Od razu, od początku, nie owijając w bawełnę. Bardzo dobry film Olivera Stone’a. Z tych zdecydowanie mniej „widowiskowych” w jego dorobku. Kameralnych, z ogromną siłą przekazu. Pouczających dla jednych, z wkurwiającym głównym bohaterem dla innych. Zdecydowanie „o czymś”. O czym konkretnie?
O wolności słowa i o tym, że nie można go nadużywać. Dla własnego bezpieczeństwa przede wszystkim. Film o człowieku tak oryginalnym na początku, stającym się w końcu własną karykaturą. Dlaczego? Bo nie można wyedukować wszystkich ludzi… Barry Champlain (Eric Bogosian) prowadzi swoje „Nocne Rozmowy”. Audycję opierającą się w głównej mierze na dialogu pomiędzy prowadzącym audycję, a dzwoniącym słuchaczem. Nie są to jednak rozmowy o pogodzie. Z reguły jest motyw przewodni. Na przykład „Na co wydalibyście milion dolarów?”. To jest jednak tylko pretekst.
Chodzi o wpuszczenie w eter tych wszystkich niezrównoważonych, zakompleksionych, zdesperowanych, aroganckich. Tym, który przyjmuje na klatę wszystkie kwasy nocnego Dallas jest właśnie Barry. Nie spłukuje jednak wszystkich ludzkich żalów w radiowej toalecie. O nie. Dzielnie odbija kijem bejzbolowym wszystkie kurwy, chuje i cipy lecące w jego kierunku. Co więcej, nie pozostaje im dłużny. Każdy dopuszczony na antenę chce dowalić prowadzącemu. Niektórzy grożą. Są też prowokatorzy, kwestionują na przykład Holocaust, zdając sobie sprawę z narodowości Champlaina. Barrego łatwo sprowokować. Owszem, jest bardziej wygadany. Poraża elokwencją i ciętymi ripostami. Jest jednak tak samo spiętym, nie przyjmującym krytyki człowiekiem, jak większość jego słuchaczy. Jednak to on ma władzę. On może nacisnąć guzik i bez słowa „do widzenia” wyłączyć tego na drugim końcu kabla. Tym samym rozsierdzając go jeszcze bardziej…
O tym jest właśnie film. O Barrym radiowcu. Poznajemy jego początki w radiu. Szczekał zawsze, jednak na początku z pasją. Oliver Stone chciał pokazać, że wypalenie zawodowe to groźna rzecz, w przypadku tego, który podpala codziennie tyle lontów, tym bardziej. Kontynuując. Neonaziści, dziwki, alfonsi, samobójcy i ćpuni. Wszyscy oni są chętnie widziani przez radiowych bossów. Nic tak nie nakręca statystyk jak agresja i kontrowersyjne tematy. Barry pyskuje więc dalej. Jest trochę jak postać z kreskówki szczerząca kły do kolejnych klatek z drapieżnikami. W końcu zdarzy się jakaś z uchylonymi drzwiami…
To nie jest tak, że wszystko po nim spływa. Coraz bardziej nerwowy, nieprzystępny. To widać na ulicy, poza radiem. Ma błędne wyobrażenie o swoich słuchaczach. Jego rozmowy nie kończą się wraz z końcem audycji. Przecież zasiewa tyle goryczy i wściekłości, że z tych ziaren w końcu coś wyrośnie. Mało jest fanatyków? O tych z problemami psychicznymi nie wspomnę. Ci nie są w stanie wyłapać żartu, być może złośliwości. Słuchają w ciemności nocnych rozmów Barrego zaciskając w pięściach swoje nikczemne życiorysy.
Dobry seans z mocnym, charyzmatycznym Barrym na czele. W tle tylko migocze na wpół przezroczysty Alec Baldwin. Tutaj liczy się tylko jeden aktor, Eric Bogosian. Niby siedzi tylko przed mikrofonem. Niby tylko mówi. Przecież tu chodzi o jego głos i dramatyczny przekaz. A jednak. Największe emocje widać na jego twarzy. Twardy na zewnątrz i tak samo niezrównoważony wewnątrz… Jaki jest finał tej historii?
Zobaczcie sami.
Zobaczcie sami.
Kawał mocnego kina.
Czas trwania: 110 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Oliver Stone
Scenariusz: Stephen Singular (powieść), Eric Bogosian, Tad Savinar, Oliver Stone
Obsada: Eric Bogosian, Alec Baldwin, John C. McGinley
Zdjęcia: Robert Richardson
Muzyka: Stewart Copeland