Urodzony 14 III, Wolfgang Petersen
Urodzony w 1941 roku, niemiecki reżyser i producent. Sławę przyniósł mu wyreżyserowany w roku 1981 film Das Boot, czyli Okręt. Zabierając się za subiektywną ocenę dotychczasowej filmografii powinienem zapewne widzieć ten najsłynniejszy.
Czy to z braku czasu, czy z kwestii takiej, że zawsze jakiś inny tytuł wyskoczył przed szereg, nigdy nie dane mi było zobaczyć tego najważniejszego. Zapewne namieszałby w liście i przetasował tytuły. No, ale jest jak jest 🙂 Zatem dotychczas obejrzane poniżej:
MIEJSCE 7
Poseidon – Posejdon (2006). 160 mln dolarów dosłownie utopionych w historii o zatonięciu luksusowego transatlantyka. Niektórzy z branży filmowej do dzisiaj pewnie spłacają kredyty po tej produkcji. Po pierwszym weekendzie i po premierze w 3500 sal kinowych film przyniósł 20 mln. zysku. Otwarcie więc co najmniej kiepskie. Później lepiej nie było. Całość miała być w zamierzeniu udanym remakiem Tragedii Posejdona z 1972 roku. Wersja z 2006 roku była zrealizowana poprawnie, jednak zupełnie bez polotu, nerwu, emocji. Wywalono pieniądze na realizacje, przyoszczędzono na obsadzie. Na ekranie zagościł Josh Lucas i Jacinda Barrett. Na szczęście całość próbują ratować Kurt Russel, Richard Dreyfuss i Kevin Dillon 🙂 4/10
The Perfect Storm – Gniew oceanu (2000). Prawdziwa historia załogi kutra rybackiego wciągniętego w sztorm stulecia. Oglądało się dobrze, ale … Dr. Doug Ross nijak mi nie pasował do zaprawionego na morzu kapitana Billego Tyne’a. Dobrze, że Mark Wahlberg (którego darzę niezmienną sympatią 🙂 doskonale się sprawdził i grał wilka morskiego za dwóch. Jak zwykle na produkcje marynistyczną przystało, film pochłonął ogromny budżet. 140 mln. dolarów zwróciło się tak aby – aby. Studio nie fetowało wielkich sukcesów. Cieszyli się, ale na spokojnie 🙂 5/10
MIEJSCE 5
Air Force One (1997). Gdyby nie świetny Harrison Ford film byłby totalną średniawką. Amerykański prezydent lecąc swoim prezydenckim samolotem zostaje porwany. Oczywiście razem z rodziną. Generalnie film wspominam miło, właśnie ze względu na odtwórcę głównej roli. Wąskie korytarze, klaustrofobiczny klimat. No, i jeszcze Gary Oldman jako demoniczny Ivan Korshunov. 6/10
MIEJSCE 4
Enemy Mine – Mój własny wróg (1985). Świetne kino s-f. I znowu… kino teraz może już trochę naiwne, które powinno być odbierane ze sporym dystansem. Jednak jak na swój czas, jak na próbę przekazania „poważnej” historii, film oceniam bardzo pozytywnie. We wszechświecie rozgrywa się kolejna wojna pomiędzy ziemianami a dracami, obcą rasą. Dwójka przedstawicieli z tych gatunków ląduje na jednej planecie. Nad wyraz nieprzyjaznej planecie. Muszą zapomnieć o konflikcie i działać razem by przetrwać. Według mnie pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku. W rolach głównych Dennis Quaid i świetnie ucharakteryzowany Louis Gossett Jr. Jako czarny charakter wystąpił, Brion „twarzowiec” James. 6/10
MIEJSCE 3
Outbreak – Epidemia (1995). Byłem na tym w kinie. Ah, te białe kombinezony, odcięte od świata miasteczko, pogoń za pacjentem zero. Jeżeli chodzi o tą tematykę, to Epidemia jest najlepsza w swoim gatunku. Miejsce gdzie rozwija się wirus zostaje wyizolowane przez armię Stanów Zjednoczonych. Na pomoc światu zagrożonemu przez małpę nosiciela przychodzi wojskowy epidemiolog Sam Daniels (Dustin Hoffman). Dobre, niepokojące kino ze świetną obsadą. Oprócz Hoffmana występują: Rene Russo, Morgan Freeman, Cuba Gooding Jr., Kevin Spacey, Donald Sutherland, Patrick Dempsey. Lista płac robi więc wrażenie. Całość fachowo sfotografował Michael Ballhaus, doświadczony operator, nominowany trzykrotnie do Oscara za zdjęcia (Gangs of New York, The Fabulous Baker Boys, Broadcast News). 7/10
Neverending Story – Niekończąca się opowieść (1984). Powinno być Die Unendliche Geschichte, ale jak niemiecki tytuł ma się do najcudowniejszej filmowej przygody dziecka? Dziecka, które płakało jak bóbr przy scenie na mokradłach. Pamiętam wszystko. Tego latającego psa, wielki głaz, wojownika Atreju. Ja wiem, że historia oglądana dzisiaj być może byłaby nie do przełknięcia. Wiem, że całość fabularnie może być stawiana na równi z Panem Kleksem. To nie ważne. Liczyła się wielka przygoda, widowisko, fantazjanie i wspaniała muzyka (chociaż na Limahla w oficjalnym teledysku to patrzeć nie można :). Tytuł oceniam subiektywnie do kwadratu. Ze względu na wspomnienia, nostalgię i piękną cesarzową. 8/10
MIEJSCE 1
In the Line of Fire – Na linii ognia (1993). Clint Eastwood jako Frank Horrigan, czyli doświadczony agent Secret Service, do tego emerytowany. Dręczony koszmarami po nieudanej próbie zasłonięcia prezydenta Kennediego wraca do służby. Na obecną głowę państwa planowany jest zamach. W roli zamachowca John Malkovich. Świetny, pełen napięcia thriller. No, i kilka uśmiechów przy niektórych momentach z Eastwoodem (np. gdy ten dostaje zadyszki przy limuzynie). Dodatkowo fajne sceny na linii doświadczony twardziel – młody żółtodziób. Bardzo dobre kino, wg. mnie najlepsze w filmografii Petersena. 9/10
Tak jak wspomniałem, nie widziałem najważniejszego – Das Boot. Jest jeszcze Troja. Ta zaś to kolejne wielkie widowisko, którego koszt z trudem udało się zamknąć w 200 mln. Chociaż „podobno” nie najgorsze. Podsumowując, mógłbym napisać, że Petersen zdaje się być specjalistą od wielkich widowisk. Ale czy to jest najważniejsze w kinie? Po moim zestawieniu widać, że najwyraźniej nie. Dla mnie zawsze na pierwszym miejscu jest historia, pojedyncze sceny, kunszt aktorów, „to coś” :). To jak wielki jest budżet przeznaczony na film, stoi na dalekim, szarym końcu. Tak jak widać, nawet największy można utopić. Na przykładzie Petersena widać, że niektórzy twórcy długo nie mogą się otrząsnąć po porażce (choć bardziej pewnie studio filmowe :). Wszystkie nieobejrzane poniżej.
Ich werde dich töten, Wolf (1971), Einer von uns beiden – Któryś z nas (1974), Die Konsequenz -Konsekwencja (1977), Das Boot – Okręt (1981), Shattered – Okruchy wspomnień (1991), Troya – Troja (2004)