Oprócz muzyki i Dzikiego Zachodu, to właśnie sport jest kolejną pasją Eastwooda. Swoim filmem Invictus dał chyba upust swoim młodzieńczym pragnieniom. Jednak mieć pasję to jedno, a znać się na pokazaniu dobrego sportowego widowiska to drugie. Ktoś może napisać, że przecież Invictus to nie tylko rugby, to przecież opowieść o nadziei jaką daje sportowe zwycięstwo. To prawda, jednak w filmie muszą współgrać wszystkie elementy. Tutaj, oprócz świetnie nakreślonego wątku Mandeli, który chce wskrzesić miłość narodu do drużyny sportowej, reszta po prostu umyka. Jak woda wlana do dziurawego wiadra, po prostu w zastraszająco szybkim tempie uchodzi z historii namiętność…
Podzielone społeczeństwo, bieda, brak zaufania do klasy rządzącej. To wszystko jest tłem do zbliżającego się Pucharu Świata w rugby. Mandela (Morgan Freeman) dostrzega nadzieję w sporcie. Przywódca RPA to doskonały strateg i wie, że nic tak jak wspólny tryumf nie brata zwaśnionej wspólnoty. Zapomina się o troskach, człowiek napawa się optymizmem i zdecydowanie lepiej zaczyna się kolejny dzień. To jest podstawą całego filmu. Przez triumf na boisku do zacieśnienia więzów wewnątrz nacji? Być może. Przynajmniej na krótką metę. W tym konkretnym przypadku przyda się każdy świeży powiew powietrza. Jednak nie o sam mecz tu chodzi. Reżyser, oprócz zbliżających się rozgrywek, postanowił przez osobę kapitana drużyny RPA – Francoisa Pienaara (Matt Damon) pokazać rodzący się szacunek do nowo wybranego prezydenta. Nie można było odmówić Piennarowi od początku serca do walki. Z biegiem wydarzeń, gdy zagłębił historię Nelsona Mandeli, poczuł jak ważne jest zwycięstwo dla kraju i jego przywódcy. W relacjach pomiędzy rugbystą, a mężem stanu tkwił olbrzymi potencjał na obraz mocnej zażyłości zbudowanej na podziwie z jednej strony dla przejmującej historii człowieka, z drugiej strony dla zapału i zacięcia sportowego.
Czas trwania: 134 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Clint Eastwood
Scenariusz: Anthony Peckham, John Carlin (powieść)
Obsada: Morgan Freeman, Matt Damon
Zdjęcia: Tom Stern
Muzyka: Kyle Eastwood, Michael Stevens