Epicentrum (2014)

Into The Storm - Epicentrum - 2014
Przyznam szczerze, że czułem niedosyt kina katastroficznego. Ostatnio styczność z tym gatunkiem miałem przy okazji… no właśnie przy jakiej okazji? Musiałem się zastanowić dłużej niż zwykle. Płonący Wieżowiec, Niemożliwe, Twister (najbliższy recenzowanemu) i kilka innych. Tak naprawdę to nie jestem łatwym widzem i specjaliści od tornad, wulkanów, pożarów mają problem, by mnie skutecznie „kupić”. To trudny gatunek. Po pierwsze budżet. Tak samo po drugie i po trzecie. Producenci włożyli w film 50 mln dolarów i wydaje się to absolutnym minimum dla tego gatunku. Poczynili też rozsądne kroki w celu oszczędności i do filmu zaprzęgli Thorina z Władcy Pierścieni (Richard Armitage) i doktor Sarę z Prison Breaka (Sarah Wayne Callies). Już wiecie o co mi chodziło, gdy pisałem o oszczędnościach. Sprawni, doświadczeni i obyci z kamerą, to przede wszystkim. Jednak z charyzmą już gorzej (Thorin ze swoim głosem to nie wszystko:).


Za to już z wyborem reżysera, to była gra w rosyjską ruletkę. Steven Quale. Yyy? Steven Quale? A więc…. Final Destination 5, a wcześniej był…. No właśnie, wcześniej nic nie było. A jednak Steven Quale pracując jako asystent przy Avatarze, Głębii, Terminatorze 2 i kilku innych… czekał. Czekał na swoje 5 minut. I chociaż dostał do wyreżyserowania (wydawało się) letnią zapchajdziurę, zrobił to porządnie i rozbudził wyobraźnię widzów, łaknących kolejnych-następnych katastroficznych widowisk.

Into The Storm - Epicentrum - 2014
Było dobrze. No i koniec końców, nie do pozazdroszczenia jest sytuacja na terenach dotkniętych widmem takich atrakcji jak tornada. Akcja zawiązuje się w miarę szybko. To dobrze. Już w scenach otwierających poznajemy niszczycielską moc przyrody. Cały film zaś to historia miasteczka Silverton i serii tornad, które ów mieścinę nawiedziło. Poznajemy rodzinę Garego (Richard Armitage), wicedyrektora lokalnej szkoły, który wychowuje samotnie dwóch synów. Ci jakby żywcem wyjęci z boysbandu (niestety) realizują szkolny projekt i nagrywają wszystko domowym sprzętem video. To był dobry pomysł na ten film, czyli zrealizowanie całości w stylu found footage. Do mnie wciąż przemawia to na korzyść i jeszcze mi się „nie przejadło”. Zatem jes rodzina wicedyrektora i są łowcy burz ze swoim zmodernizowanym pojazdem o nazwie TITUS. Właśnie łowcy, z dowodzącym grupą Petem (Matt Walsh), są elementym napędzającym akcję filmu. On, Pete, jako szef przedsięwzięcia, wypada świetnie. Jak rekin, który poczuł krew podąża za tornadami po cały kraju. Towarzyszą mu mniej i bardziej przerażeni siłami natury współpracownicy. No i są w końcu oni, mieszkańcy Silvertone, ratujący swoje rodziny, dobytek i własne życia.

Into The Storm - Epicentrum - 2014
Film, jak to na obraz katastroficzny przystało, powinien mieć zapierające dech w piersiach sceny destrukcji. Powietrze łapać mogłem, oddechu mi nie zaparło, jednak… Sceny „rozwałki” były naprawdę dobre. Wspomniany found footage spisuje się znakomicie w momencie, gdy Titus podjeżdża do rozwalanego miasta. Silvertone jest bezbronne. Poddają się kolejne budynki. Łowcy burz wybiegają z pojazdu. Wybucha benzynowa stacja. Światło płomieni rozświetla przerażone twarze. Napiszę tak… czujemy, że to się dzieje napradę blisko bohaterów (choć to tylko cgi).

Oprócz destrukcji (na którą, dzięki relacji jednego z widzów, nastawiłem się w stopniu ograniczonym. I dzięki mu za to), dostajemy standardowe przerywniki w postacji sytuacji stricte dramatycznych. Są więc uwięzieni ludzie, jest ojciec jadący przez całe miasto z pomocą. Jest kilka ofiar i jest kilka wzruszeń, a może być powinno, bo u mnie takowe się nie pojawiły :). Jeżeli chodzi o przerywniki, to rezyser zdecydowanie czuwał przy stole montażowym doglądając tych sekcji. Są takie… akurat, i są zmontowane na styk. W momencie, gdy widz myśli „o nieee, zaraz zaczną ryczeć, kwilić i krzyczeć”, tak się na szczęście nie dzieje. Jest klaps i następna scena, i dobrze.

Polecam. Jako coś czego kino dawno nie gościło. Jako zachętę dla bossów z Hollywood, by pociągnęli temat kina katastroficznego. Polecam dla głębokiego głosu Richarda Armitage, bardziej znanego jako Thorin z Władcy Pierścieni. Może jakby ryknął z przepony, to tornado samo by odpuściło? 🙂

Dobry  film.

7/10 - dobry
Czas trwania: 89 min

Gatunek: Katastroficzny
Reżyseria: Steven Quale
Scenariusz: John Swetnam
Obsada: Richard Armitage, Sarah Wayne Callies
Muzyka: 
Brian Tyler
Zdjęcia:
Brian Peasron

FILM OBEJRZAŁEM DZIĘKI WARNER BROS POLSKA

Advertisement