
Jasne, są pewne granice, których dla roli nie przekroczymy. Nie skłamiemy, nie damy dupy, nie zabijemy. Czyżby?
Kevin Kolsch i Dennis Widmyer nakręcili film niebezpieczny, bo oprócz gatunku, w którym z gracją dobrnęli do napisów końcowych, stworzyli obraz, który może dla jednych być spiskową pożywką, dla innych źródłem lęku. Oprócz głównej osi fabuły, w której Sarah decyduje się na casting dla tajemniczego producenta (ktoś gdzieś tam coś o nim słyszał… podobno są na rynku od zawsze, mają pieniądze i koneksje).
„Przecież wiesz jakie filmy kręcimy…”
No właśnie. Summa summarum nie do końca wiadomo, czy Sarah była świadoma, czy nie, mrocznych kulisów wytwórni Astreus Pictures. Dla filmowego świata jest to o tyle ważne, że ostatecznie niewłaściwe drzwi zostają otwarte, a Sarah staje przed decyzją i jednocześnie u progu wielkiej sławy. Przyjmuje ofertę, odbezpiecza granat i cały świat wybucha za nią. Trzeba jeszcze posprzątać, dokonać transformacji. Sarah „dotknięta” w cyklu inicjacji staje się larwą, która z czasem może przekształcić się w pięknego motyla. Teraz już sama musi podjąć decyzję, którą ostatecznie wybrać drogę. A może wyboru już nie ma? Może przekraczając próg wytwórni już wybrała?
Czym jest Starry Eyes? Oprócz historii o dążeniu do tego, by znaleźć się na billboardzie, jest czymś zdecydowanie więcej. I chociaż, by poszukać drugiego dna, nie trzeba aż tak głęboko kopać, warto to wytłuścić w odniesieniu do innego filmu.
Starry eyes jako prequel do Maps to the Stars w reżyserii Davida Cronnenbera.
Tak będę chciał wspominać ten horror. Jako narodziny zła, które ostatecznie w całej okazałości, bez zmarszczek i ze szczerym uśmiechem pełza po Hollywood Boulevard. Całą opowieść, którą uraczyli nas Kolsch i Widmyer traktuję jako czyściec. Do widza należy wyciągnięcie ostatecznego wniosku, czy Sarah zeszła po schodach do piekła, czy wzniosła się ponad nieboskłon. Z drugiej strony, każdy wybór z perspektywy Sary jest słuszny, bo w rezultacie na horyzoncie widnieje jej nazwisko na mapie gwiazd…
Starry eyes nie jest pozbawiony mankamentów. Trzeba sobie przede wszystkim odpuścić całe doszukiwanie się logiki w skrótach, których pełno w scenariuszu. Dotyczą one głównie (w drugiej części filmu) scen z cyklu „jak ona się tam znalazła”, albo „jak w tym stanie przeszła niezauważona przez miasto”, „dlaczego nikt jej nie usłyszał w mieszkaniu” itd. Tego jest sporo i pomijam całe zachowanie „przyjaciół”, którzy z pewnością powinni dostrzec wcześniej, że coś się dzieje. Film natomiast urzeka muzyką. I to jest kolejny przykład czegoś co John Carpenter odkrył lata świetlne temu, że elektronika i filmowy koszmar doskonale sobie radzą w parze.
Starry Eyes polecam, chociaż nie wszystkim. Duszny, specyficzny klimat z długim wstępem, krwawym finałem i być może irytującą (w rezultacie to przełknąłem) częścią obsady. Mocne 7/10

Czas trwania: 98 min
Gatunek: Horror
Reżyseria: Kevin Kolsch, Dennis Widmyer
Scenariusz: Kevin Kolsch, Dennis Widmyer
Obsada: Alex Essoe, Maria Olsen
Zdjęcia: Adam Bricker
Muzyka: Jonathan Snipes