Idąc tropem rekonstrukcji cyfrowych naszych rodzimych produkcji wybrałem debiut Zanussiego – Struktura Kryształu. Opowieść o wyborach często przez niektórych niezrozumiałych, jednak z perspektywy czasu docenianych (mam taką nadzieję). Dwóch przyjaciół, Jan i Marek, poznali się na studiach. Górowali nad resztą studenckiej braci inteligencją, w końcu dostrzeżeni dostali się pod ścisłą kuratelę najwyższych autorytetów uczelni. Zostali fizykami, jednymi z lepszych. Po studiach, po jakimś czasie ich drogi się rozeszły.
Zanussi opowiada w swoim debiucie o spotkaniu po latach. Jednak tak jak na studiach oboje marzyli, by u schyłku kariery naukowej odebrać nagrodę Nobla w swojej dziedzinie, tak teraz ich priorytety życiowe uległy całkowitej zmianie. Przynajmniej u Jana… Cały seans mija na rozmowach i próbie zrozumienia przez Marka, dlaczego Jan osiadł z żoną na wsi.
Dlaczego zmarnował taki potencjał? No właśnie… zmarnował? Przecież to jego wybór, jego życie. Skoro lubi siedzieć przez dwie godziny z herbatą w dłoni i patrzeć na drzewo – ma do tego prawo… A może coś się stało i Jan tak wyhamował?
Kobieta, dla której największym szaleństwem jest przerwa w szkole, w której pracuje i rozgardiasz na korytarzach. Widzimy coś w rodzaju ciekawości u Anny, gdy przysłuchuje się opowieściom z dalekich krain. Paryż, ulice Londynu, ach gdzież on nie był… A Marek? W pewnym momencie Marek już nie pyta, on chyba… zazdrości. Chociaż do końca nie da po sobie tego poznać.
Twórca zdecydował się umieścić akcję filmu w zimie, co wyszło na plus dla odbioru wizualnego. Nie jest to jednak zima jak ta tegoroczna, ani zeszłoroczna. Nie pamiętam już takiej zimy. Śnieg twardy, gęsty jak kartki w zamkniętej książce. I przede wszystkim czysty. Biel, tak krystaliczna i przejrzysta.
Czas trwania: 74 min
Gatunek: Dramat, Psychologiczny
Reżyseria: Krzysztof Zanussi
Scenariusz: Krzysztof Zanussi
Obsada: Jan Mysłowicz, Andrzej Żarnecki, Barbara Wrzesińska
Zdjęcia: Stefan Matyjaszkiewicz
Muzyka: Wojciech Kilar