Sąsiedzi (2014)

Neighbors - Sąsiedzi - 2014

Moja poniższa recenzja ukazała się również na portalu NoirCafe.pl, link tutaj.

Nicholas Stoller, reżyser i scenarzysta, swój debiut zaliczył w 2008 roku komedią romantyczną Forgetting Sarah Marshall. Film generalnie został przyjęty ciepło, choć zarzucano reżyserowi, że nie potrafił dobrać odpowiednich proporcji pomiędzy komedią romantyczną, a komedią naszpikowaną gagami. Później przyszła pora na Get Him to the Greek, a dwa lata później The Five-Year Engagement. Wszystkie nakręcone do tej pory były po prostu niezłe. Najnowszy, pod tytułem Sąsiedzi jest  dobry z dużym plusem.

Stoller dobrze czuje się w tym gatunku. Od razu trzeba napisać, że kręcone przez niego komedie, pomimo że zawierają kilka obscenicznych gagów, do tych stricte „głupich” nie należą. Są raczej kręcone w starym stylu, miejscami przypominają komedie z lat 80-tych.

Tak też jest z najnowszym filmem reżysera. Do głównej roli został zaangażowany jeden z moich ulubieńców. Seth Rogen, bo o nim mowa, wywodzący się z stand-upowej kliki jak wszyscy amerykańscy stand-uperzy jest diablo uzdolniony. Ok, wygląda tak samo, gra tak samo, głos ma jak nieokrzesany niedźwiedź (a są okrzesane? :), a jednak. Tak, należy do moich ulubieńców, bo oprócz talentu komediowego, jest naturalny i prawdziwy. Czy to są typowe komedie, czy role bardziej dramatyczne (był przecież świetny w 50/50, Take This Waltz, Funny People), zawsze mam taki wewnętrzny spokój, gdy jest w kadrze. Jest po prostu świetnym naturszczykiem, z ogromnym dystansem do siebie (co w Sąsiadach graniczy wręcz z masochizmem dotyczącym własnego jestestwa).

Neighbors - Sąsiedzi - 2014
W Sąsiadach Seth Rogen wciela się w postać Maca Radnera. Wraz z żoną Kelly (Rose Byrne) są świeżo po zakupie upragnionego domu w typowej amerykańskiej dzielnicy. W takiej, jakich tysiące widzieliśmy w innych produkcjach. Piętrowy domek z podjazdem do garażu, małym żywopłotem, przyciętym trawnikiem 4×5 metrów i klasycznym gankiem. Wprowadzają się, i jako że są szczęśliwymi rodzicami jeszcze raczkującej córeczki, roztaczają w wyobraźni swoją świetlaną przyszłość związaną z okolicą. Ah, ta piękna, godna starość w otoczeniu przyjaznych sąsiadów. W spokojnej i cichej dzielnicy. No właśnie… do spokojnej i cichej przyszłości drzwi zostały brutalnie zatrzaśnięta. Do jedynego pustego domu w bezpośrednim sąsiedztwie domu państwa Radner wprowadza się bractwo studenckie. Na czele z prezesem Teddym (Zac Efron) i jego prawą ręką Petem (Dave Franco – tak, tak, z tych Franków :). Jako że dziecko państwa Radner jest w fazie nauki zasypiania, dla wyczerpanych rodziców każda spokojna noc jest darem niebios. A teraz? Teraz nastanie czas chaosu i orgii. Piekielne ogary będą wyskakiwać z każdej dziury, stroboskopy walić po oknach, a nienaturalnie wielkie głośniki swoim brzmieniem rozwalać rodzinne pamiątki. W swoich najczarniejszych scenariuszach Mac i Kelly dużo się nie mylą.

Neighbors - Sąsiedzi - 2014
Państwo Radner to rodzice młodzi stażem i doskonale pamiętają jak się można bawić. Co więcej, na pierwszą integracyjną imprezę zostają zaproszeni i bynajmniej nie podpierają na niej ścian. Jednak to co dla rodziców jest sylwestrem, dla studentów to po prostu poniedziałkowa impreza. Zaraz przecież jest wtorkowa noc, później picie w środku tygodnia, czwartkowe przepychanki, a później weekend i trzeba się ostro zabawić.

Tak właśnie ma rozpocząć się sąsiedzka batalia. Od pierwszej interwencji, od pierwszego anonimowego telefonu. Walka o każdy metr trawnika i o każdą godzinę spokoju. Żadna strona nie przebiera w środkach, przekraczając nie raz granicę zdrowego rozsądku.

Czy jest to zatem komedia, w której seria żartów pt. „teraz my”, „teraz wy”? Na szczęście nie. Gagów jest mnóstwo i są śmieszne. Jednak w tę karuzelę wypełnioną alkoholem, wibratorami i cyckami udało się twórcom wpleść międzypokoleniową batalię ze strachem o swoją przyszłość. Padają pytania o to czy trzeba się spieszyć przy zakładaniu rodziny. Pytania o sens bycia odpowiedzialnym w młodym wieku i parę innych. Różnic pomiędzy studentem, a rodzicem jest wiele, rozpoczynając od bohaterów popkultury, jak w sporze o to, który odtwórca Batmana jest lepszy. To skądinąd świetne sceny, gdy Mac próbuje przekonać Teddiego do Micheala Keatona i jego syczącego „I’m Batman”, zaś prezes bractwa w odpowiedzi rzuca gardłowo i agresywnie „I’m Batman” w wykonaniu Christiana Bale’a. Takich smaczków jest więcej i wyłapią je tylko ci obeznani w kinie, niekoniecznie z tej dekady (jak np.: impreza w stylistyce ról Roberta De Niro, czy scena z przedrzeźnianiem Marka Wahlberga, przez skądinąd bardzo wg. mnie podobnego do niego, Ike Barinholtza)

Neighbors - Sąsiedzi - 2014
Każdy wiek i każda sytuacja życiowa rządzi się swoimi prawami. Tak też jest z tą komedią i widzami podczas seansu. Będą tacy, którzy kibicują bractwu w ich naturalnym prawie do ciągłej zabawy. Będą też dużo starsi, doskonale rozumiejący co to znaczy cicha okolica i drink przy kominku. Będą też ci po środku, jak ja. Którzy tęsknią po trosze do życia sprzed paru lat, do światła słonecznego po wyjściu z lokalu. Do chłodnych niedzielnych poranków w czasie powrotu do mieszkania. Do śpiewów i krzyków. Nawet do kolejek przed toaletami :). Z drugiej strony będąc rodzicami, nie chcielibyśmy zamienić tego stanu rzeczy. Oglądając film z tej perspektywy, uśmiechałem się widząc jak wiele sytuacji z mojego też niedługiego rodzicielstwa udało się scenarzystom umieścić w domu państwa Radner. Musiałbym zdradzić zbyt wiele intymnych szczegółów :), jednak proszę mi wierzyć, że scenarzyści odrobili zadanie domowe.

Koniec końców nie ma tutaj przegranych czy wygranych. Kończy się tak jak podejrzewałem. Każdy dostaje poniekąd nauczkę, Rodzina przeszła ciężkie chwile i jest jeszcze bardziej zżyta. Student? Jak każdy student musi wejść w końcu w dorosłość. Życie toczy się dalej, Kolejni kandydaci do bractwa będą musieli pić piwo z obuwia, nosić koszulki z napisem AssJuice, jak jeden z filmowych braci. Taki jest los kolejnego pokolenia. Po prostu trzeba się w porę obudzić. Nawet pod koniec studenckiego seansu, w ostatnią godzinę, naprawdę warto.

To dobry film. No dobrze, może kuleje nieco źle wyważone tempo akcji. Do tego mamy zbyt twarde przejście pomiędzy scenami w pierwszej połowie, a tymi z bardziej moralizatorskim charakterem z drugiej połowy filmu. Summa summarum polecam jako kolejny porządny film z Sethem Rogenem, który kolejny raz pokazuje, że niewypracowany ABS też jest cool :).

 
PS Zdecydowanie „I’m Batman” Michaela Keatona.

7/10 - dobry

Czas trwania: 91 min
Gatunek: Komedia
Reżyseria: Nicholas Stoller
Scenariusz: Andrew J. Cohen, Brendan O’Brien
Obsada: Seth Rogen, Zac Efron, Rose Byrne, Christopher Mintz-Plasse, Dave Franco, Craig Roberts, Lisa Kudrow
Zdjęcia: Brandon Trost
Muzyka: Michael Andrews