Seans, który miałem przyjemność obejrzeć, odbył się w ramach tegorocznej edycji festiwalu Camerimage. Nie wybierałem celowo tego filmu. Pasowała mi godzina, pasował mi dzień. Szedłem w ciemno. Rzadko to robię, a ponieważ przeważnie wiem zdecydowanie za dużo przed seansem o danym tytule, teraz znalazłem się w pewnym stopniu w nowej sytuacji. Something Must Break, jako europejska odpowiedź na fenomen Xaviera Dolana, zaskoczył mnie kompletnie w dwojaki sposób. Zaskoczył mnie bardzo pozytywnie jako film, który opowiada o trudnej drodze do akceptacji i miłości. Zaskoczył mnie też mój stosunek do szwedzkiego obrazu. Jestem zdeklarowanym liberałem, jednak na niektóre sceny patrzyłem przez palce. No i w jakim świetle mnie to stawia? Po seansie pamiętałem tylko nagie stopy, nogi, uda, (przewinę), torsy.
Ponieważ twórcy pokazali wszystko to, co mogli pokazać i pewne obrazy cały czas przewijały mi się przez głowę, ciężko było mi się odnieść do fabuły. Na spokojnie, po czasie jestem w stanie na chłodno ocenić tytuł.
Something Must Break opowiada o Sebastianie. Młodym chłopaku, który już od dawna żyje na własną rękę. Wynajmuje mieszkanie z przyjaciółką, która jest lesbijką. Pracuje jako magazynier, w którymś z wielkich centrów handlowych. Za dnia w pracy skrzętnie ukrywa cechy, które z taką mocą próbują dojść do głosu. W Sebastianie już od dawna hormony żeńskie zawładnęły większością jego pragnień. Po zrobieniu odpowiedniego makijażu, zaczesaniu włosów, włożeniu obcisłego wdzianka ukrywa Sebastiana i pokazuje światu Ellie. Bardzo chce nią być przez 24 godziny na dobę. Gdyby był osobą majętną, już dawno przeprowadziłby odpowiedni zabieg. Niestety, należąc do niższej klasy średniej i zapieprzając na widlaku, ciężko spełnić takie marzenie. Jednak Sebastianowi nie brakuje odwagi. Zmiana płci i jego drugie ja, to jedno. Gdy nadzieja na zmianę płci powoli znika, fizyczność odchodzi na drugi plan i pojawia się kwestia ważniejsza. Pojawia się potrzeba kogoś bliskiego, mężczyzny, który kochałby go jako kobietę. Poznaje przyjaciela, niepewnego swojej seksualności Andreasa (świetny Iggy Malmborg). Punk, trochę menel zasypiający nad ranem z browarem w ręce, drobny złodziej, przystojny buntownik. Sebastian i Andreas zaprzyjaźniają się, odkrywają i zatracają w męskiej, seksualnej przygodzie. No właśnie… I tutaj tkwi punkt zapalny, od którego zaczynają się późniejsze problemy.
Na początku wspomniałem o Dolanie, jako twórcy, do którego filmów mógłbym porównać Something Must Break. Jako zarys scenariusza i sam temat, szwedzki obraz można by wcisnąć w „fascynacje” Xaviera. Jednak już sama forma przekazu i obraz jest o wiele, wiele mocniejszy. Filmy Dolana to ładne ciastko, choć przyprawiające o zawrót głowy po nadgryzieniu. Ester Martin Bergsmark nakręcił film nie skupiając się na walorach estetycznych. Przypomina w tym trochę Harmonego Korine’a i jego Kids lub Gummo. Brudne ulice, korytarze i kamera pokazujące życie „obok”. I na to wszystko ból zamknięty w obcym ciele. I codzienna próba wykrzyczenia imienia Ellie. Polecam.
Czas trwania: 81 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Ester Martin Bergsmark
Scenariusz: Ester Martin Bergsmark, Eli Levén (powieść)
Obsada: Saga Becker, Iggy Malmborg
Zdjęcia: Lisabi Fridell, Minka Jakerson