Urodzony 14 czerwca, Władysław Pasikowki.
Reżyser i scenarzysta. Syn łódzkiego biletera kinowego. Absolwent kulturoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim i Wydziału Reżyserii w PWSFTviT w Łodzi. Przyznaję się bez bicia, jestem fanbojem twórczości Pasikowskiego. Należę do pokolenia, które znają Psy na pamięć. Nie zagniecie mnie. I tu nie chodzi tylko o „…co ty wiesz o zabijaniu?”. Tu chodzi o wszystkie dialogi, sceny, kadry, muzykę. Psy, Psy 2, Krolla oglądałem wiele razy, wiele za wiele :). Pasikowski, na miarę możliwości jakimi dysponował, wprowadził do polskiej kinematografii nowy typ filmu. Filmu DOBRZE zrealizowanego. Nie ma u niego zbędnych scen, ciotowatych bohaterów, głupawych dowcipów. Jest zawsze twardo i przede wszystkim męsko. Władysław Pasikowski wniósł męską przyjaźń na nowy etap w kinie. I nie było tu ŻADNYCH podtekstów. Tu chodziło o wypicie wódki o 4 nad ranem, o danie sobie w mordę, o wspólną rozmowę. Mężczyzna, jak nigdzie indziej, jest tutaj tak naprawdę… samotny. A kobiety? Być może swoim podejściem do płci pięknej Pasikowski wpisuje się trochę w retorykę Korwina-Mikkego. Dla oceniania filmów, nie powinno mieć to bynajmniej znaczenia.
MIEJSCE 10
Reich – 2001. Reich to ostatni kinowy film reżysera przed jego hibernacją na 10 lat. Krytyka nie zostawiła na nim suchej nitki. Nie znają się i tyle. Faktem jest, że to najsłabszy film twórcy, jednak wciąż dobry. Męska przyjaźń w Reichu została wystawiona na kolejną próbę 🙂 Dwóch przyjaciół, płatnych zabójców. Obaj pracują na zlecenie niemieckiej mafii. Trafiają na nasze wybrzeże. Bujają się po Sopocie odkrytym mercedesem SL R129. Łażą po klubach, rozkochują dziewczyny, stają się solą w oku naszych rodzimych rzezimieszków. Ale gdzie naszym chłopakom do dwóch doświadczonych killerów w osobach Bogusia Lindy i Mirka Baki? :). I znowu… przyjaźń, miłość, pieniądze i narkotyki. Wszystko zwieńczone świetną finałową strzelaniną. 7/10
„…Kiedy jestem pijany to nabieram blasku…”
MIEJSCE 9
Demony wojny wg Goi – 1998. Polski oddział stacjonujący w Bośni, pod dowództwem majora Kellera (Bogusław Linda) rusza na pomoc załodze śmigłowca. Jednostka w poszukiwaniu rozbitków zapuszcza się na tereny kontrolowane przez partyzanckie bandy. Trochę łez, patosu, krzyku. Pasikowski rzucił się na głęboką wodę i znowu zgrabnie przepłynął przez rwący nurt. Świetnie sfilmowana przez Edelmana nocna akcja w bośniackiej wiosce. Muzyka Marcina Pospieszalskiego też niczego sobie. Najmocniejsze tutaj są jednak kreacje aktorskie. Co tu dużo pisać. Każdy przecież chce wystąpić u Pasikowskiego 🙂 W Demonach… zabrakło tylko Cezarego Pazury, jednak brat – Radosław, z powodzeniem go zastąpił. Dobre wojenne, a raczej antywojenne kino. 7/10
„…Żołnierzem jestem. To wszystko…”
MIEJSCE 8
Operacja Samum – 1999. Polski wywiadowca na emeryturze Józef Mayer (Marek Kondrat) jedzie do Iraku, by ratować uwięzionego tam syna (Radosław Pazura). Na dramatyczne losy ojca, Pasikowski nałożył jeszcze motyw z uwolnieniem agentów CIA (zgrabnie wpisał się tym samym w historię o polskich służbach, które pomogły amerykanom w Iraku). Pasikowski po raz kolejny zrealizował dobry dramat sensacyjny. Na swój obraz nałożył szlachetny lakier w postaci Gustawa Holoubka. Lubię te pełne patosu sceny w wykonaniu Lindy. Tutaj otarto się wręcz o mistycyzm, gdy postać grana przez Marka Kondrata strzela w akcie desperacji w punkt graniczny z irackimi żołnierzami. Bam! Wyskakuje polski agent Edward Broński przy akompaniamencie muzyki Bregovica. W slow motion oczyszcza przejazd dla rodaków. 7/10
„…Powiedział, że idzie ratować świat, ale on go tylko wyklepuje…”
Pokłosie – 2012. Powrót Pasikowskiego w wielkim stylu. Rękę profesjonalnego reżysera czuć od pierwszych kadrów. Mroczny kryminał o rodzinie Kalinów. Starszy brat, Franciszek (Ireneusz Czop) wraca po latach emigracji do rodzinnej wioski. Na ziemię ojców ściągają go niepokojące informacje o bracie. Józef Kalina (Maciej Stuhr) popadł w konflikt z mieszkańcami wsi, bo zaczął grzebać w przeszłości. Wieś broni swojej tajemnicy do końca. Pasikowski wrócił na reżyserskie salony. Po dziesięciu latach nie zapomniał jak się kręci filmy na wysokim poziomie. Nie zapomniał też jak wzbudzać kontrowersje. Pokłosie podzieliło widownie, oj podzieliło 🙂 Osobiście odbieram ataki z obu stron jako żenujące. Dla mnie ważne jest tylko kino. Tutaj wyszło zajebiście jak zwykle. Filmy o zbrodniach trzeba robić. O wszystkich, z jednej i z drugiej strony. 8/10
„Świat to jedno wielkie kurewstwo.”
MIEJSCE 6
Jack Strong – 2014. Tegoroczna petarda. Recenzja
tutaj. Żołnierz, szpieg, mąż, ojciec, Polak. Bohater czy zdrajca? Ryszard Kukliński, czyli Jack Strong. Reżyser znowu to zrobił 🙂 Kolejne mrowisko, w które wcisnął kij. Dla kinomanów to zdecydowanie dobrze wykonana robota. Były emocje, świetne zdjęcia, dobra muzyka i słowo „kurwa”, które w ustach Dorocińskiego zabrzmiało tak samo mocno jak u Franza Maurera 20 lat wcześniej.
8/10
„- Musimy cię ewakuwać..
-Ale ja jestem u siebie…”
MIEJSCE 5
Słodko – Gorzki – 1996. Ciężki film o trudach dojrzewania. Co o nim pisali? Infantylny, nieprawdziwy, śmieszny. Takie o to rzeczy było mi dane czytać tu i ówdzie. Fuck it. Na Słodko – Gorzkim byłem 4 razy w kinie. Film o samobójstwie licealisty i próbie znalezienia winnego. Winni byli wszyscy, bo licealista to wciąż łatwy do zranienia dzieciak. Licealista nie powie „Jestem za stary, wiesz, nie potnę się”. W filmie nie chodziło o epatowanie wulgarnym językiem, o pokazywanie prymitywnych nastolatków. Reżyser specjalnie skierował uwagę co niektórych właśnie w te rejony. My, ci bardziej kumaci, wiedzieliśmy o co chodzi. O kurewsko słodko – gorzkie cztery lata w liceum. Piosenki z soundtracku w wykonaniu Tomka Lipińskiego słuchałem… długo słuchałem. Anita Werner… patrzę na nią jak dyskutuje ze Stefanem Niesiołowskim i wciąż ją widzę, tam, przy ognisku na plaży. Zawsze była taka jedna w liceum… nie z tego świata, prawda? 8/10
„…Kobiety… są łatwe… mężczyźni potworni. Na brzegu basenu – ktoś sprayem –
STAR FUCKER…”
Kroll – 1991. Debiut reżysera i od razu taka petarda. Oglądasz pierwsze sceny i myślisz. O kurde, to nakręcono u nas. Noc i deszcz jak skurwysyn, a wszystko widać i wszystko słychać. Nie tak jak zwykle, że wytężasz słuch i zasłaniasz wszystkie źródła światła, by zobaczyć co się dzieje w scenach nocnych. Świetne zdjęcia Pawła Edelmana i przejmująca muzyka Michała Lorenca (z motywem przewodnim, który bym rozpoznał po pierwszym takcie). Historia ponura i przygnębiająca. Marcin Kroll (Olaf Lubaszenko) dezerteruje z wojska. Tropem uciekiniera rusza Porucznik Arek (Bogusław Linda) i Kapral Edward Wiaderny (Cezary Pazura). Od punktu do punktu, od plotki do sprawdzonego kontaktu. Dwóch oficerów przemierza miasto w poszukiwaniu zaginionego żołnierza. Klimat filmu przesiąknięty zdradą, nieszczerą przyjaźnią, skrywanymi od lat problemami. Dla armii natomiast liczy się tylko ewidencja, bo Kroll jest tylko kolejnym numerem na liście, bo… sztuka jest sztuka. 9/10
„…Panienka jest siostrą Krolla, a pani jego żoną, a ty jego najlepszym przyjacielem?
Zaczynam go rozumieć…”
MIEJSCE 3
Glina – 2008. Na taki serial czekałem. No przykro mi, ale do czasu Gliny nie przemówiło do mnie NIC z naszego serialowego ogródka. Jakieś Ekstradycje (pomimo wielkiego szacunku do talentu Kondrata), Oficerowie, Kryminalni itd. Wszystko zrealizowane kamerą prosto z weselnych relacji. Dramaturgii zero, dialogi zero, nic. Jedna wielka padaczka. Glina Pasikowskiego był nakręcony jak film kinowy, dlatego nie miałem wątpliwości czy wstawić go do mojego rankingu. Jerzy Radziwiłowicz i Maciej Stuhr stworzyli świetny duet. Zagadki były mroczne, gliniarze twardzi, złoczyńcy okrutni. To nawet nie serial kryminalny, to thriller z krwi i kości. TVP zaprzestało produkcji po drugim sezonie. Powód? Za mała oglądalność. Pff. 9/10
„- Ale nie wygląda na zboczeńca…
– A jak według ciebie wygląda zboczeniec? Przepracujesz połowę tego, co ja
i zobaczysz, jakie zbrodnie popełniają cisi, spokojni i dobrze odżywieni…”
MIEJSCE 2
Psy 2: Ostatnia Krew – 1994. Franz Maurer wychodzi z więzienia. Z bogatą kartoteką i niechęcią władz nie ma szans na uczciwą pracę. Okazja na zarobek znajduje się szybko. Z Franzem kontaktuje się znany nam z części pierwszej „handlarz złomem”, Wolf (Artur Żmijewski). W części pierwszej miał tylko epizod. W Ostatniej Krwi (podtytuł wg. jednego z wywiadów to ukłon w kierunku First Blood) jest pełnoprawną postacią. Wolf dzieli z Franzem wódkę, pieniądze i kobietę. Świetna muzyka, szybkie tempo, wesoły bus wracający z akcji. Franz znowu dostaje w dupę od wszystkich. Przyjaciół, kochanek, państwa. Na szczęście kończy zacnie. Tak jak na to zasłużył. U brata w Nowej Zelandii (kręconej na Hawajach :), przy przepięknym motywie Michała Lorenca. 10/10
„…Gdy to załatwimy, to reszta jest łatwa jak kobiety…”
MIEJSCE 1
Psy – 1992. Numer jeden w polskim kinie. Ja wiem, że Has, Zanussi, Wajda, Kieślowski, Kawalerowicz, Polański, Kutz, Kolski, Kondriatuk i wielu wielu innych znamienitych kręciło filmy wybitne. Dla mnie jednak to właśnie Psy są absolutnie numerem jeden. Historia zbitego i zdradzonego psa. Muzyka, przy której wódka sama się schładza. Bohaterowie z całym swoim bagażem, którym mogiliby wypełnić kilka kolejnych filmów. Dialogi, scenariusz i postacie. Tutaj każde zdanie uderza z siłą młota pneumatycznego. Wszystko jest takie… kurewsko twarde. Ulice, światło, chodniki, samochody. Koniecznym oczywiście jest nabycie i odświeżenie odrestaurowanej wersji Psów. Już nie mogę się doczekać ponownego spotkania z Franzem, Olem, Angelą, Grossem, Stopczykiem, Młodym, Jerzykiem, Kazkiem, Dziadkiem, Studentem, Bieniem. Na pochybel czarnym i czerwonym… 10/10
„…Ktoś się rodzi księdzem, ktoś kurwą, a ktoś inny złodziejem.
Czasami ma to dobre strony, bo się można poznać…”
Widziałem oczywiście wszystkie filmy reżysera. Te najnowsze po razie, te starsze trochę więcej 🙂 Na filmy Pasikowskiego czekam, czytam doniesienia, śledzę relacje z planów filmowych. To praktycznie jedyny polski reżyser, na którego film w ciemno pójdę do kina. Długo by pisać o aktorach reżysera, o jego stałej ekipie realizacyjnej, o jego profesjonalnym podejściu do pracy. W wywiadach, których udzielał Pasikowski (a nie było ich za wiele, gdyż twórca stroni od kontaktów z mediami) zawsze wspomina jedno, że chciałby robić kino przygodowe. Wydaje mi się, że takie właśnie Pan robi, Panie Władysławie… Sto lat!!
No dobrze… Czy komuś inaczej układa się lista ? 🙂
(post scriptum. Pomimo całej przychylności do kina made by Pasikowski, to do twórców plakatów filmowych do swoich filmów, delikatnie mówiąc, szczęścia nie ma…:)