Happy Madison Productions stworzone przez Adama Sandlera uderza po raz kolejny. Ponieważ HMP produkuje prawie wyłącznie komedie i podgatunki z nią związane, tak też stało się i tym razem. Na początek wakacji Sandler proponuje nam, traktowaną trochę po macoszemu w kinach, komedię familijną. Zadeklarowani fani Sandlera mogą czuć się trochę niedopieszczeni. Szczególnie ci, którzy wiążą go tylko z knajpianymi dowcipami.
Ta pierwsza, z Lauren (Drew Barrymore), jako głową rodziny i druga, gdzie jedyny żywiciel, Jim (Adam Sandler), próbuję urealnić swoje męsko-chłopięce aspiracje na osobach trzech córek. Obie familie, choć niezwykle urocze, borykają się z codziennymi problemami. Poczynając od problemów z pierwszym okresem, przez znalezione pod łóżkiem świerszczyki. Jakie to są tak naprawdę problemy? Żadne. To naturalna kolej rzeczy przy dorastaniu. Niestety scenarzyści po raz nie setny, a może tysięczny próbują to sprzedać jako urocze potknięcia rodziców. Ten (Jim), zakłopotany wybiera złe podpaski, a ta (Lauren) z urażoną dumą drze na drobne kawałki znalezioną rozkładówkę. Znamy to. To oczywisty standard, choć zaczyna się obiecująco…

Reżyseria: Frank Coraci
Scenariusz: Ivan Menchell, Clare Sera
Obsada: Adam Sandler, Drew Barrymore, Kevin Nealon, Terry Crews
Zdjęcia: Julio Macat