Nie szedłem na ten film z przeświadczeniem, że zobaczę coś więcej niż dobrą rozrywkę. Myliłem się. Dostałem dobrą rozrywkę x10.
22 Jump Street to kontynuacja filmu 21 Jump Street z roku 2012. Po sukcesie sprzed dwóch lat nie trzeba było długo czekać na sequel. Cała historia oparta jest na kanwie serialu nadawanego w latach 1987-1991. Ten niezwykle popularny (przede wszystkim za oceanem) dramat policyjny, doczekał się pięciu sezonów i okazał się niezłą trampoliną dla wielu późniejszych hollywoodzkich nazwisk, z Johnnym Deppem na czele.
Kinowe 21 Jump Street z roku 2012 pamiętam w zasadzie ze względu na świetnie dobrany duet w osobach Channing Tatuma i Jonaha Hilla. Para aktorów stworzyła świetny tandem i przełożyło się to na niezłą kinową rozrywkę.
Oprócz głównej osi fabularnej (która de facto musiała być taka sama jak w serialu) faktem jest, że z filmu pamiętam mało. Na 22 Jump Street szedłem więc z umysłem wolnym od tych złych i dobrych wspomnień, gotów przyjąć historię na nowo.
34-letni Chaning Tatuum i 31-letni Jonah Hill wcielają się odpowiednio w policjantów Jenko i Schmidta. Co ciekawe, to właśnie Hillowi są robione przytyki jakoby on wyglądał na tego starszego. Kontynuacja wedle wszelkich prawideł musi być większa, mocniejsza, bogatsza. Większe giwery, ładniejsze dziewczyny, szybsze samochody. 21 Jump Street przeniósł się na kinowe ekrany z portfelem wypełnionym 42 mln. dolarów. Teraz producent dołożył kolejne 20 milionów. O zasadach wobec kontynuacji wspomina zresztą sam kapitan jednostki, Dickson (Ice Cube). Już w tym momencie widz zdaje sobie sprawę, że twórcy podnieśli poprzeczkę i poszli daleko w autoironię.
22 Jump Street, jako przedstawiciel buddy movie, niesie za sobą wszystkie zalety kumpelskiej komedii. Całość komediowych sytuacji (oprócz zgrabnego scenariusza, o którym za chwilę) zbudowana jest po pierwsze na różnicach pomiędzy Jenkinsen i Schmidtem. Jenkins sprawniejszy, choć mniej błyskotliwy. Schmidt… wszyscy wiemy jak wygląda Jonah Hill. W triathlonie nie wystąpi. W filmie to on spełnia rolę rozkminiającego śledztwo. Po drugie mamy zderzenie roczników, znane nam choćby z filmu Neighbours. Tutaj jednak jest mniej wulgarnie. Ani to zarzut, ani wiadomość in plus :). Jest po prostu mniej wulganie. Studenci versus dorośli. 80’s versus 90’s. Kresz versus jeans 🙂 itd.
Wydział pod dowództwem wspomnianego Dicksona ma dokładnie to samo zadanie. Zmieniają tylko adres posterunku i mogą się brać do pracy. Nasi bohaterowie, 34 latek i 31 latek, mają za zadanie wcielić się w debiutujących na studiach 19-latków. Śledztwo obejmie uczelniany kampus, gdzie ofiarą nowego narkotyku padła jedna ze studentek. I tak, po nitce do kłębka, zmierza nasza para do finału, gdzie w blasku chwały rozwiązują kolejną zagadkę.
Chociaż niektóre schematy w 22 Jump Street już gdzieś widzieliśmy, to wciąż bawią. Przede wszystkim za sprawą autoironii, o której wspomniałem. Tutaj za punkt honoru scenarzyści postawili sobie obśmianie samych siebie i cały przemysł filmowy. Ubawiłem się, gdy w początkowej scenie pościgu Jenkins sprawnym ruchem, niczym Jackie Chan, dostaje się na dach ciężarówki, a Schmidt przerażony krzyczy „Przecież ja nie dam rady!!”. Wielka zasługa w tym Jonaha Hilla, który jako rasowy stand-upowiec wie, w których miejscach obnażyć swoje niedoskonałości. Channing Tatum, który de facto komikiem nie jest, idzie śladami Hilla i parodiuje sam siebie jako tancerza w scenach odlotu po zażyciu narkotyku.
Twórcy poszli jeszcze dalej i niestety przez chwilę przekroczyli granicę, w której inteligentnego widza podmienia się na głupka. Z naszej pary policjantów zrobiono parę na wzór starego małżeństwa ze wszystkim problemami związanymi ze stażem. Zdrada, nuda, kłótnie. O ile na początku Schmidt idący rano przez kampus, z przeszklonym spojrzeniem kryjącym rodzinny 🙂 dramat, wywołuje uśmiech, to powtórzenie tej sceny obniża jakość całokształtu. Twórcy wysyłają jeszcze naszą parę na swoistą terapię, stawiają ich w niezręcznych sytuacjach itd. No dobra! Zrozumiałem już, po pierwszych paru scenach, że chodzi o kryzys w związku :). Scenarzysta łopatologicznie próbuje mi to raz jeszcze wyjaśnić.
Reżyserzy Christopher Miller i Phil Lord stworzyli dobrą komedię sensacyjną. Owszem, emocji związanych z sensacją nie ma tu dużo. Ani przez sekundę nie martwimy się o los naszych policjantów. Przecież wiadomo, że kule nie trafią, a jak trafią to zostaną zamienione w dowcip. Producentom, reżyserom i scenarzystom udała się bardzo trudna sztuka. Nie dość, że nie spieprzyli „dwójki”, to dali nam świetną, podrasowaną wersję policjantów – starszaków z plecakami. Zaś sama końcówka i sceny na napisach to już ukłon dla całego Hollywood, kolegów z branży i wszelkiej maści konkurencji. Wielki szacunek za te momenty 🙂
Czas trwania: 112 min
Gatunek: Komedia sensacyjna
Reżyseria: Phil Lord, Christopher Miller
Scenariusz: Michael Bacall, Oren Uziel, Rodney Rothman
Obsada: Jonah Hill, Channing Tatum, Ice Cube, Amber Stevens, Peter Stormare
Zdjęcia: Barry Peterson
Muzyka: Mark Mothersbaughe