie na pierwszych stronach gazet. Ale… Steve Everett (w tej roli Clint Eastwood) tylko się oszukuje. Gdy przychodzi mu relacjonować najgorętszy materiał wieczoru, znowu łapie wiatr w żagle i być może nieco chaotycznie, jednak doprowadza reportaż i sprawę kryminalną do końca. Dobry film z akcją trzymającą w napięciu do końca. Na plus reżyseria, która świetnie spina wielowątkowy kryminalny materiał. Oprócz Eastwooda warto zwrócić uwagę na James’a Woods’a, który jako przełożony – krzykacz idealnie spisał się w tej roli. Między panami zaś można było zaobserwować klasyczny przykład szorstkiej przyjaźni.
Recenzja tutaj.
7/10
MIEJSCE 13
The Eiger Sanction – Akcja na Eigerze (1975). Bardzo fajna wariacja na temat Jamesa Bonda (w tym przypadku słowo fajny jest jak najbardziej na miejscu). Eastwood jako agent, który ma zdemaskować zdrajcę tajnej organizacji. Na pierwszym planie nie występuje jednak Clint, a widoki, czyli góry i piękne kobiety. Zaskakujący twist na finał oraz wyśmienity podkład muzyczny Johna Williamsa ostatecznie stawiają ten tytuł wśród tych udanych.
Recenzja tutaj.
7/10
White Hunter Black Heart – Biały Myśliwy Czarne Serce (1990). Film o powstawaniu filmu, a przynajmniej na pierwszy rzut oka. Clint Eastwood gra tu reżysera. Jednak to nie jest tylko historia o próbie nakręcenia wielkiego filmu z akcją osadzoną w Afryce. Nie jest to też film o perturbacjach związanych z kosztową produkcją, z bolączkami dotyczącymi wymagań realizacyjnych. To przede wszystkim film o obsesji człowieka i próbie poskromienia natury. John Wilson ma gdzieś ten cały film. On chce… zabić słonia, dużego słonia.
Recenzja tutaj.
7/10
MIEJSCE 11
A Perfect World – Doskonały Świat (1993). Ten tytułowy doskonały świat, to miejsce, do którego dąży główny bohater filmu Butch Haynes (Kevin Costner). Butch to recydywista i uciekinier z więzienia, który porywa młodego chłopaka, by wywinąć się ścigającym go stróżom prawa. W rezultacie dostajemy kino drogi z przyjaźnią, która zaczyna się tworzyć pomiędzy zbiegiem, a porwanym. Ścigającym jest trochę cyniczny (jak zwykle) Clint Eastwood w roli szeryfa Reda Garnetta. Porządne kino drogi, które nie daje dupy na lewo i prawo próbując zadowolić wszystkich. Finał być może i jest nieco ckliwy, ale zrobiony ze smakiem. Recenzja tutaj. 7/10
MIEJSCE 10
Pale Rider – Niesamowity Jeździec (1985). Kilka filmów Eastwooda obejrzałem w złej kolejności. Najpierw był
Mściciel, który powrócił 12 lat później jako
Niesamowity Jeździec. Znowu wyłania się z sennego mirażu i znowu niesie pomoc. Jest już mniej okrutny niż w poprzedniej dekadzie. Bardziej ludzki, dojrzały. Cel ma jednak ten sam – wymierzyć sprawiedliwość. Staje w obronie mieszkańców górniczej osady prześladowanych przez potentata w wydobywaniu kruszcu,
Coya LaHooda.. Jako jednego z przeciwników Eastwooda zobaczymy legendarnego Richarda Kiela. Recenzja tutaj.
7/10
MIEJSCE 9
Sudden Impact – Nagłe Zderzenie (1983). Master of disaster, czyli Harry Callahan w akcji. Tym razem On, Smith & Wesson badają sprawę okaleczenia, a później zabójstwa (tak, w tej kolejności 🙂 mężczyzny. Trop sprowadza brudnego Harrego do innego miasta, gdzie jest takim samym utrapieniem jak u siebie na dzielnicy. Nie można go zostawić bez opieki. Niszczy, leje kobiety, rozwala mienie miejskie, ale doprowadza sprawę do finału, krwawego finału. Petarda, a
recenzja tutaj.
7/10
MIEJSCE 8
The Bridges of Madison County – Co się wydarzyło w Madison County (1995). Eastwood reżyseruje melodramat? A jakże. Jednak pełen sukces tego filmu mógł być możliwy tylko dzięki odtwórczyni głównej roli kobiecej – Meryl Streep, która gra Francesce, żonę i matkę. Kobietę pełną wątpliwości, która już dawno przestała marzyć. Streep swoją rolą znokautowała widza. Jej akcent, ból i tęsknota za czymś czego w sumie nie znała, rozbija i wzrusza. Nie chciałbym umniejszać roli Eastwooda, który doskonale odnalazł się w nowym dla siebie wcieleniu, ale zrozumcie… Streep tutaj, to aktorskie Himalaje. Cały film, jako historia kilkudniowego romansu ludzi z poukładanymi (jak się wydaje) życiorysami, porusza i do końca seansu trzyma w niepewności.
Recenzja tutaj.
7/10
MIEJSCE 7
Million Dollar Baby – Za wszelką cenę (2004). To musiało się udać. Scenariusz Paula Haggisa. W rolach głównych Hilary Swank i Morgan Freeman oraz Eastwood. Wypadli wyśmienicie. Historia wejścia 30-latki na zawodowy ring porusza do napisów końcowych. Tu nie chodzi przecież o pierwsze miejsce w rankingach, o mistrzowski pas, ale o walkę z własnymi ułomnościami. No dobra… Swank i jej zacięty wyraz twarzy, to zdecydowanie numer jeden tej opowieści. 8/10
MIEJSCE 6
The Rookie – Żółtodziób (1990). Pamiętam scenę otwierającą i pościg samochodowy, w którym Eastwood szalał jakby miał 30 lat. Później jest jeszcze lepiej. Bardzo dobre kino akcji z Charliem Sheenem jako żółtodziobem, który na początku lat 90-tych jeszcze nie kozaczył poza ekranem, a na ekranie jak najbardziej, i słusznie! Eastwood gra niańkę, która nie chce niańczyć. W tle morderstwo, złodzieje, przemytnicy, Raul Julia, Sonia Braga, która przywiązała Eastwooda do krzesła i wiele, wiele innych smaczków. Dzieje się dużo, między innymi Sheen i Eastwood wylatują sportowym samochodem przez okna na tle wybuchu, na długo przed numerem z Furious 7, więc niech James Was nie mówi nic o kreatywnej rozpierdusze! (no dobra, to może nie skok pomiędzy drapaczami chmur w Abu Dhabi… ale i tak był bardziej ekscytujący). 8/10
MIEJSCE 5
Mystic River – Rzeka Tajemnic (2003). Czy to aby na pewno był Clint Eastwood? Clint zrobił wiele dobrych filmów, ale Mystic River jest dobry w innym znaczeniu. To mroczna i smutna historia o zdarzeniu, które nie powinno się wydarzyć. Film będący adaptacją powieści Dennisa Lehane’a opowiada o trzech przyjaciołach, których życiowe drogi przecinają się po 25 latach. Nie jest to jednak zwykłe spotkanie po latach. Niestety 25 lat wcześniej jeden z nich wsiadł do samochodu, do którego żaden dzieciak nie powinien wsiadać. Siłą tego filmu jest czająca się za rogiem drapieżność. Coś niewyczuwalnego. Coś co powinno trwać przez cały seans w filmie Oszukana, który Eastwood nakręcił pięć lat później. Aha, jeszcze jedno. Obsada tego filmu, to jakiś castingowy majstersztyk – Sean Penn, Kevin Bacon, Tim Robbins, Laurence Fishburne. 8/10
MIEJSCE 4
The Outlaw Josey Wales – Wyjęty spod prawa Josey Wales (1976). Kino zemsty z twardym i nieugiętym Eastwoodem w tytułowej roli. W czasie wojny secesyjnej żołnierze unii mordują rodzinę Walesa i tworzą żądnego krwi mściciela. Josey wstępuje do wojsk południa tylko po to, by siać postrach w szeregach wroga. Sam film to bardzo dobre kino o ciężkich czasach i twardych ludziach. Świetna muzyka, antywojenny wydźwięk całości i Eastwood, który w rezultacie nie jest jakimś zamkniętym w sobie rewolwerowcem. Zmienia się, dojrzewa, jednak na pewno nie przebacza.
Recenzja tutaj.
8/10
MIEJSCE 3
High Plains Drifter – Mściciel (1973). Mistyczna opowieść o tajemniczym przybyszu znikąd. Być może nawet z zaświatów. Eastwood jako mściciel wjeżdża do miasteczka i obiecuje pomoc w rozprawieniu się z bandytami nękającymi mieszkańców. Cały jednak czas realizuje swój plan. Zapłacić muszą wszyscy, a mściciel jest jak karma, która przyszła odebrać swoją należność. Ciekawy western o nieco innym podejściu do tego filmowego gatunku. Tajemniczy, ponury, a miejscami nawet… złowieszczy.
Recenzja tutaj.
8/10
MIEJSCE 2
Gran Torino (2008). Cudowny zryw Eastwooda jako reżysera i aktora. Chociaż film traktuje o emerytowanym weteranie, to całość jest bardzo dynamiczna, miejscami dowcipna, wzruszająca i nawet ostra jak brzytwa. Główny bohater – Walt Kowalski, to taki Callahan na końcu swojej życiowej drogi. Znowu warczy, łypie nieprzyjemnym spojrzeniem i prawi złośliwości. Na domiar złego wprowadzają się nowi sąsiedzi – Azjaci. Ten film to petarda. 9/10
MIEJSCE 1
Unforgiven – Bez przebaczenia (1992). Odświeżyłem sobie ten film jako ostatni, chociaż nie przypomniałem go Wam w formie recenzji. To najlepszy film Clinta Eastwooda, który wyreżyserował go i obsadził siebie w głównej roli mając 60 lat. Ten tytuł doskonale wpisuje się w cykl filmów o petardach wyreżyserowanych przez starszych twórców. Miałem już kilka na tym blogu tytułów, o które nie podejrzewałbym starszych reżyserów: Georga Millera, Mario Bavy, czy właśnie Eastwooda. Unforgiven to kawał porządnie sfilmowanej krwawej zemsty wykonanej na zlecenie okaleczonej prostytutki. Eastwood jako William „Bill” Munny, czyli emerytowany rewolwerowiec, który pochował już zbyt wielu. Zabijał kobiety i dzieci. Rozgłos przyniosło mu jego okrucieństwo. Zmieniła go żona. Cóż… Ponury żniwiarz szybko budzi się z krótkiego snu, gdy trzeba wrócić na trakt usłany kolejnymi trupami. Munny ponownie wkracza na mroczną ścieżkę. Genialny film o posępnym wyrazie. Dopracowany, z aurą wokół Munnego budzącą grozę zarówno u widza, jak i w jego przeciwnikach. Film, którym Eastwood zamyka pewien rozdział w swoim życiu, jako aktor, reżyser. Film, który sam w sobie można traktować jako zmierzch pewnej ery. Obejrzałem wszystkie filmy wyreżyserowane przez Eastwooda, a najlepszy okazał się ten, który widziałem pierwszy raz ponad 20 lat temu. 9/10
Uczestnictwa w wyzwaniu podjęło się sporo blogów. Wszystkie z podlinkowanymi adresami znajdziecie poniżej.
Rozalia w Krainie Filmu
Kawiarka ZaFraapowana
Filmowym Okiem
Patrz jaki Film
Na ławce po lewej
Blisko Filmu
KinoKoneser
Kreatywa
Kinoblog
Kino Domowe
Lupus Unleashed
Wyzwanie było sporych rozmiarów, więc z pewnością nie wszystkim udało się obejrzeć wszystko lub nawet nadrobić zaległości. Jednak w tego typu wyzwaniu chodzi też o uczestnictwo i o poznanie tego jednego, konkretnego twórcy. To też próba spojrzenia na twórczość od innej strony. Jak zmieniał się styl reżysera? Czy dojrzewał twórczo? Ile razy dał ciała, a ile razy po prostu powinęła mu się noga? Liczyło się więc również uczestnictwo. Jeżeli jednak, któremuś z blogerów udało się obejrzeć wszystkie filmy wyreżyserowane przez Clinta Eastwooda, może sobie w tym momencie ściągnąć taki oto banerek (zastąpić tym samym ten, który dotychczas widniał) podlinkować go do swojego podsumowania i pochwalić się tym jakże zacnym osiągnięciem.
Z tego co zdążyłem zaobserwować część blogów, które rzuciły się na wyzwanie już nie istnieje, albo po prostu zrobiły sobie przydługą przerwę w nadawaniu (niech i tak będzie :).
I to już koniec… smutno? 🙁 Nie! Ponieważ poznawanie całej filmografii danego reżysera jest nader ciekawym aspektem w poszerzaniu swojej filmowej wiedzy, czas na kolejne wyzwanie! W ciągu tygodnia pojawi się lista filmowych twórców z datami urodzin oddalonych o mniej więcej 7-8 miesięcy od dzisiaj (jeżeli macie jakieś sugestie piszcie). Ja już nie mogę się doczekać, a Wy? 🙂
Ach… Żeby mieć mimo wszystko wgląd do genezy tego wyzwania oto link link tutaj.