Pełnometrażowy debiut Paula Thomasa Andersona zapowiadał się niezwykle obiecująco. Szuler, kasyno, tajemnica, zbrodnia. Od pierwszej minuty udało się Paulowi mnie zaciekawić.
Przed restauracją siedzi mężczyzna. Nie żebrak, nie bezdomny. To człowiek, któremu coś w życiu nie poszło. Przygarbiony, bez perspektyw na jutro. Szary jegomość siedzący przed klasycznym, amerykańskim „dinerem”. Kamera podąża za drugim aktorem. Starszy pan w czarnym garniturze. Widzimy go z trzeciej perspektywy. Idziemy razem z nim w kierunku restauracji. Zatrzymujemy się przy siedzącym na progu mężczyźnie. Po krótkiej rozmowie siedzącego udaje się zaprosić do środka. Już w pierwszych scenach otwierających, scenarzysta i reżyser w jednym, zarzuca nas masą pytań.
Kim jesteś? Dlaczego chcesz pomóc obcemu? Jaki interes kryje się za tym posunięciem? Skąd taka szczodrość? Przecież nie ma takich ludzi, tym bardziej w światowej stolicy hazardu – Las Vegas.
Dystyngowany starszy jegomość, o klasie i szyku Sama 'Ace’ Rothsteina, to Sydney (Philip Baker Hall). Zaś ten, którego trzeba wziąć pod skrzydła to po prostu John (John C. Reilly). Sydney zachowuje się jak zesłany przez niebiosa anioł stróż. Nic na siłę, on po prostu chce pomóc. Jako że John przegrał pieniądze w kasynie, a Sydney na hazardzie się zna, więc pomoc będzie szła właśnie w tym kierunku. Pożycza mu pieniądze na start i wyjaśnia jak je w prosty sposób pomnożyć w kasynie. Tak zaczyna się ich przyjaźń…

Czas trwania: 102 min
Gatunek: Dramat, Kryminał, Thriller
Reżyseria: Paul Thomas Anderson
Scenariusz: Paul Thomas Anderson
Obsada: John C. Reilly, Philip Baker Hall, Samuel L. Jackson, Gwyneth Paltrow
Muzyka: Jon Brion, Michael Penn
Zdjęcia: Robert Elswit