Bardzo ciekawy i jednocześnie bardzo odmienny film w dorobku reżysera. Z reguły bohaterowie z filmów Clinta są na pierwszy rzut oka sklasyfikowani jako ci czyniący dobro. Może czasem aroganccy, złośliwi, jednak z reguły prawi. Głównym bohaterem filmu Perfect World jest Butch Haynes (Kevin Costner). Do rany przyłóż recydywista. Historia rozgrywająca się na początku lat 60-tych opowiada o ucieczce, a w rezultacie pościgu za zbiegłym z więzienia Haynesem i jego „kolegą” Terrym (Keith Szarabajka). Dwa zupełnie inne charaktery, jednak obaj słusznie skazani. Kartoteka Butcha jest spora – rozboje, napady z bronią w ręku., u Terrego dochodzą morderstwa. W czasie ucieczki uciekinierzy kradną samochód i porywają 6-letniego chłopca Phillipa.
Najważniejszy w filmie jest przekaz dotyczący Heynesa i próby, świadomie bądź nie, stworzenia przez niego doskonałego świata. Jest jak ogrodnik, który do porządkowania zabiera się z wielkim sekatorem, zamiast powoli i delikatnie wyrywać zielsko. Inaczej nie potrafi. Pierwszym wyrwanym chwastem jest Terry. Znęcając się nad Phillipem w czasie podróży poruszył tym samym najgłębszą bliznę Butcha. Wspomnienia dzieciństwa, które chce jak najszybciej wymazać, a które przy okazji takich wydarzeń wracają ze zdwojoną siłą. Po tym epizodzie otwiera się gatunkowe kino drogi z dwójką głównych bohaterów.
Nie jest to jednak typowy objazd po Stanach z przystankami i napotykaniem kolejnych zranionych dusz. Dochodzi policyjny pościg z Redem Garnettem (Clint Eastwood) na czele. I tak oto Butch z Phillipem i Redem na karku jadą wśród pięknych teksańskich widoków, co rusz przecinając sobie drogę, gubiąc się i wpadając na siebie.
Polubiłem ten film. Po pierwsze smakuje jak duże hollywoodzkie ciastko, ale nie z tych wystawionych w gablocie dla akademii filmowej. Raczej takie spod lady, dla koneserów. Perfect World to film o rodzącej się przyjaźni pomiędzy przestępcą, a dzieciakiem. Nie ma tu mowy o jakimś sztokholmskim syndromie. Butch od początku wszedł w role opiekuna i zaraz po tym ojca stając się jednocześnie kimś kogo sam nigdy nie miał. Z jednej strony obserwujemy jak poprawiają się relację pomiędzy pomiędzy dwójką bohaterów, z drugiej strony w czasie trwania filmu zapominamy o dzielącej ich różnicy wieku. Z czasem widz w ogóle o tym nie myśli traktując parę przyjaciół jako rówieśników. Takie są moje odczucia. Oczywiście Butch próbował ze wszystkich sił wcielić się jak najlepiej w rolę ojca, nawet kosztem wejścia w rolę dziecka, „przyjaciela z podwórka”. Stworzył tym samym swoisty parasol ochronny nad chłopcem będąc przecież uzbrojonym bandytą. No właśnie, jego spokojna natura, którą poznajemy przy okazji kontaktów z Phillipem zostaje porwana w odmęty szaleństwa, gdy wspomnienia zaczynają krążyć wokół zniszczonego dzieciństwa. Staje się tym samym pedagogiem i katem jednocześnie. Chce na siłę zmusić do szacunku i miłości, jak w scenach na farmie. Haynes’a już się nie da naprawić. Dobrze o tym wie grana przez Clinta postać szeryfa. Nie jest to Clint kowboj, choć takie możemy mieć na początku wrażenie. Zdecydowanie wyhamował. Przy kolegach, podwładnych pokazuje twardą naturę, ale w momencie pojawienia się agentki skierowanej do sprawy (Laura Dern) Clint odkrywa swą naturę… intelektualisty.
To zdecydowanie film jednego aktora. Jakby się szeryf Clint nie dwoił i troił to i tak czekałem na Costnera. Co ciekawe jego rola nie była jakoś szczególnie wymagająca. Ot kryminalista z łagodnym sercem. Ale właśnie przez tą spokojną naturę i aurę, którą roztaczał wokół chłopaka (który tak naprawdę nawet nie czuł się porwany) widz dobrze się przy Costnerze czuł.
Za muzykę i zdjęcia odpowiedzialni są starzy współpracownicy reżysera, czyli kolejno Lennie Niehaus i Jack N. Green. Jako że jest to ich kolejny wspólny film, odbija się to (w pozytywnym znaczeniu) na jakości audiowizualnej obrazu. Panowie po prostu wiedzą jak ze sobą pracować. Tu nie ma eksperymentów. Tu jest po prostu solidne kino pragnące być czymś więcej niż poprawną, wzruszającą historią. Scenariusz napisany przez John Lee Hockera daje nam niejako pogląd na jego późniejsze, reżyserskie projekty. Filmy o ludziach, którzy przez zrządzenie losu wpadają na siebie, chociaż dziarsko kroczyli po swoich życiowych ścieżkach. Są to najczęściej bohaterowie skrzywdzeni, którzy muszą się od siebie uczyć, wspierać, by w rezultacie stać się osobami lepszymi. Dla przykładu The Blind Side (2009).
Perfect World, pomimo długiego czasu projekcji, nie nuży. Daje nam w efekcie dobrą, miejscami pokrzepiającą historię, a dla wrażliwszych trochę łez.
Czas trwania: 138 min
Gatunek: Dramat, Sensacyjny
Reżyseria: Clint Eastwood
Scenariusz: John Lee Hancock
Obsada: Kevin Costner, Clint Eastwood, Laura Dern, Keith Szarabajka
Zdjęcia: Jack N. Green
Muzyka: Lennie Niehaus