Dziwny to był seans, bynajmniej nie stracony. Kiyoshi Kurosawa (w żaden sposób nie jest spowinowacony z Akirą Kurosawą) to kolejny reżyser, któremu powinienem bez wątpienia poświęcić więcej uwagi. Jako pierwszy dostępny przykuł moją uwagę jego Hebi no michi. Historia ojca próbującego odnaleźć mordercę swojej córki. W wykonaniu japońskim zdawała mi się nie lada przysmakiem. Nie do końca.
Największą siłą recenzowanego tytułu jest scenariusz. Ojciec będący na najniższych szczeblach przestępczej organizacji traci córkę. W bestialski sposób pozbawiono ją życia. Teraz z pomocą nauczyciela, matematycznego geniusza, próbuje wymusić zeznania na uprowadzonych kolejno członkach mafii. Temat zapowiada się ciekawie.
Jako pierwszego porywają prostego „żołnierza” mafii, później jego pracodawcę. Po nitce do kłębka. Czyżby w zabójstwie chodziło o coś więcej? Czemu matematyk tworzy tak skomplikowaną intrygę, wplątując w nią jednocześnie ojca ofiary, który wymachuje rewolwerem i wydaje się, że to on posiada prawo do wyegzekwowania sprawiedliwości?

Czas trwania: 85 min
Gatunek: Kryminał
Reżyseria: Kiyoshi Kurosawa
Scenariusz: Hiroshi Takahashi
Obsada: Shô Aikawa, Teruyuki Kagawa, Shiro Shitamoto
Zdjęcia: Masaki Tamura
Muzyka: Hikaru Yoshida