Tak więc stało się. Na blogu filmowym zagościła książka. Przyznaję się bez bicia, że zaniżam polską średnią czytelniczą. Nie uważajcie mnie, proszę, za jakiegoś troglodytę. Będę się tłumaczyć brakiem czasu, jak zwykle. Dlaczego więc skusiłem się na propozycje PWN? Bo książka traktuje w pewnym stopniu o kinie i gro filmów, do których odwołuje się autor, widziałem. Muszę też przyznać, że jako kinoman strasznie kręci mnie poruszanie się po miejscach, w których toczyła się akcja filmów (chociażby palcem po mapie). Porównywanie ich, chłonięcie tej atmosfery, nawet przeżywanie w jakiś sposób wydarzeń kreślonych czy to w scenariuszach, czy też na kartach historii związanych z budynkami i ulicami.
Autor Michał Bąk spełnia swoją rolę dwojako. Raz jako przewodnik, dwa jako historyk. I choć historii nie skończył, to jest jej ogromnym pasjonatem, szczególnie lat 60-tych. Konsultantem merytorycznym był dr hab. Maciej Forycki. Jako absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu i Université de Versailles-Saint-Quentin-en-Yvelines w Paryżu na wydziałach historii, jest gwarantem poprawnej treści. Sam Michał Bąk, jako scenopisarz i wielki miłośnik kina, przejawia swoją miłość do filmu i historii na każdej stronie. Obie pasje przeplatają się i autor raz wybiega dalej w obszary historyczne, a raz pozostaje na dłużej w kinie.
Całość skonstruowana jest jak przewodnik. Podobny nawet w formie wydania (zaokrąglone rogi, które mają choć trochę uchronić strony przed zniszczeniem w plecaku). Dużo zdjęć obiektów, no i w końcu zaznaczone na stronach adresy i ciekawsze miejsca. Chociaż brakuje map, co dla mnie jest minusem. Pozostając przy definicji przewodnika, trzeba zaznaczyć, że to dość specyficzne wydanie, w którym najlepiej odnajdą się kinomani chcący poznać Paryż od strony X muzy. Autor postanowił zacząć swoją opowieść od Kodu Da Vinci w reżyserii Rona Howarda, kreśląc czytelnikowi intrygi rozgrywające się w środowisku katolickim tamtego okresu. Kilka akapitów o templariuszach, kilka dat, a w tle kino. Gdzie kręcono tę i tę scenę? Jakie problemy miała ekipa przy kręceniu w Luwrze? I razem z autorem idziemy dalej przez historię Paryża, odwiedzamy dwór królowej Margot, zatrzymujemy się u Marii Antoniny. W końcu następują bardziej „filmowe” czasy, czyli Scorsese oraz Hugo i jego wynalazek. Skok do straconego pokolenia, czyli wszystkie „znane” twarze z O północy w Paryżu. Marzyciele i wydarzenia z 1968 roku. W końcu Nienawiść, Kieślowski i jego trylogia Trzy Kolory, i kończymy na wszystkich historiach miłosnych z Paryżem w tle zamykając przewodnik magiczną Amelią. Po drodze jest jeszcze kilka innych, ale frajdę poznawania treści pozostawię przyszłym czytelnikom.
Fakty historyczne nie są przytłaczające, daty nie wyskakują z każdego zdania, toteż jeden dzień w zupełności mi wystarczył, by połknąć te 300-sta stron. Autor słusznie pisze we wstępie, że nie miał szans zadowolić wszystkich. Od razu też przeprasza za brak 400-stu batów (A jakże! Niewybaczalny to błąd 🙂 i kilku innych znamienitych tytułów. To całkowicie subiektywna i prywatna podróż autora przez jego tytuły. Zaprasza nas do niej i w spisie treści wyraźnie wytłuszcza, gdzie będziemy się zatrzymywać. O kolejnej setce są oczywiście wzmianki. Tak wygląda cała struktura książki. Wszystko przyozdobione fotosami z filmów, zdjęciami miejsc, gdzie rozgrywała się akcja opisywanych filmów, a całość doprawiona licznymi ciekawostkami. Jak na przykład opis relacji pomiędzy Hemingwayem, a Scottem Fitzgeraldem i anegdoty o tym jak to Hemingway zapewniał autora Wielkiego Gatsbego, że jego przyrodzenie ma całkiem normalne rozmiary (uprzednio sprawdzając to w knajpianej toalecie).
Jasne, że życzyłbym sobie wymianę kilku tytułów. Chciałbym Frantica. Amelia mi nie potrzebna do szczęścia. Wolałbym coś z Luisem De Fune, niż Diabeł ubiera się u Prady. Jednak trzeba uszanować wybory Michała Bąka, bo to jego lista. Przy okazji chciałbym jeszcze napisać zdanie o stylu pisania, który wyjątkowo mi odpowiadał. Pan Michał pisząc o kilku tytułach dość szybko daje się zdemaskować z tym, w których opowieściach czuje się najpewniej. Na ten przykład, przy obrazie Woody Allena tak się rozpisał, że o twórcy Pożegnania z Bronią mamy anegdot i historyjek na kilka stron. Dla mnie to duży plus, bo lubię takie zbaczanie z kursu. Jednak z drugiej strony, przy kilku rozdziałach można czuć się lekko oszukanym. O lokacjach z Bękartów Wojny, pomimo hucznego tytułu rozdziału, jest tyle co kot napłakał. No cóż… Nie można mieć wszystkiego.
Polecam jako przewodnik po historii stolicy Francji, jako książkę o filmowym Paryżu i subiektywną listę kilkunastu ulubionych filmów autora.
Mała errata, od mnie, uważnego czytelnika :). Film The Hunchback of Notre Dame, czyli Dzwonnik z Notre Dame powstał w 1996 roku i został wyreżyserowany przez Garego Trousdale’a i Kirka Wise’a, a nie jak napisano przez Rona Howarda w 2006 roku. Błąd z pewnością powstał na etapie składu DTP i akceptacji przez wydawnictwo.
Kończąc, chciałbym jednocześnie zaprosić do jutrzejszego konkursu. Tak, to co widzicie to są dwie książki Filmowy Paryż. Ponieważ jedna zostaje u mnie na półce (ta wydotykana :), drugą wydawnictwo postanowiło przeznaczyć na konkurs na blogu Po napisach. Zatem zapraszam już jutro po więcej szczegółów.