Hiszpańskie kino najwyższego formatu. Mistyczny, pełen niedopowiedzeń film o rzeczach zbyt wielu, by mógł je opisać taki prosty, filmowy opowiadacz. Mimo to spróbuję zachęcić, bo warto na te 90 minut odwiedzić świat zbudowany przez Víctora Erice. Rok 1940, do Kastylijskiej wioski przyjeżdża objazdowe kino. Nie jest to ich pierwsza wizyta. Tym razem mają prawdziwy rarytas. Frankenstein z 1931 roku w reżyserii Jamesa Whale’a…
Potęga kina i wyobraźni
Sala jest zapełniona po brzegi. Ci, którzy się nie zmieścili, też chłoną to niecodzienne wydarzenie. Wystając pod drzwiami „auli” z uwagą wysłuchują każdego dźwięku. Najważniejsza na seansie jest jednak główna bohaterka dramatu, mała Ana (Ana Torrent). Towarzyszy jej siostra Isabel (Isabel Tellería). Co ciekawe reżyser nie wymyśla imion na potrzeby filmu. Przecież to właśnie te dwie dziewczynki, Ana i Isabel. Rok 1940, czas wojny i niepokoju, jakże odległego od świata dziecka. To są rzeczy poza nimi. Najważniejsze jest tu i teraz. Potęga kina i wyobraźni robi swoje. W kadr wchodzi Boris Karloff. Scena nad jeziorem. Mała dziewczynka, będąca w tym momencie każdym dzieckiem na tej planecie początkowo boi się, lecz w przypływie zrozumienia zaprasza go do siebie, do zabawy. Mówię tutaj o zrozumieniu, bo tak jak ludzie odrzucają i nie rozumieją monstrum, tak często nie wpuszczają do swojego świata dzieci. Te uciekając do świata magii i zabaw są tam po prostu same. Tym chętniej dziewczynka z ekranu zaprasza do zabawy monstrum doktora Frankensteina. Sceny te otwierają umysł dziecka i wprowadzają tam wiele strachu, obaw, a przede wszystkim pytań…
Isabel
Świat dziecka i jego zabaw od świtu do zmierzchu to jeden wielki tajemniczy ogród. Uwolniona wyobraźnia płata figle. Każde nieodpowiedzialne działanie wobec dziewczynki, złe przedstawienie sytuacji lub po prostu zwykłe dowcipy starszej siostry wprowadzają zamęt i niezrozumienie. Rodzice owszem, otaczają opieką swoje dzieci, wprowadzają do świata dorosłych, chronią jak się da najdłużej. Jednak nie zdajemy sobie czasem sprawy jak wielki wpływ na psychikę i rozwój ma rodzeństwo. Oczywiście dzieci nie robią tego specjalnie.
Everything in the movies is fake. It’s all a trick. Besides, I’ve seen him alive.
Isabel odpowiada w ten sposób na pytanie, dlaczego monstrum i dziewczynka w filmie zginęli. Opowiada siostrze, że przecież w opuszczonym domku-ruderze mieszka duch i jak się bardzo chce można go przywołać. Trzeba tylko uwierzyć. A dziecko wierzy jak nikt inny… Jakże przejmująca jest przecież scena, gdy Isabel leży w pokoju na podłodze. Sposób nakręcenia tych scen nie pozwala uciec myślami gdzieś indziej. Świat widzimy przecież z perspektywy dziecka. Reżyser nie pozwoli nam o tym zapomnieć. Czujemy na początku dziwny niepokój. Isabel leży na środku izby. Ana zbliża się, zatrzymuje i stoi w bezruchu patrząc na leżącą siostrę. Chwila trwa. Cały pokój przesiąknięty ciepłem lata. Przecież takie rzeczy nie mogą się zdarzyć ot tak. W taki upalny, piękny dzień? Dlaczego? Widz zaczyna odczuwać już coś więcej niż niepokój. Ana wybiega na zewnątrz. Nie płacze. Jeszcze nie. Wraca. Pusta podłoga. Tylko pszczoły.
Fernando
Ojciec? Opiekun? Dorosły w świecie dzieci. Niczym monstrum Frankensteina niszczy trującego muchomora na grzybobraniu. Przecież dobrze zrobił, wyjaśnił i ochronił swoje dzieci. Swoje dzieci? Nie do końca wiadomo czy jest tylko dobrym opiekunem, czy dobrym rodzicem. Ana zapamięta z wyprawy do lasu tylko tego ciężkiego buta niszczącego kolorowego grzybka. Fernando ma swoją pasję. Pszczoły. Podziwia je, obserwuje je i pisze o nich. On rozumie na czym polega prawdziwy duch roju. To porządek i ład w świecie chaosu. To odpowiedzialność i cicha odwaga. To zdecydowanie trudny czas dla jego ojczyzny. Nie wiemy jak ważną pełni funkcje w społeczności. Na pewno jest szanowany, a jego decyzje respektowane. Hiszpania dopiero co podnosi się z kolan po wojnie domowej, a na horyzoncie już widać trawiący Europę ogień II wojny światowej. On jest na miejscu, bo tak trzeba. Otacza murem tajemniczy ogród dziewczynek, bo tak trzeba. Przecież to najważniejsze wspomnienia. Szczęśliwe i bezpieczne dzieciństwo, to jest najważniejsze. Nawet jeśli dzieli los z kobietą, która już dawno nie jest myślami przy nim. Nie jest?
Teresa
Matka? Opiekunka? Pełne miłości oczy i pełne czułości uściski. Adresatem większości macierzyńskich uczuć jest zdecydowanie Ana. Dlaczego? Można się znowu tylko domyślać, jak w większości scen u Erice’a. Teresa nie musi otaczać opieką domu, ma w posiadłości doskonałą pomoc domową. Wodzi stęsknionymi oczyma po niebie. Za czym? Pisze listy do nieznanego mężczyzny. Nie czeka na odpowiedź. Tkwi w tym obcym świecie, jednak znalazła swoje miejsce w roju.
Monstrum
Do opuszczonej ruderki trafia w końcu wyśnione przez Anę monstrum. Żołnierz przywołany listami Teresy. Duch z opowieści Isabeli, potwór z filmu Jamesa Whale’a. Dezerter? Na pewno zmęczony wojną. Z oczyma, które widziały już zbyt wiele cierpienia. Teraz Ana, jak filmowa Maria wyciąga rękę. Postanawia się zaopiekować obcym uciekinierem…
Dzieciństwo
Dzieciństwo jest tłem dla całego filmu. Zapach ogniska pod wieczór. Wielkie przygody od świtu do zmierzchu. Małe tajemnice w ogromnym domu. To wszystko przypomina mi wspaniały świat sprzed parudziesięciu lat. Obozy, nocowanie pod namiotem, wyjazdy maluchem nad jezioro z dziadkami. Wszystko wokół było nieważne. Pieniądze? Praca? Liczył się tylko czas nad jeziorem, w opuszczonym domu, w gęstym lesie. Ana nie widzi wojny, nie widzi też problemów pomiędzy najstarszymi domownikami. Owszem, dziewczynki czują, że coś jest „nie tak”, szczególnie podczas wspólnych posiłków, które są jedynym przystankiem pomiędzy zabawami. Duch roju wtedy odpoczywa, skłania się ku najmłodszym.
Arcydzieło?
Długo zastanwiałem się nad oceną. Chciałem zostawić go jako bardzo dobry. Niesprawiedliwie jednak znalazłby się pomiędzy wieloma bardzo dobrymi filmami, które widziałem. Cały czas o nim myślę i tak bardzo chciałbym znaleźć czas by obejrzeć go raz jeszcze.Wiele rzeczy mnie w nim urzekło, a po tych kilku dniach od seansu, wciąż uciekam do niego myślami. Zdjęcia nieżyjącego już od ponad 30 lat Luisa Cuadrado, to nic innego jak dzieła sztuki wprawione w ruch. Wielkie puste pola z sunącymi na niebie chmurami, Teresa wbiegająca w gęsty dym na peronie, dziewczynki przeskakujące przez ognisko w ogrodzie. Wielkie miał szczęście Cuadrado, iż mógł sfotografować wizje reżysera i scenarzysty zarazem. Wielkie mieli szczęście wszyscy pracujący przy tym filmie. Victor Erice nie należy do nadzwyczaj płodnych twórców. Po pełen metraż sięga średnio raz na 10 lat. Rok 1973 był więc dla wszystkich w hiszpańskiej kinematografii szczególny… Osobny akapit powinien być poświęcony głównej bohaterce. Lecz czego bym nie napisał o fenomenie wielkich, głębokich oczu Any Torrent, będzie to zdecydowanie za mało. Jej spojrzenie jest jak studnia bez dna. Jej naturalność, ruchy, wszystko jest albo po prostu tak dobrze zagrane, albo rzeczywiście prawdziwa Ana jest jednocześnie filmową Aną…
Duch Roju
To film ze wszech miar pełny. Film o uporządkowanym i surowym świecie dorosłych, czyli tytułowym roju. O duchu, który próbuje wzniecić niepokój, beztroskę i tęsknotę. Film o granicach, którą trzeba w końcu przekroczyć. W końcu to film o każdym dorosłym, który tęskni do bycia dzieckiem, gdzie każde lato było wakacjami, a nie okazją do wzięcia urlopu…
Czas trwania: 97 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Víctor Erice
Scenariusz: Víctor Erice, Ángel Fernández Santos, Francisco J. Querejeta
Obsada: Ana Torrent, Isabel Tellería, Fernando Fernán Gómez, Teresa Gimpera
Zdjęcia: Luis Cuadrado
Muzyka: Luis de Pablo